Czytając wiersze Romy, przesuwałam wzrokiem po grafikach Edyty, aż poczułam, jak przenikam ich wspólną intencję. Obrazy i słowa ponownie splatają się w harmonijną całość. Krawędzie obu światów artystycznych subtelnie nachylają się ku sobie, łącząc w jedność, a w tej syntezie dostrzegam proces rekonstrukcji – zarówno na poziomie treści, jak i formy. W obu przypadkach można odnaleźć połączenie podmiotowości z odkrytą, pulsującą dynamiką. Ta rekonstrukcja to nie tylko wrażenie odbiorcy, ale także efekt twórczego gestu autorek, które prowadzą nas przez swoje dzieła, nadają właściwości barwom, światłu, odbiciom. Wyobraźnia staje się tutaj przedłużeniem zmysłowego doświadczenia, a my poddajemy się tej uwodzącej narracji, niekoniecznie szukając dosłownego sensu w tej niezwykłej podróży. Zanurzam się w tym świecie, przenikając wodę i nagość, by zrozumieć, że nie ma sensu doszukiwać się podziałów tylko dlatego, że wiersze i obrazy powstawały niezależnie. Magia sztuki i jej uniwersalność pozwalają na spójne łączenie elementów i tworzenie nowych, zaskakujących scenariuszy. Plamy, kreski, światłocienie – sylwetki, zwierzęta i przedmioty – wszystko to nadaje sens symbolom, budując tajemnicze wnętrza, wynikające z obsesji artystek. Te wzajemnie uzupełniające się formy olśniewają bogactwem dialogów, które nieświadomie stworzyłam, zestawiając wiersze Romy Jegor z grafikami Edyty Purzyckiej.
próbujesz się ukryć za zapachem mięty
i perłowymi włosami dziewczyny z procol harum
a mnie mówisz że kobieta nigdy nie jest dość naga
Zaczepiam się o tę myśl utkanej z czułości i formy. Patrząc na grafiki, zastanawiam się nad liniami podziału, nad detalami, które zniewalają i stają się podporą dla farby. Ta wcierana z niezwykłą precyzją otwiera lub zamyka horyzont, wyrażając siłę artystki, jej wyobraźnię i miłość. Wierzę, że to, co rodzi się z niepokoju, ma zdolność inspirowania nas wszystkich, zmuszając do wyjścia poza utarte schematy. Sięgamy po dogmaty, a jednocześnie uśmiechamy się do słów.
To tylko bańka światła garść ziaren sezamu
i miłość teraz śpiąca jak kot pełen mleka
Niedawno oglądałam reportaż o Edycie. Jej pracownia potwierdziła to, co już wiedziałam: że determinacja artystyczna ma władze nad człowiekiem. Widać ją w oczach, gestach i w barwie głosu. Miłość do ludzi i zwierząt formuje jej emocje, a my możemy dzięki temu sięgnąć w głąb jej grafik, które są przestrzennym odbiciem życia, skalą świata wyrażoną za pomocą bodźców. Zawsze cieszy mnie, gdy sztuka wizualna harmonijnie odbija się w literaturze. Kiedy świadome budowanie obrazu za pomocą drobnych plam współgra z tworzeniem nastroju przez słowa.
Kiedy decydujesz się w końcu otworzyć oczy
i unieść podbródek nad niebieską linijkę
raz jeszcze jesteś ruchem wodnego zegara
minutą na którą patrzy ocean
Otwartość, z jaką liryka spotyka się z grafiką, daje poczucie konsekwencji i wszechstronności. To efekt, który, mimo iż powstał oddzielnie, tworzy jednolitą całość. Ale czy rzeczywiście potrzeby artystek były tak odmienne? Wartość sztuki tkwi w jej zdolności do transcendencji – nie musi być doskonale uformowana ani regularna. To nasze emocje kształtują obraz i słowo, nadając im harmonię lub nieregularność. Od nas zależy, czy dostrzeżemy w nich ruch i spójność, czy też pozwolimy sobie na zachwyt nad ich pięknem.
Wciąż czuję silną potrzebę splątania talentów, współtworzenia przez ludzi, którzy mogą stać się sobie bliscy. Ta głębsza wymiana myśli i inspiracji może prowadzić nas na nowe poziomy artystycznych rozwiązań.
Małgorzata Południak
Niepotrzebny Broadway
O. dzisiaj pisze o światłach rampy dla literatury,
jupiterach skierowanych na książki, jakby to były łabędzie
Czajkowskiego na narodowym jeziorze,
albo wróble z literacką frazą na każdej sezamkowej ulicy TV.
M. pisze że nie ma żadnego kanału poza kanalikiem łzowym
i wrażliwością na słowo pisane, na rezonowanie naskórka
i plamkę w oku, którą ożywia tylko konieczność rozmowy.
Chciałabym doświadczyć pięknej wersji pierwszej,
a potem wrócić do własnych kaloszy,
w majerankowym zapachu książek, w cieniu twojego policzka.
I mieć w sobie tyle światła co suknie Scarlett O'Hara.
Żeby niepotrzebny był nam Broadway.
O. dzisiaj pisze o światłach rampy dla literatury,
jupiterach skierowanych na książki, jakby to były łabędzie
Czajkowskiego na narodowym jeziorze,
albo wróble z literacką frazą na każdej sezamkowej ulicy TV.
M. pisze że nie ma żadnego kanału poza kanalikiem łzowym
i wrażliwością na słowo pisane, na rezonowanie naskórka
i plamkę w oku, którą ożywia tylko konieczność rozmowy.
Chciałabym doświadczyć pięknej wersji pierwszej,
a potem wrócić do własnych kaloszy,
w majerankowym zapachu książek, w cieniu twojego policzka.
I mieć w sobie tyle światła co suknie Scarlett O'Hara.
Żeby niepotrzebny był nam Broadway.
© Roma Jegor
Chemia słońca
Upał obiera nas do kości ze słów dotyków
i myśli jak bieżąca woda
wysychają języki pocałunki chęć przytulania
spania na łyżeczkę na twoim albo moim boku
chodzimy nadzy i wszystkie zamiary świecą w nas
jakbyśmy odkryli rad polon albo jesień
próbujesz się ukryć za zapachem mięty
i perłowymi włosami dziewczyny z procol harum
a mnie mówisz że kobieta nigdy nie jest dość naga
nigdy nie jestem
jaśniejszy ślad nad prawą piersią białe nitki rozstępów
i ciemna koronka tęczówki
skutecznie zawładną całą chemią słońca
© Roma Jegor
Chwila oddechu
To tylko chwila oddechu moment kiedy
zegary odkładają wskazówki
myśli jak białe wielbłądy przestają kopać piach
dachy schną z pożądania i paruje krew wieczoru
Zasłony owijają nas niespiesznie
dojrzewają księżyce w stanikach
i zaczynają łowić śmiechy łuszczyć słowa
mrowić palce odciśnięte w snach dachówek
To tylko moment zatrzymanie ziemi
mikroświat spokoju mikroszept gałęzi
zanim zacznie galopować nasze wołanie
i nim się łódka zmysłów zamieni w przepaście
To tylko bańka światła garść ziaren sezamu
i miłość teraz śpiąca jak kot pełen mleka
© Roma Jegor
Cień malwy
Kiedyś wreszcie przestaniesz płakać
a wtedy wszystkie lisy, jeżyki i drzewa w tobie umrą.
Tego się boję, więc słodkie mleko na spodeczku
wynoszę dla boga deszczu,
pacierze zanoszę do świętego Judy,
zbieram oślepłe szklane kule, zdrapuję z murów
i parkowych ławek miłość obcych ludzi.
Kiedy przestaniesz płakać,
staniesz się pustynią w skorpionach
i Morganą co truje podróżnych.
Więc niech spadnie deszcz, umyje cię z tej rozpaczy,
jak szklaną figurkę, napełni kolorem, zapachem szałwii,
złotą łuską, co nieszczęścia spowiada, rozgrzesza
i spławia.
