Fotografię traktuję jako dobrze spędzony czas. Aparatem utrwalam błękity, oceaniczne widoki, wędrówkę pomiędzy murkami i pastwiskami. Nie siedzę i nie czekam na ten jedyny kadr, nie zasadzam się na plażach przepełnionych ludźmi, jak Martin Parr. Żadnych konsumpcyjnych scenek. Niezależnie od moich pobudek, jestem na początku. Aparat obsługuję intuicyjnie, czasami przyswajam wiedzę od znajomych, którzy w technice utrwalania obrazów są fachowcami, od ludzi, którzy fotografują ogrom świata, pokazując jego wycinek. Jedną z takich osób jest Tomasz "Tom" Wasilewski. Artysta swobodny i doprecyzowany. Wbrew temu, co często ewoluuje w mojej głowie idąc na wystawę fotograficzną, staram się zrozumieć szczegół wyjęty z przestrzeni. Co to oznacza dla mnie? Że poszukiwanie pewnego rodzaju porządku, pomysłu, jest raczej rodzajem myśli, która pozwala na szeroką interpretację tego, na co patrzymy. Tomasz kadruje niuanse natury, tego, co go otacza. Najróżniejsze rodzaje mgły, deszczu, smutki jesieni, czy wewnętrzną stabilizację. W każdej wypowiedzi artystycznej poszukuję ciszy i dystansu. Rzeczywistości, która jest nieskomplikowana. Jego punkt widzenia okazuje się niezwykły, i że widzieć poprzez fotografię, to widzieć doskonalej, lepiej. Porządek doświadczeń, nasiąkanie tym, co nas otacza. Uprzedmiotowienie świadomości. Pozostaje kwestia intuicji i pewność, że obrazy są tym, co pamiętamy, ale na co dzień widzimy inaczej. Zatrzymujemy się i szukamy w sobie recepty, aby móc widzieć podobnie. Zachować spojrzenie, przez jego oczy, kadry, płynąć i zachwycać się otoczeniem. Gapić się bez końca, przechodzić przez szum, przez liście. Przybrać jakiś kształt i dopasować się do obszaru. Ścieżki, te same, ale inne, płoty, ptaki, trawy, bluszcz, drzewa. Niespodzianki, jakie odkrywamy w odbiciu wody. Czasami uwieczniony koniec, gdzieś głęboko wymierzony w tożsamość. Tak istnieje świat. Pełen zapomnienia. W słońcu, w wyszukanych efektach, przełamujące tendencyjną barierę bytu. Niektóre fotografie Tomasza wydają się bolesne. Traktują o nieobecności, o zapomnieniu. Zachodzi wtedy dziwne sprzężenie energii i chęć ucieczki w uwieczniony las, czy wędrówki przed siebie wzdłuż rzeki. Umiejętność fotografowania tego, co uległo anihilacji jest fascynująca. Może dlatego zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę potrafiła tak niepowtarzalnie i metaforycznie przeniknąć tego, na co patrzę.
Małgorzata Południak
© Tom Wasilewski Tożsamość |
"Dom z drewna na miękkiej ziemi.
Chciałabym otworzyć oczy.
Rozmawiać o smaku kawy, o krzesłach, stole z cedru,
na którym odbijemy łokcie, przedmioty. Pokryjemy drobnym pismem."
"Co roku w biel domu wgryza się bluszcz,
© Tom Wasilewski Podtrzymywanie |
"Co roku w biel domu wgryza się bluszcz,
kruchy żywopłot, jakby odwiedzały nas tylko drozdy."
© Tom Wasilewski W punkt |
"O tej porze roku mgła niczym lanolina, chcę z siebie wypluć jej mocny aromat,
jakbym wypluwała kolejne warstwy rytuałów"
przechylające się talerze czarnego bzu nad kamiennymi murkami.
Nucimy zapomniane śpiewy. W oddali ujada pies."
Nucimy zapomniane śpiewy. W oddali ujada pies."
Przejdziemy przez wszystkie opuszczone jaskinie."
© Tom Wasilewski Ciernie |
"Później pojawiła się w pamięci jak liść, mżawka.