Każe znów rosnąć, otwierać oczy, porty, zaciśnięte palce,
być jak cień malwy w upał.
Na kogo padnie na tego miłość.
Cień malwy
Kiedyś wreszcie przestaniesz płakać
a wtedy wszystkie lisy, jeżyki i drzewa w tobie umrą.
Tego się boję, więc słodkie mleko na spodeczku
wynoszę dla boga deszczu,
pacierze zanoszę do świętego Judy,
zbieram oślepłe szklane kule, zdrapuję z murów
i parkowych ławek miłość obcych ludzi.
Kiedy przestaniesz płakać,
staniesz się pustynią w skorpionach
i Morganą co truje podróżnych.
Więc niech spadnie deszcz, umyje cię z tej rozpaczy,
jak szklaną figurkę, napełni kolorem, zapachem szałwii,
złotą łuską, co nieszczęścia spowiada, rozgrzesza
i spławia.
Każe znów rosnąć, otwierać oczy, porty, zaciśnięte palce,
być jak cień malwy w upał.
Na kogo padnie na tego miłość.
© Roma Jegor
Decyzja
Najpierw wschodzi słońce i wszystko staje się niebieskie
horyzont prostuje brwi ocean odzyskuje mowę
Przedzierasz się do tych błękitów przez bibułkę snu
powoli opuszczasz wydmy
Patrzysz przez różową błonę powiek
i nie masz pewności czy tamta jasność
urodzi sobie ciebie raz jeszcze
Jest tyle piasku do oświetlenia tyle nocnych śladów
jeszcze bezpańskich dopóki
nie wyciągnie ich na wierzch światłocień
Kiedy decydujesz się w końcu otworzyć oczy
i unieść podbródek nad niebieską linijkę
raz jeszcze jesteś ruchem wodnego zegara
minutą na którą patrzy ocean
© Roma Jegor
Kolor ogrodów
Przez moje grzechy świat nas ściga
buduje czarne mosty białe tunele
i już całkiem nie da się oddychać
Teraz nie uciekniemy
w upuszczanie krwi co podobno
wzmaga apetyt na życie
Od lat nie jadłam z osobnego talerza
nie piłam z własnej szklanki
nie myślałam swoimi ściegami
W końcu rozpakuję wszystkie garby
rozsupłam bawełniane kolce
którym żywią się mgły
i mole w milczących swetrach
Byłeś moim szalonym przylądkiem
smakowałam słony puch kwaśne deszcze
owoce morza jak egipskie sarkofagi
Teraz będzie sierpień odpuszczenie grzechów
rozpuszczenie tragedii greckiej
w kwasie chlebowym
w oglądaniu nieba własnymi zmysłami
Wiem że gdzieś jesteś ale oślepłam już na ciebie
i moje oczy odzyskały kolor ogrodów
© Roma Jegor
***
Posłańcy zawsze giną pierwsi
jak liście przynoszące wiadomość o zimie
o odchodzeniu ptaków
kapitulacji nieba co się kładzie
szarą sierścią do ziemi
i ma brzuch otwarty
Posłańcy giną pierwsi
jak czerwony kapturek i reszta bajek w nas
kiedy świat ostrzy bruki i plecie powrozy
Odważni giną pierwsi
więc kiedy wyciągam rękę w las twoich włosów
nie mam pewności czy nie zapodzieje się w tym grudniu
jak tamte szeptane nocą rzeczy najczulsze
które giną w zaspie dnia
bezpowrotnie
© Roma Jegor
Powroty
Te powroty są jak wychodzenie z lasu na styczniowe pole.
Za sobą mamy milczenie drzew, lumbago gałęzi,
rozkopane przez quady mrowiska i wszystkie
najgłębsze sny mrówek wydobyte na powierzchnię,
jak białe larwy.
Prześladuje nas każdy złamany ząb szyszki
i trzy pomarszczone kamyki czarnego bzu,
pozostawione na krzaku przez roztargnienie jesieni.
Trzyma nas to jeszcze w szachu, w strachu, ale w końcu
wychodzimy z lasu na styczniowe pole,
jak oślepione przestrzenią zające.
I nie szkodzi, że mgła jest bezśnieżna, kiedy
skiby pola układają się pod wiatr,
niczym szare grzbiety śpiących kotów.
Najlepsze na odporność są: czarny bez
i biała magia.
Decyzja
Najpierw wschodzi słońce i wszystko staje się niebieskie
horyzont prostuje brwi ocean odzyskuje mowę
Przedzierasz się do tych błękitów przez bibułkę snu
powoli opuszczasz wydmy
Patrzysz przez różową błonę powiek
i nie masz pewności czy tamta jasność
urodzi sobie ciebie raz jeszcze
Jest tyle piasku do oświetlenia tyle nocnych śladów
jeszcze bezpańskich dopóki
nie wyciągnie ich na wierzch światłocień
Kiedy decydujesz się w końcu otworzyć oczy
i unieść podbródek nad niebieską linijkę
raz jeszcze jesteś ruchem wodnego zegara
minutą na którą patrzy ocean
© Roma Jegor
Kolor ogrodów
Przez moje grzechy świat nas ściga
buduje czarne mosty białe tunele
i już całkiem nie da się oddychać
Teraz nie uciekniemy
w upuszczanie krwi co podobno
wzmaga apetyt na życie
Od lat nie jadłam z osobnego talerza
nie piłam z własnej szklanki
nie myślałam swoimi ściegami
W końcu rozpakuję wszystkie garby
rozsupłam bawełniane kolce
którym żywią się mgły
i mole w milczących swetrach
Byłeś moim szalonym przylądkiem
smakowałam słony puch kwaśne deszcze
owoce morza jak egipskie sarkofagi
Teraz będzie sierpień odpuszczenie grzechów
rozpuszczenie tragedii greckiej
w kwasie chlebowym
w oglądaniu nieba własnymi zmysłami
Wiem że gdzieś jesteś ale oślepłam już na ciebie
i moje oczy odzyskały kolor ogrodów
© Roma Jegor
***
Posłańcy zawsze giną pierwsi
jak liście przynoszące wiadomość o zimie
o odchodzeniu ptaków
kapitulacji nieba co się kładzie
szarą sierścią do ziemi
i ma brzuch otwarty
Posłańcy giną pierwsi
jak czerwony kapturek i reszta bajek w nas
kiedy świat ostrzy bruki i plecie powrozy
Odważni giną pierwsi
więc kiedy wyciągam rękę w las twoich włosów
nie mam pewności czy nie zapodzieje się w tym grudniu
jak tamte szeptane nocą rzeczy najczulsze
które giną w zaspie dnia
bezpowrotnie
© Roma Jegor
Powroty
Te powroty są jak wychodzenie z lasu na styczniowe pole.
Za sobą mamy milczenie drzew, lumbago gałęzi,
rozkopane przez quady mrowiska i wszystkie
najgłębsze sny mrówek wydobyte na powierzchnię,
jak białe larwy.
Prześladuje nas każdy złamany ząb szyszki
i trzy pomarszczone kamyki czarnego bzu,
pozostawione na krzaku przez roztargnienie jesieni.
Trzyma nas to jeszcze w szachu, w strachu, ale w końcu
wychodzimy z lasu na styczniowe pole,
jak oślepione przestrzenią zające.
I nie szkodzi, że mgła jest bezśnieżna, kiedy
skiby pola układają się pod wiatr,
niczym szare grzbiety śpiących kotów.
Najlepsze na odporność są: czarny bez
i biała magia.
© Roma Jegor
Rodowody
Pod prysznicem tego nie widać
tych wszystkich omułków
nibynóżek przytwierdzonych do ścięgien i kości
tych pąkli łąk koników morskich
zielonych włosów glonów i obojczyka rafy
Nic nie widać a przecież uważam
żeby śladów nie spienić nie rozłupać pereł
nie zdmuchnąć piasku i dźwięków humbaków
w których może krewniaków moich pieśni słychać
Michał mówił że dziadek tak śpiewał
kiedy pastował buty na niedzielę
całej siódemce
Rodowody
Pod prysznicem tego nie widać
tych wszystkich omułków
nibynóżek przytwierdzonych do ścięgien i kości
tych pąkli łąk koników morskich
zielonych włosów glonów i obojczyka rafy
Nic nie widać a przecież uważam
żeby śladów nie spienić nie rozłupać pereł
nie zdmuchnąć piasku i dźwięków humbaków
w których może krewniaków moich pieśni słychać
Michał mówił że dziadek tak śpiewał
kiedy pastował buty na niedzielę
całej siódemce
© Roma Jegor
Wiek nieskończoności
Siedzisz w tym schronie pełnym książek
i próbujesz wydychać ciemność zrobić małą próżnię
wyssać w ranki wydłubać harpunki
Mówisz że powinni cię uśpić na rok jak chorego psa
albo zamrozić na czas eksperymentów z bronią chemiczną
śniłbyś bajki Disneya o złotych rybkach i Sindbadach
białe łuski i niewybuchy opadałyby na dno szybów
szyby drżałyby w rytm przedsionków
którym darowano by winy
obudziłabym cię po wszystkim złotym słowem „berek”
i mielibyśmy znowu nasze dzieciństwo
w elementarnych cząstkach świtów
bylibyśmy jak dwa wybuchy okrążające ziemię
na niebiesko w erze papierówek bożych krówek
i wieku nieskończoności
© Edyta Purzycka Spojrzenie Nieobecnego 34,7 x 34,5 grafika |
Wiek nieskończoności
Siedzisz w tym schronie pełnym książek
i próbujesz wydychać ciemność zrobić małą próżnię
wyssać w ranki wydłubać harpunki
Mówisz że powinni cię uśpić na rok jak chorego psa
albo zamrozić na czas eksperymentów z bronią chemiczną
śniłbyś bajki Disneya o złotych rybkach i Sindbadach
białe łuski i niewybuchy opadałyby na dno szybów
szyby drżałyby w rytm przedsionków
którym darowano by winy
obudziłabym cię po wszystkim złotym słowem „berek”
i mielibyśmy znowu nasze dzieciństwo
w elementarnych cząstkach świtów
bylibyśmy jak dwa wybuchy okrążające ziemię
na niebiesko w erze papierówek bożych krówek
i wieku nieskończoności
© Roma Jegor
Woda dla ryb
Do wczoraj życie składało się z naszych psów kotów
śmiechu dotyku i słodkiego zapachu pomidorów
z filmów z Bogartem Śniadania na trawie i niedzielnych obiadów
i z tych dni kiedy świeciły porzeczki
Od dzisiaj życie składa się nam ze strachu
więc uczymy się zabijać
śmiechem dotykiem wonią wysuszonego sadu
udomowionym śladem zębów na kostkach
Skupiamy się na szkle zapominamy o ogrodach trochę chodzimy
jak kukułki popędzane małą wskazówką
Rysujemy ryby na piaskach kopiemy im studnie
piachem zasypujemy skaleczenia
ale już nie sadzimy krzewów nie przygarniamy psów i gwiazdozbiorów
Miałyby za złe że oswajamy a potem opuszczamy
planety zabierając swój miód mleko i słoną wodę dla ryb
Woda dla ryb
Do wczoraj życie składało się z naszych psów kotów
śmiechu dotyku i słodkiego zapachu pomidorów
z filmów z Bogartem Śniadania na trawie i niedzielnych obiadów
i z tych dni kiedy świeciły porzeczki
Od dzisiaj życie składa się nam ze strachu
więc uczymy się zabijać
śmiechem dotykiem wonią wysuszonego sadu
udomowionym śladem zębów na kostkach
Skupiamy się na szkle zapominamy o ogrodach trochę chodzimy
jak kukułki popędzane małą wskazówką
Rysujemy ryby na piaskach kopiemy im studnie
piachem zasypujemy skaleczenia
ale już nie sadzimy krzewów nie przygarniamy psów i gwiazdozbiorów
Miałyby za złe że oswajamy a potem opuszczamy
planety zabierając swój miód mleko i słoną wodę dla ryb
© Roma Jegor
Wtorek
Znowu dzwonię zapytać o pogodę twojego ciała
a ty się wściekasz na jakieś auta i bloki sześciopiętrowe
jęczysz że zżerają słońce i krwinki ci bieleją
jak Pieniny wiosną
Mówisz: mierz mi w głowę, tam mieszkają kłopoty.
Miałam ci pokazać Atlantydy Andromedy i Czerwone Wierchy
ale jak mam to zrobić skoro wszystkie masz w sobie
z każdą ich pułapką zapadnią i kolcem płaszczki
Nad nami nowe wieżowce zaciskają szczęki miasta
więc tylko dzwonię raz jeszcze zanim w słuchawkach
zestarzeje nam się wosk i umrze całe złoto pszczół
z pyłkiem naszych rozmów
O pogodę pytam jakby to był jakiś stary wtorek
Odpowiadasz: mierz mi w głowę
w niej wszystkie szerszenie ustawiają się w orszak
Wtorek
Znowu dzwonię zapytać o pogodę twojego ciała
a ty się wściekasz na jakieś auta i bloki sześciopiętrowe
jęczysz że zżerają słońce i krwinki ci bieleją
jak Pieniny wiosną
Mówisz: mierz mi w głowę, tam mieszkają kłopoty.
Miałam ci pokazać Atlantydy Andromedy i Czerwone Wierchy
ale jak mam to zrobić skoro wszystkie masz w sobie
z każdą ich pułapką zapadnią i kolcem płaszczki
Nad nami nowe wieżowce zaciskają szczęki miasta
więc tylko dzwonię raz jeszcze zanim w słuchawkach
zestarzeje nam się wosk i umrze całe złoto pszczół
z pyłkiem naszych rozmów
O pogodę pytam jakby to był jakiś stary wtorek
Odpowiadasz: mierz mi w głowę
w niej wszystkie szerszenie ustawiają się w orszak
© Roma Jegor
Wyroki luster
Jest zakaz patrzenia w lustra
zakaz rozbierania pokazywania ud ramion
przepaści miedzy piersiami
zakaz spoglądania na atomy wojny w kolanach i biodrach
na zbombardowaną dolinę brzucha
zakaz śmiałego patrzenia w lustra w oczy
w obiektywy
W cienkich liściach powiek drżące niebieskie żyłki -
jakby wróciły starożytne Chiny
prześwitująca porcelana w jadeitowe węże
i mały pędzelek wprawiający się na skórze
w kaligrafii słów najsmutniejszych
takich jak wojna
i pokój we mnie mocno wyziębiony
Wyroki luster
Jest zakaz patrzenia w lustra
zakaz rozbierania pokazywania ud ramion
przepaści miedzy piersiami
zakaz spoglądania na atomy wojny w kolanach i biodrach
na zbombardowaną dolinę brzucha
zakaz śmiałego patrzenia w lustra w oczy
w obiektywy
W cienkich liściach powiek drżące niebieskie żyłki -
jakby wróciły starożytne Chiny
prześwitująca porcelana w jadeitowe węże
i mały pędzelek wprawiający się na skórze
w kaligrafii słów najsmutniejszych
takich jak wojna
i pokój we mnie mocno wyziębiony
© Roma Jegor
Nic się nie dzieje
Znowu jesteśmy podróżą
i nawet nie to jest trudne że bywa niełatwo
albo że ciągle w górę i ciągle o zmierzchu
tylko że skończyły nam się transfuzje i fotosyntezy
i teraz jesteśmy pyłem ze skrzyżowań
Już nie rozkleisz ziaren i kamyków
nie porzucisz żuków jaszczurek
i tej kałuży co się na samym środku rozsiadła
małą kalderą dla chmur wielogarbnych
Nie zrobisz tego naszym psom
co roznoszą w pysku cukrową watę drogi
Nic już nie zrobisz