Pewnie zastanawiasz się nad losem, jak gęsta może być mgła
i wiara. Strony gazet ociekają krwią,"
© Tom Wasilewski Opowiadanie o strachu |
"Obserwowałam ciszę, spóźnione na noc ptaki."
zakwitną. Owoce, ramiona, takie dobrze zapamiętałam. Godziny
poświęcone pisaniu, wykupione od bólu. Brakuje początku,
mdłości. Są ranki, kiedy wszystko jest ważne i nic."
poświęcone pisaniu, wykupione od bólu. Brakuje początku,
mdłości. Są ranki, kiedy wszystko jest ważne i nic."
energii słońca, odcięci od stałego lądu.
Nasiąkają zapachem oceanu, przędzy
i ciemnego piwa."
i ciemnego piwa."
© Tom Wasilewski Zmienność |
"Szum nagle cichnie. Byłam ciekawa, ile herbat z mlekiem
wypito tego dnia. Ile herbatników wykruszono palcami."
sąsiadów, a może widziałam tańce. "
© Tom Wasilewski Nasiąkanie |
© Tom Wasilewski Powietrze |
"Dziewczyny naciągają lniane obrusy i składają na trzy
łokcie. Nareszcie mogę odetchnąć, zobaczyć świat
przez mgłę."
"Wkładamy ręce w siebie i czekamy.
przez mgłę."
© Tom Wasilewski Zagmatwanie |
"Wkładamy ręce w siebie i czekamy.
Zniknęły meble, walizki. Sterczą wkręty. "
© Tom Wasilewski Znak wodny |
"Migotanie tajemnic, kiedy Jowisz
przybliża się do Venus i noc, trwa, stłumiona symfonią ulicznych
odgłosów. Zaparłam się kilka razy podglądając ptaki i ludzi.
Co po nich pozostało? Narzekanie na ból, świeżo pomalowany płot."
© Tom Wasilewski Rytuał |
"Nie widziałam ptaków szykujących się do lotu,
kwitnącego czarnego bzu. Nie czułam w powietrzu ruchu.
Zmieniających się w łąkę zasłon. Dałam się nabrać, że we wtorek znikną
robaki, nurzyki, pajęczyny. "
robaki, nurzyki, pajęczyny. "
© Tom Wasilewski Tonacje |
"Są dni, że daję radę i nie jest najgorzej.
Dobrze, że o tym rozmawiamy, oboje
znikają ze ścian,w porządku alfabetycznym"
Rozmywa skamieniałe pancerze, przewidzenia,
widzenia."
widzenia."
albo zostawiasz je na później. Wtedy wiszą bezwładnie,
w dół. Myślę o strachu, kałużach,
których unikam. Byle nie wpaść, nie zdrętwieć."
w dół. Myślę o strachu, kałużach,
których unikam. Byle nie wpaść, nie zdrętwieć."
kawał świata. Zwłaszcza, kiedy nie trzeba rozmawiać,"
Kwiaty. Odgłos spadających ziaren."
dymiące kominy. Dodajesz mi otuchy, słońce przypiecze nas
na małym ogniu, lecz kiedyś zejdziemy z dachu."
na małym ogniu, lecz kiedyś zejdziemy z dachu."
© Tom Wasilewski O beztroskim życiu |
do przerobionych form. Łóżka, w którym codziennie zasypiają
gwiazdy i gwizdy. Bunt usypany z listopadowych liści,
gnije, kończy się miesiąc. W czystym świetle księżyca
dostrzegam namacalny znak Boga. Albo mi się wydaje i zmyślam.
Umiem wypełnić żyły nieobecnością i nacinam je, kiedy idziesz
w złą stronę. Wiele perswazji w scenie wtajemniczenia.
Ustawiają się w kolejności. Do odtwarzania, reprodukcji, po głowę.
I posiadłeś ją znowu, nawet jeżeli rozumiem oczywistość, karmę
bezdomnego. Umrze pod drzwiami przytułku.
Bywamy do siebie bardzo podobne, gdy rozsadza nas złość.
Zostaje bezczółenkowa tożsamość lnu. Świt spróbuje coś
z niej wydobyć. W krosnach odbija się ślad lęku, przyczyny wojen,
głodu. Wśród pocienień przędzy zauważyłam starannie uknute
intrygi. Początek Iliady. I zrywam się z miejsca
zawstydzona.
Małgorzata Południak