Jesteśmy jak Biełka i Striełka porzucone w niebie
zapomniani przez wszystkie nowe godziny
odznaczeni orderem za wierność
co mydli oczy wierzchołkom piersi
Na końcach języków pragnienie
na końcach myśli zmierzch słów
i tak bardzo nic się nie dzieje
Zamieńmy się na grabki i łopatki
podróż powinna nas zmieniać
na dobre
Żółta plamka
Nie podchodź - smutek jest dżumą
i żaden błękit odtrutką nie będzie
Nie dotykaj - ciemnieją oczy godzinom
I co z tego że wiosna w forsycjach
skoro jest jak żółta febra żółta plamka
żółte listy sprzed wszystkich wojen
Pompeje jeszcze się śmieją i słychać szczęk broni
ale to tylko igrzyska
Możemy być twardzi jeść szpinak
nosić zbroję połykać zachwyty poranków
ale już pachniemy popiołem
Smutek jest dżumą Wezuwiuszem lawą
węzły są bardzo chłonne
i wszystkie w kolorze kobaltowych bratków
Na skórze wiosny marznie kwieciste szaleństwo
jakbyś ametysty wrzucał w malutkie przeręble
© Roma Jegor
***
Trzeba to lato które w nas kiełkuje
pochwycić w fazie liści miłorzębu
w fazie Ming w fazie dwudziestometrowej czułości
i w wieku drzew co mają lat cztery tysiące
Nasze serce to wytrzyma -
będzie siódmym kocim żywotem
albo króliczą łapką na szczęście jesieni
będzie pleniło miłość jak wilgotne trawy
i ciepłe koce na słodkich majówkach
Trzeba to lato w nas przechować
dla owoców i ogaceń zimowych wieczorów
Kiedy odetną nam prąd
po twojej sierści będę szła do pestki świata
choć w ptakach puste kości i piszczałki wiatru
© Edyta Purzycka Przenikanie uczuć 21 x 25 grafika, wklęsłodruk |
Nic się nie dzieje
Znowu jesteśmy podróżą
i nawet nie to jest trudne że bywa niełatwo
albo że ciągle w górę i ciągle o zmierzchu
tylko że skończyły nam się transfuzje i fotosyntezy
i teraz jesteśmy pyłem ze skrzyżowań
Już nie rozkleisz ziaren i kamyków
nie porzucisz żuków jaszczurek
i tej kałuży co się na samym środku rozsiadła
małą kalderą dla chmur wielogarbnych
Nie zrobisz tego naszym psom
co roznoszą w pysku cukrową watę drogi
Nic już nie zrobisz
Jesteśmy jak Biełka i Striełka porzucone w niebie
zapomniani przez wszystkie nowe godziny
odznaczeni orderem za wierność
co mydli oczy wierzchołkom piersi
Na końcach języków pragnienie
na końcach myśli zmierzch słów
i tak bardzo nic się nie dzieje
Zamieńmy się na grabki i łopatki
podróż powinna nas zmieniać
na dobre
© Roma Jegor
Żółta plamka
Nie podchodź - smutek jest dżumą
i żaden błękit odtrutką nie będzie
Nie dotykaj - ciemnieją oczy godzinom
I co z tego że wiosna w forsycjach
skoro jest jak żółta febra żółta plamka
żółte listy sprzed wszystkich wojen
Pompeje jeszcze się śmieją i słychać szczęk broni
ale to tylko igrzyska
Możemy być twardzi jeść szpinak
nosić zbroję połykać zachwyty poranków
ale już pachniemy popiołem
Smutek jest dżumą Wezuwiuszem lawą
węzły są bardzo chłonne
i wszystkie w kolorze kobaltowych bratków
Na skórze wiosny marznie kwieciste szaleństwo
jakbyś ametysty wrzucał w malutkie przeręble
© Roma Jegor
© Edyta Purzycka Latające dywany 27,6 x 20 grafika |
***
Trzeba to lato które w nas kiełkuje
pochwycić w fazie liści miłorzębu
w fazie Ming w fazie dwudziestometrowej czułości
i w wieku drzew co mają lat cztery tysiące
Nasze serce to wytrzyma -
będzie siódmym kocim żywotem
albo króliczą łapką na szczęście jesieni
będzie pleniło miłość jak wilgotne trawy
i ciepłe koce na słodkich majówkach
Trzeba to lato w nas przechować
dla owoców i ogaceń zimowych wieczorów
Kiedy odetną nam prąd
po twojej sierści będę szła do pestki świata
choć w ptakach puste kości i piszczałki wiatru
© Roma Jegor
***
Nasza klasa nie umarła - tylko sparciała
to przez tę wilgoć kiedy zalewały nas lata
i przez suszę – ten ciągły brak słów na wynos
Pokruszyły się wątki starych herbatników
rozłupały polony i rady
namnożyło się Amundsenów i biegunów
ale zimy coraz łagodniejsze
i trzeba było nam studiować chemię
żeby zatrzymać lodowce
Przeciekamy tworzymy przesmyki
życie z nas ucieka jak zielsko byle dalej w pole
a tu klepisko i zimy trwają i trwają przez wszystkie lipce
więc szukamy kwiecistych wątków cerujemy naszą klasę
sklejamy lusterka z Lolo Brygidą
I kiedy płyty ziemi uderzają nas w pośladki
ryjemy na liściach listy do wnuków
malujemy naskalne obrazki
patyczkami palców usiłujemy krzesać poranki
© Edyta Purzycka Przeprawa przez Morze Szmaragdowe 7,5 x 25 grafika |
***
Nasza klasa nie umarła - tylko sparciała
to przez tę wilgoć kiedy zalewały nas lata
i przez suszę – ten ciągły brak słów na wynos
Pokruszyły się wątki starych herbatników
rozłupały polony i rady
namnożyło się Amundsenów i biegunów
ale zimy coraz łagodniejsze
i trzeba było nam studiować chemię
żeby zatrzymać lodowce
Przeciekamy tworzymy przesmyki
życie z nas ucieka jak zielsko byle dalej w pole
a tu klepisko i zimy trwają i trwają przez wszystkie lipce
więc szukamy kwiecistych wątków cerujemy naszą klasę
sklejamy lusterka z Lolo Brygidą
I kiedy płyty ziemi uderzają nas w pośladki
ryjemy na liściach listy do wnuków
malujemy naskalne obrazki
patyczkami palców usiłujemy krzesać poranki
© Roma Jegor
Rybitwy
Sting: „That's not the shape of my heart”
Znajomi oglądają foldery kupują bilety
czują już smak lata na języku drogi
Też mieliśmy ten plan: jakaś plaża wino w szklankach
Robinson z Robinsonką w pozycjach plemiennych
Jak można było nam nigdy nie dotrzeć do takich drobiazgów
Teraz zaułek zamułek dojście do ściany
i tylko książki szafki pełne przypraw
z bibułką uczuć i życiem jak zegar wypatroszony z kukułek
Chodzi teraz po ścianach i boli
wije się nitką rtęci w wąskiej szklanej rurce
Twój jęk okrąża już ziemię szósty raz
wyrywa włosy kruszy dusze
kamieniom każe spadać na wszystkie nasze jeziora
Gdzie indziej białe żagle złote ryby niebieskie migdały wody
Tam śpiewają ogniska BB Kingi Stingi
Tu rybitwy przylatują płakać
na nikomu nieznaną melodię.
© Edyta Purzycka Rozmowa |
Rybitwy
Sting: „That's not the shape of my heart”
Znajomi oglądają foldery kupują bilety
czują już smak lata na języku drogi
Też mieliśmy ten plan: jakaś plaża wino w szklankach
Robinson z Robinsonką w pozycjach plemiennych
Jak można było nam nigdy nie dotrzeć do takich drobiazgów
Teraz zaułek zamułek dojście do ściany
i tylko książki szafki pełne przypraw
z bibułką uczuć i życiem jak zegar wypatroszony z kukułek
Chodzi teraz po ścianach i boli
wije się nitką rtęci w wąskiej szklanej rurce
Twój jęk okrąża już ziemię szósty raz
wyrywa włosy kruszy dusze
kamieniom każe spadać na wszystkie nasze jeziora
Gdzie indziej białe żagle złote ryby niebieskie migdały wody
Tam śpiewają ogniska BB Kingi Stingi
Tu rybitwy przylatują płakać
na nikomu nieznaną melodię.
© Roma Jegor
Roma Jegor. Mieszka i pracuje w Mikołowie. Z wykształcenia programista komputerowy, z wyboru – poetka. Członek ZLP – Oddz. w Krakowie, oraz Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego w Katowicach. Laureatka konkursów poetyckich i autorka czterech tomików wierszy: Wieczór w kocim futrze, Bieleją księżyce paznokci, Salamandra i Tatuaż na jabłku. Wiersze przedstawiane były w Arkadii, Akancie, Śląsku, Migotaniach Przejaśnieniach, Znaj, Lamelli, Hybrydzie, Literacie Krakowskim i SosnArcie, a także w antologiach pokonkursowych, oraz na internetowych stronach Polska Canada, PKPzin, Polis2008, Fragment, Parnas.pl, Modowo.pl, Poeci Po Godzinach, sZAFa, zlp-kraków-pl, w Śląskiej Strefie Gender, i in. Również w audycjach poetyckich Macieja Szczawińskiego, na antenie Radia Katowice i na profilu facebookowym autorki.
Edyta Purzycka. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Dyplom w 1996 roku z grafiki artystycznej pod kierunkiem profesor Haliny Pawlikowskiej, aneks z malarstwa i fotografii. W latach 1995 - 96 była stypendystką Ministra Kultury i Sztuki. Od 1997 roku należy do ZPAP. W swoich pracach wykorzystuje kilka technik wklęsłodrukowych (akwafortę, akwatintę, miękki werniks, odprysk atramentowy) Pozwala to na eksperymenty fakturalne oraz na uzyskiwanie efektów malarskich. Tworzyła szatę graficzną miesięcznika studenckiego „Maska”, a następnie kwartalnika artystycznego „Format”. Współpracowała z czasopismem literacko – artystycznym „Rita Baum” oraz Wydawnictwem Szkolnym PWN. W styczniu 2000 roku opracowała scenografię do spektaklu pt. „Obrazek wigilijny”. Przedstawienie powstało w ramach działalności Wrocławskiego Centrum Twórczości Dziecka. W 2001 roku Wydawnictwo „TIKKUN” wydało tomik poezji niemieckiego poety - Petera Gehrischa z grafikami Edyty Purzyckiej.
Dobry wieczór.
OdpowiedzUsuńWitam na kolejnym wernisażu.
Dobry wieczór . I ja witam serdecznie . Przepraszam za spóźnienie - zawiesił mi się komputer "w strategicznej" chwili
UsuńHej, Janku!
UsuńDobry wieczór!
OdpowiedzUsuńJa również wszystkich witam! :-)
Edyta Purzycka
Cześć :)
Usuńcudnie , lirycznie FANTASTIC ! * ; witam , pozdrawiam MM m'macięga
OdpowiedzUsuńMM m'macięga - Wspaniale , że się podoba . Pozdrawiamy serdecznie :)
UsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńależ tu bogactwo, nie sposób na gorąco pisać o tym. Teraz pozwolę sobie tylko powiedzieć, iż jest coś magicznie wspólnego w twórczości obu Pań, ale jak to doprecyzować, jakich słów użyć? Muszę zagłębić się mocniej i zrobię to z wielką przyjemnością :)
Bardzo się cieszę. Życzę przyjemności w czytaniu i oglądaniu :-)
UsuńEdyta Purzycka
Witamy :) . Taki był zamiar - żeby zaplątać tematycznie , zazebić obrazy i słowa . Dobrze więc , że nam się udało :)
UsuńMoże ktoś ma jakiekolwiek pytania? Zastanawiam się, czy ktoś czyta, czy ktoś ogląda? Dla mnie tego typu wernisaż to debiut, więc....obserwuję i czekam. :-)
OdpowiedzUsuńEdyta Purzycka
Dobry wieczór .... tak sobie poczytałem trochę wiersze i wydają mi się fajnie pasować do Twoich prac, czy też tak czujesz?
UsuńBardzo mi się podoba dyskretny kolor w grafikach. Ciekawi mnie jak jest robiony - czy nanoszone wszystkie na jedną matrycę, czy kilka razy odbijany?
UsuńTak. Najpierw się zapoznałyśmy ze swoją twórczością, potem wybrałyśmy swoje typy i efekt jest powyżej. Ja wybierałam kolaże, ale myślę, że wybrane przez Romę grafiki, również bardzo pasują :-)
UsuńEdyta Purzycka
kolor jest nanoszony na jedną matrycę. :-)
UsuńE.P.
Delikatność i siła, wyobraźnia,Edyto piękne prace! Skąd czerpiesz inspiracje? Dla mnie one tętnią takim tajemniczym rytmem snów, ale jest też życie, przepełnione myślami, fantazjami i uśmiechem...:)
UsuńObserwuję i inspirację czerpię z otoczenia i z twórczości innych. Wszystko już było, ale zawsze można przetwarzać na własny sposób. Moją inspiracją są koty, stwory, kobiety i deszcz...i wiele innych. To wszystko gdzieś we mnie drzemie i tylko musi znaleźć formę :-)
UsuńEdyta
witajcie, piękne to jest i ogromne!!! jestem najwyżej w połowie i zaplątuję się między wiersze i obrazy, obrazy są w wierszach, w obrazach jest poezja, przestanę odróżniać, bardzo dobra historia podmorska, podrzeczywistościowa :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Miło że się spodobało . Dziękujemy:)
UsuńDziękuję Organizatorom za dopieszczenie mojego poczucia estetyki. Znakomite połączenie pięknej poezji ze świetną grafiką. Prawdziwa uczta! Po takiej prezentacji śmiało można skonstatować, że Artpub pełni rolę misyjną. Jeszcze raz dziękuje i najserdeczniej pozdrawiam obie Artystki.
OdpowiedzUsuńJarku - organizatorzy są bardzo troskliwymi gospodarzami. Czuwali nad wszystkim - więc miałyśmy wsparcie :). Dziękujemy za miłe słowa :)
Usuńja również bardzo dziękuję
UsuńEdyta
:) Wreszcie coś dobrego dla starego zoila.
UsuńJarku :)
UsuńJarku, dziękujemy za Twoje dobre słowa i wsparcie :)
UsuńTo ja dziękuję za wyśmienitej jakości wernisaż.
UsuńDobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńpierwsze spojrzenie i już jestem zakochana :) Północ - cudowna!
biegnę ogladać i czytać dalej
Renata
Reniu witaj :) Miło Cię tu spotkać . Miłych wrażeń :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń:) Cześć
Usuńdobrze, że zajrzałaś :) czytaj, czytaj i oglądaj :)
O - jak się ciesze , że Twoje artystyczne spojrzenie tu przebiegło :) I że Ci się spodobała nasza całość. Serdeczności Reniu :)
UsuńDobry wieczór,piękna liryczna wystawa skłaniająca ku głębi;sobie, swoim snom,marzeniom, wspomnieniom...Zarówno słowa, jak i grafiki zachwycają wrażliwością, bogatą wyobraźnią, niezwykłą osobowością artystek...To zestawienie wnika cicho i mocno, zapada się, rozpuszcza i tworzy nowe konstelacje emocji, pytań, uspokaja. Gratuluję Wam kobiety - jesteście piękne. Będę wracać...
OdpowiedzUsuńKatka - dziękujemy :) Rozgość się pomiędzy grafikami i słowami :)
UsuńTak ... wiersze i obrazy są takie zdystansowane, wyciszone, trochę nawet jakby nuta rezygnacji w tym była .....
UsuńW jakimkolwiek temacie - rezygnacja - jest mi obca. Wyciszenie owszem, ale rezygnacja - nigdy.
UsuńEdyta Purzycka
JaWi - czasami są też smutniejsze nuty. Nie zawsze jest pogoda .
UsuńTo bardziej do wierszy było o tej rezygnacji, choć to nie do końca dobre określenie .... to jest taki dystans połączony z pogodzeniem się z rzeczywistością.
UsuńO, Edyta była dokładniejsza w swojej odpowiedzi :)
UsuńPowiedziałbym, że z wierszy właśnie ta nuta rezygnacji czasem wygląda.
UsuńCzemu rezygnacja Jacku? Tu panuje taki koci rodzaj ciszy i spokoju - dość niepokojący w gruncie rzeczy. rodzą się tu wielkie przeżycia, emocje, ale zawoalowane tajemnicą, tą właśnie ciszą...kocią ciszą:)
UsuńNo właśnie - czasem jest smutniej. Czasem trzeba się przyjrzeć życiu jakby się oglądało obrazy - z małego dystansu . To daje ten dystans i pozwala czasem złapać oddech :)
UsuńNo właśnie coś w tym musi być skoro Janek też to wyczuł .... to nie jest żaden zarzut .... tylko taki klimat niosą ... przynajmniej dla mnie ....... "Rodowody" to mój ulubiony jak na razie ....
Usuń,,koci rodzaj ciszy" - pięknie ujęte i jest to bardzo trafne. Przynajmniej w moim przypadku. :-). Dziękuję!
UsuńEdyta Purzycka
Katka ..... no właśnie ja nie odbieram tych emocji .... tu jest takie zdystansowanie, że emocje są wystudzone ......to jest tak jak piszesz koci rodzaj ciszy i spokoju, ale taki jak miał kot Bonifacy ... jeżeli pamiętasz taką bajkę o kocie Filemonie :)
Usuńdziękuję, Edyto kocham koty! w Twoich pracach od razu coś takiego wyczułam :)
UsuńJacku, ja też lubię mocno, ale w tym właśnie tkwi sęk, że czasem to tylko wali, a po dłuższej chwili okazuje się, że nic tam nie ma. Tu jest podstęp - wczytaj się i przypatrz, Roma i Edyta drapią nieoczekiwanie,gdy już sobie myślisz,że je zagłaskałeś...
UsuńFilemon to taki leń był, karykatura kota! :)
Usuń:)) Katka, nie dojdziemy do konsensusu ... Wydaje mi się, że tu w grę wchodzi różnica pomiędzy żeńskim i męskim spojrzeniem na rzeczywistośc ;) ....... Dla mnie zarówno te wiersze jak i obrazy są właśnie bardzo kobiece w swojej naturze ..... przez to bardzo piękne :)
UsuńKatka, JaWi - Bardzo fajnie - że są takie różnice w "patrzeniu". Czasem sam autor jest zdziwiony . Ale "odbiorcy" filtrują obrazy i słowa przez swoje uczucia i temperamenty. Tego się nie da, na szczęście, "unormować " :)
UsuńRoma ... to prawda, ja sam nieraz byłem zdziwiony interpretacją moich obrazków .... ludzie znajdowali tam treści, które wcale nie były moim zamierzeniem ..... i to jest własnie to co jest fajne w konfrontacji prac z odbiorcą
UsuńParadoksalnie Jacku, ale ja się z Tobą zgadzam, bo Twoje męskie oko uwypukla ich kobiecość jeszcze bardziej ;) Ja tak naprawdę mam dużo faceta w sobie, ta kobieta we mnie jest dość głęboko poplątana,dlatego napisałam, że trzeba trochę czasu. Ale oczywiście nic na siłę, choć ja bojkotuję "gustach się nie rozmawia"
UsuńRoma Ty też jesteś taką piękną, delikatną i silną kobietą, z ogromną klasą, uwielbiam Twoje postrzeganie, nazywanie, filtrowanie rzeczywistości, życia, obrazów poprzez słowa...a z Jackiem to zdaje się do rana można rozmawiać, tworzyć i rozmawiać dalej, uwielbiam to
Usuń:) Kasia ... posiedziałbym z Tobą przy piwie ;)
Usuń:) Jacku mam nadzieję, do...bo ja też:)
UsuńKatka - i znowu masz rację , że oczy filtrują przez damskie i męskie dusze :).I wcale nie tak głęboko masz w sobie tę kobietę skoro lubisz moją poezję :)
UsuńZ tym odbiorem naszej twórczości jest tak, że nigdy nie będziemy tak samo oddziaływać na wszystkich. Czasem rozpalimy wyobraźnię, czasami tylko ją muśniemy, czasami kogoś zatrzymamy na chwilę, a inni będą wracać po kilka razy. To jest chyba normalne. Jedni potrzebują mocnych wrażeń i adrenaliny, inni wyciszenia, rozmarzenia się. To nie ma znaczenia od ilości kobiecego, czy męskiego pierwiastka. To chodzi o ten gust, o którym się nie dyskutuje. O to też chodzi, żeby pozostawiać margines dla odbiorcy. Lubię być zaskakiwana przez inną interpretację.
UsuńHmmmm...dużo by się rozpisywać....Kiedyś straszyłam, a teraz wpędzam w określony nastrój. Jeśli w nic nie wpędzam, to można omijać. Kropka :-)
Edyta
Czuję się uwiedziona słowem i obrazem. Brawo, gratulacje dla Romy i Edyty, ukłon dla Małgosi za perfekcyjne wprowadzenie - plątanie talentów wychodzi Ci dobrze, kojarz następne :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po naszej stronie. Przyjemność z powodu takiego odbioru i duża przyjemność w kojarzeniu tych prac w wierszami i ciesze się, że poznałam Romę i Małgosię
UsuńEdyta Purzycka
Dziękujemy. Starałyśmy się trochę ...pouwodzić ;) Prace Edyty pięknie zatrzymują wzrok zwiedzających , a ja chciałam dotrzymać jej kroku :)
UsuńTak Małgoś, to było dla mnie spore wyzwanie, i cieszę się na reakcje, chyba nie ma lepszej recenzji wystawy niż komentarze :)
UsuńJeszcze raz wracam, bo mam potrzebę dzielenia się swoimi odczuciami. Pani Romo, nie znałam Pani wierszy wcześniej zbyt dobrze. Jestem wzruszona, czuję jak dotykam "miejsc", które są tym niezwykłym rodzajem wrażliwości i dojrzałości zamkniętej w słowach. Coś pomiędzy makro i mikro światem. Punkt który łączy ciszę i hałas Wszechświata.
OdpowiedzUsuńPani Edyto, nie potrafię mówić o sztuce wizualnej mądrze :)
Potrafię jedynie "dotknąć" jej materii wzrokiem, pozwolić uwieść się subtelności, rozgadać w sobie dziecko, które się boi, ale i tak dotknie świata.
Zestawienie twórczości obu Pań, to prawdziwa uczta. Dziękuję.
Małgosiu, Twoje wybory są po prostu magiczne.
Będę tu na pewno wracać :)
Romeczka jest jedną z najlepszych poetek polskich. Cieszę się, że pozyskała kolejną Czytelniczkę, która doceniła kunsztowne pisarstwo.
UsuńA Pani ma dar nazywania wrażeń, uczuć słowem. To też duży dar. Z odbiorem sztuk wizualnych jest tak, że albo jesteśmy po wrażeniem, albo nie. Analizy nie mają tutaj znaczenia. Chyba podobnie jest ze słowem pisanym, z poezją - albo chcemy czytać dalej, albo nie.
UsuńDziękuję za dobre słowa! :-) - Edyta Purzycka
Jarku, dzięki :) Zawsze jesteś przemiłym i wrażliwym "odbiorcą" mojej poezji. I nie tylko przecież mojej:)
UsuńMa Pani rację :) albo chcemy "coś" zobaczyć, albo nie. Najważniejsza w nas jest owa ciekawość, która nakazuje szukać tych magicznych odkryć.
UsuńPozdrawiam serdecznie i do kolejnego spotkania :)
Pani Małgorzata Zakrzewska -Mój komentarz do Pani słów wylądował gdzieś poniżej. Przepraszam. I my pozdrawiamy. Miłego wieczoru :)
UsuńMałgorzata Zakrzewska - Pozwalam sobie raz jeszcze wkleić tu moją odpowiedź dla Pani . Pozdrawiam :)
UsuńDygam mili :)
UsuńMałgosiu, cieszę się, że masz dobry czas i z grafikami i z wierszami, ale powtarzam się :) przepraszam
Dziewczyny, straszne z Was uwodzicielki, takie z klasą, wodzące wzrokiem, w milczeniu przypatrujące się i chłonące wszystko wokół, by przepuścić to w sobie,przez siebie na nowo...
OdpowiedzUsuń"chemia słońca", "kolory ogrodów", "woda dla ryb" to trzy z wielu Twoich Roma, które mnie poruszają, "Kraina plusk" to z kolei praca Edyty po której wodzę wzrokiem...
Bardzo wiosenna wystawa, taka wiosna która budzi się gwałtownie z pamięcią o tych zimnych szarpnięciach przeszłości...no tak jakoś
tak, tak, to zasługa Małgosi!!! Dziękujemy!
UsuńEdyta Purzycka
Katka - :) Trafiasz w te najwrażliwsze - jesli chodzi o te tutaj z moich wierszy :).
UsuńEdyty Kraina plusk jest cudowna . Też mnie uwiodła . Edyta chowa wiele takich niespodzianek:).
Pani Małgosiu - cieszę się, że mogłam pokazać ,dzięki dzisiejszej prezentacji , moje wiersze , i że dane im było , tak ładnie, jak Pani to wyraziła -" dotknąć" czytelnika :)
OdpowiedzUsuńTeż się wzruszyłam. Dziękuję. Małgosia "zszyła" tutaj idealnie mnie i Edytę :)
Pani Romo, człowiek z takich wernisaży wychodzi młodszy, piękniejszy i wzmocniony siłą wrażliwości i dojrzałości, to jest po prostu Piękne.
UsuńDziękuję raz jeszcze :)
Dobranoc
Ja również dziękuję!!!! To ważne, że mamy się z kim dzielić swoją pasją. Ja też lubię oglądać, to co zostało wymyślone, stworzone, mnie również uskrzydlają prace innych!
UsuńDobranoc!!!! - Edyta Purzycka
Dobry wieczór, miałam problem z Internetem, przepraszam, szczególnie Romę i Edytę
OdpowiedzUsuń:(
Witaj Gosiu ..... jak widać zajrzałem znowu ;) ..... ale teraz muszę znikać ..... Dziękuję autorkom i organizatorom za miły wieczór ... Dobranoc
UsuńWitaj, myślałem, że choroba i ta alegoria, czy algieria Cię unieruchomiła.
Usuń(Mi tez się internet dzisiaj ślimaczy...)
Gosiu gratuluję wyboru i doboru, prace Edyty mnie zachwyciły, czuję że to wspaniała osoba. Dziękuję i przykro mi z powodu internetu...
UsuńWitaj , Gosiu - Ważne , ze w końcu Ci się udało pokonac problemy :) Bardzo sie ciesze , że główna sprawczyni tego spotkania w Galerii ArtPub może poczytać komplementy "odwiedzających" pod adresem Organizatorów :)
UsuńJacku, cieszę się, bardzo :)
UsuńJanku, o alergii z wrażenia zapomniałam :)
Kasiu, cieszę się, że świetnie sobie poradziliście, mnie wciąż zachwycają i wiersze i grafiki, ale to napisałam we wstępie :)
Romo, dziękuję, jednak to Twoja zasługa i Edyty :)
kisses for all
Wyleczenie przez zapomnienie? Może tak trzeba...
UsuńHej, Małgoś! :) Dobrze, że jesteś - tak w ogóle.
UsuńChyba tak :)
UsuńJarku, wzajemnie :)
UsuńDziękuję JaWi za miłe towarzystwo :) Było mi bardzo milo. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zniknąłem całkiem ;) ..... Mi też było miło poczytać Twoje wiersze .... trafiły do mnie od pierwszego czytania .... bedę tu zaglądał, zeby poczytać :)
UsuńDziękuję :)
UsuńTak,Roma od pierwszego poczytania zapada mocno, głęboko, ja do Niej także często wracam, tutaj również będę...szczególne jest to, że uwodzi, wzrusza, zachwyca siłą i wrażliwością zarazem. Gratuluję Ci Roma i chciałabym kiedyś z Tobą porozmawiać...
UsuńZ przyjemnością, Kasiu- wiesz - to nie jest prawda, ze piszemy ( malujemy, tworzymy) dla siebie. Zawsze jest wspaniale , jeżeli możemy się z kimś podzielić - naszą pracą. A wdzięczny odbiorca - to wielka radość :)
UsuńPogadamy. Ty też należysz do tych "światłoczułych " :)
UsuńKasiu, Roma będzie na Porcie w Chorzowie, więc wiesz... wpadaj :) i ja będę :)
UsuńDobry wieczór. Wiersze Romy znam i podziwiam od dawna. grafik Pani Edyty nie znałam - jestem pod wrażeniem. Gratuluję pomysłu połączenia twórczości obu Pań. Piękna wystawa z tego wyszła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majka
Dobry wieczór , Majko . Miło, że jesteś :) Podziwiaj prace Edyty - zostaniesz ich miłośniczką :). Dziękujemy za dobre słowa.
UsuńTak, podziwiam i uzależniam się, a w połączeniu z Twoimi słowami Romo - działają podwójnie :) Gratuluję jeszcze raz .
UsuńMajka
Majeczka słusznie prawi :)
UsuńDzięki raz jeszcze :)
UsuńDziękuję za miłe słowa. Nie byłoby nas bez odbiorców, a takie słowa uskrzydlają i dają energię do dalszej pracy. Dla mnie to po prostu robota. Tyle tylko, że mogę się nią dzielić z innymi....
UsuńPozdrawiam ciepło! - Edyta ( poranny skowronek, dlatego wczoraj okoo 22.00 - padłam i zasnęłam...:-))
dobry wieczor..wieczor cudowny..niesamowite polaczenie obrazu i slowa ..dziekuje
OdpowiedzUsuńCześć Alicjo :) cieszę się
UsuńAlicjo - dzięki :)
UsuńJa również dziękuję i pozdrawiam - już porannie!!! - Edyta
UsuńUdany, przemiły wieczór. Miód na serca - nie tylko koneserów.
OdpowiedzUsuń:) tak jest!
UsuńCieszy - że się podoba :)
Usuń:)
UsuńNa mnie pora. Idę do domu.
OdpowiedzUsuńDziękuję obu Autorkom,
Przyłączam się do podziękowań dla Małgosi, których było już sporo.
Dziękuję gościom,
Zapraszam za dwa tygodnie.
Dobranoc.
Jan Rusnok - I ja dziękuję bardzo . Wszystkiego dobrego - i zawsze udanych wieczorów. :)
UsuńJanku, a ja dziękuję Tobie za plakat, bez Ciebie, to ja noga jestem w tej kwestii :)
UsuńPlakat jest świetny. Intrygujący. Jak fragment starego białego kamienia zapisany tym co było.. . Już w nim to przenikanie .
UsuńDziękuję.
UsuńZ dobrego materiału dobrze się majsterkuje (choć zepsuć, jak wiadomo, można wszystko).
Czasem niektóry obraz sam głośno woła "Ze mnie! Ze mnie zrób plakat!"
:)))
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle w biegu :)
Wiersze wspaniale dopełniają się z grafikami... Wtorek wyjątkowo przemawia.
Ewa Lu - zdążyłaś :) Dziękujemy :) . Wtorek jest dla mnie ważny. Dzięki bardzo.
UsuńMałgosia ma rację - to jest jakieś splątanie, wymieszanie wzajemne przenikanie i uzupełnianie. Nie chce się wierzyć, że można taki efekt uzyskać oddzielnie, bez porozumienia - bazując tylko na wrażliwości artystów. Bardzo dziękuję za to, że mogłam spędzić wieczór w tak miłym Towarzystwie .
OdpowiedzUsuńAlicja
Małgosia ma rękę do słów, roślin i ... artystów :) I my dziękujemy . Bardzo nam było milo.
UsuńFantastyczne doznanie. Dziękuję za zaproszenie. Wiersze wyborne, w grafice można utonąć i nie chcieć odzyskać przytomności. Zderzenie kobiecej intuicji, wrażliwości i tego wyczucia smaku w punkt. Jak dwa podobne naczynia wypełnione źródlaną wodą i lawą. Cudne
OdpowiedzUsuńAnna
Jak pięknie opisałaś Anno swoje doznania .Sama poezja :) Dziękujemy :) Milo było Cię tu spotkać :)
Usuńdobry wieczór, późno dotarłem, ale warto było! Piękny wernisaż i piękny dialog!
OdpowiedzUsuńCześć Duhu, miło Cię 'widzieć' :)
UsuńDobry wieczór, Duhu :) Dzięki , że dotarłeś :)
UsuńDobry wieczór. Cudowna to wystawa, czytam i oglądam, oglądam i czytam. Jestem pod wrażeniem słów i obrazów obu Pań. Wiersze są żywe, tak pięknie iskrzą w nich emocje. Obrazy niezwykle subtelne, tajemnicze. Jest w nich coś ze snów, marzeń, które rodzą się w ciszy. Świetne połączenie twórczości.
OdpowiedzUsuńWystawa jako całość porusza struny wnętrza, raz mocno a raz delikatnie.
Gratuluję i pozdrawiam.
Cześć Soniu :)
UsuńSoniu - dziękuję . Małgosiu - to dlatego, że te nasze prace występują w duecie. Dobrze, że nas namówiłaś :)
UsuńMałgosiu, dziękuję, że dzięki Tobie zapoznaję się z twórczością tak pięknych ludzi.
UsuńOprócz tego, że są piękni oddzielnie okazuje się też, że tworzą niezwykłe duety.
Romo, pierwszy raz czytałam Twoje wiersze, ale już wiem, że będę do nich wracać:)
Soniu - bardzo się cieszę :)
Usuńbardzo dziękuję! Myślę, że takie słowa zobowiązują i mobilizują!!!!
Usuń- Edyta
Tu widzę,że to intymność jest wspólnym mianownikiem poezji i grafiki- jednego i drugiego dotyka się w ciszy
OdpowiedzUsuńduhu - Ta intymność wynika pewnie trochę z tego , że tworzyłyśmy osobno, a dopiero później szukałyśmy "stycznych" w swoich pracach. Fajnie, że się udało.
UsuńByłam. Czytałam. Oglądałam. Wielkie uznanie dla obu Pań.
OdpowiedzUsuńEleonora
Eli - dziękuję! Miło że byłaś :) .
Usuńdziękuję i pozdrawiam
UsuńEdyta
Podziwiam ... piekna poezja, interesujaca grafika ...wspaniala calosc!
OdpowiedzUsuńGratuluje i pozdrawiam serdecznie :)
Monika Putschka
Moniko - dziękujemy. I my pozdrawiamy :)
UsuńWyjątkowy wernisaż. Będę do niego wracał. Gratuluję Autorkom!
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, Witku - bardzo się cieszę , że zajrzałeś :) . Dziękujemy. Pozdrawiamy.
UsuńBędę już się żegnała. Bardzo dziękuję wszystkim Gościom za ich emocje i dobre słowa :). I Tobie , Edyto, że zgodziłaś się na nasz "duet". I Organizatorom za gościnność Galerii. Małgosiu - Tobie jeszcze dodatkowe "podzięki" za piękne słowa wprowadzenia do tej wystawy . Dobranoc.
OdpowiedzUsuń:) To było fascynujące doświadczenie, dziękuję i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy na Porcie w Chorzowie. xoxo
UsuńO, tak . Do Portu zatem, Małgosiu :)
Usuńjestem pod wrażeniem !!! moje wielkie gratulacje
OdpowiedzUsuń:) Cześć Ewo
UsuńWitaj, Ewo - dzięki wielkie :)
UsuńJa dziękuję Wam, i witam Was - w poranek sobotni!!!! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!!! Chyba wszystkie trzy naładowałyśmy się pozytywną energią!!!!
- Edyta
jak tu jest ładnie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiękna poezja i poruszające grafiki... Gratuluję :)!
OdpowiedzUsuńDziękujemy Ib :)
Usuń"Podróż poza czasem" prowadzi mnie przez Słowa i Obrazy.
OdpowiedzUsuńDojrzałe grona słów przeplatają się z liniami obrazów.
I już nie wiem co jest słowem, co obrazem.
Obrazy zaczynają mówić słowami, a słowa malują obrazami.
Wybiegam poza czas, poza przestrzeń, poza rzeczywistość.
Ta moja "Podróż poza czasem" jest "Chemią Słońca".
Tam o północy wcale niepotrzebny jest Broadway.
Potem odpoczywam w cieniu malwy.
W kaczeńcach odnajduję kolory ogrodów.
Pod morzem zapisuję długie rodowody.
Rezerwuję dla siebie ulubiony wtorek.
Przenikanie uczuć sprawia że nic się nie dzieje.
W ulewie ginie żółta plamka.
Ta podróż jest bez końca - wciąż trwa. Poruszająca.
Znakomita wystawa-wernisaż. Gratuluję Autorkom.
Specjalne gratulacje składam na ręce Małgosi
która zorganizowała to wspaniałe przedsięwzięcie
i napisała słowo wstępne. Pozdr.
AnaVera - dziękujemy za taki piękny opis naszej prezentacji i tyle Twoich dobrych wrażeń tu pozostawionych . :)
UsuńWygląda na to, że jesteśmy duetem idealnym, a na wernisażu i po - miałyśmy wielu mistrzów słowa. To również wielki dar wypowiadania się i poruszania innych. Dziękujemy!
OdpowiedzUsuńEdyta
Ogromne wytchnienie. I chociaż znam z Szafy i grafiki i wiersze, w tym zestawie wydają się nadzwyczajne.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, dziękuję, bez Ciebie żyłbym w ciemności.
Pozdrawiam panie!
Nie mogłam być na wernisażu, ale na szczęście jest jeszcze czas by pokontemplować te Wspaniałości. Piękny dwugłos, najwyższych lotów. I poezja, i grafiki niezwykle intymne, emocjonalne i pełne w wyrazu. Podziwiam i gratuluję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam spóźnialskich i jednocześnie witam bardzo serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję w swoim imieniu i koleżanki!!!! Chyba już się unosimy ponad ziemią....A jutro - do roboty!!!! :-)
Edyta
Przepiękne grafiki. Wyjątkowa delikatność i klimat. Trochę jakby "po drugiej stronie lustra". Uczta dla oczu i duszy.Podziwiam i gratuluję!
OdpowiedzUsuńWspaniała poezja, z którą się utożsamiam. Znajduję tu swoje mgnienia, spojrzenia, wspomnienia...obrazy malowane słowami, piękne. Podziwiam!
OdpowiedzUsuńTo jest cel naszych poczynań, naszej pracy....Tak właśnie ma być. Dziękuję bardzo i pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńEdyta Purzycka
I ja dziękuję
UsuńEdyta podsumowała świetnie całość naszego dzalania. Chyba na tym spotkaniu - nam się spełniło.Pozdrawiam.
I ja dziękuję
UsuńEdyta podsumowała świetnie całość naszego dzalania. Chyba na tym spotkaniu - nam się spełniło.Pozdrawiam.
Gratuluję wystawy! Cieszę się, że znalazłem czas, by pokontemplować słowa i obrazy. Chciałoby się to wszystko mieć na papierze, pachnące farbą drukarską... :)
OdpowiedzUsuń