piątek, 29 kwietnia 2016

BRONISŁAW LIBERDA - grafika komputerowa



Bronisław Liberda - malarz, grafik, ilustrator, scenograf, muzyk...

O jego drodze twórczej i osiągnięciach można przeczytać tu i ówdzie, tym razem napisał:

Jeszcze niedawno była w moim przekazie świeżość,  odwaga,  erotyka.  Dziś zaczyna przeważać melancholia, z którą coraz trudniej dopasować się do otoczenia na Zaolziu. Zrezygnowałem z tekstów o moich wystawach, osiągnięciach, bo z moim dorobkiem nie mają nic wspólnego. Tytułów w moich grafikach też brakuje, bo nie było ich w moich wizjach. Jest tylko numer grafiki i data, kiedy się zrodziła. Wystarczy napisać - grafiki komputerowe.

Żeby dowiedzieć się więcej - zapraszamy do rozmowy on line.






304
29-1-14
© Bronisław Liberda






326
28-4-14

© Bronisław Liberda






334
29-5-14

© Bronisław Liberda






33510-6-14
© Bronisław Liberda






350
27-8-14

© Bronisław Liberda






351
29-8-14

© Bronisław Liberda






354
7-9-14

© Bronisław Liberda






364
21-10-14

© Bronisław Liberda






377
30-12-14

© Bronisław Liberda






383
26-1-15 A3

© Bronisław Liberda






391
13-3-15

© Bronisław Liberda






399
23-4-15

© Bronisław Liberda






402
23-5-15

© Bronisław Liberda






403
28-5-15

© Bronisław Liberda






404
10-6-15

© Bronisław Liberda






405
7-7-15

© Bronisław Liberda






416
9-9-15

© Bronisław Liberda






422
22-11-15

© Bronisław Liberda






438
27-2-16

© Bronisław Liberda






441
7-3-16

© Bronisław Liberda




http://wiadomosci.ox.pl/wiadomosc,24358,dwie-techniki,-jedno-zrodlo.html
http://www.fdb.cz/lidi-zivotopis-biografie/428251-bronislaw-liberda.html


piątek, 15 kwietnia 2016

Roma Jegor i Edyta Purzycka - Podróż poza czasem






Czytając wiersze Romy, przesuwałam wzrokiem po grafikach Edyty, aż poczułam, jak przenikam ich wspólną intencję. Obrazy i słowa ponownie splatają się w harmonijną całość. Krawędzie obu światów artystycznych subtelnie nachylają się ku sobie, łącząc w jedność, a w tej syntezie dostrzegam proces rekonstrukcji – zarówno na poziomie treści, jak i formy. W obu przypadkach można odnaleźć połączenie podmiotowości z odkrytą, pulsującą dynamiką. Ta rekonstrukcja to nie tylko wrażenie odbiorcy, ale także efekt twórczego gestu autorek, które prowadzą nas przez swoje dzieła, nadają właściwości barwom, światłu, odbiciom. Wyobraźnia staje się tutaj przedłużeniem zmysłowego doświadczenia, a my poddajemy się tej uwodzącej narracji, niekoniecznie szukając dosłownego sensu w tej niezwykłej podróży. Zanurzam się w tym świecie, przenikając wodę i nagość, by zrozumieć, że nie ma sensu doszukiwać się podziałów tylko dlatego, że wiersze i obrazy powstawały niezależnie. Magia sztuki i jej uniwersalność pozwalają na spójne łączenie elementów i tworzenie nowych, zaskakujących scenariuszy. Plamy, kreski, światłocienie – sylwetki, zwierzęta i przedmioty – wszystko to nadaje sens symbolom, budując tajemnicze wnętrza, wynikające z obsesji artystek. Te wzajemnie uzupełniające się formy olśniewają bogactwem dialogów, które nieświadomie stworzyłam, zestawiając wiersze Romy Jegor z grafikami Edyty Purzyckiej.

próbujesz się ukryć za zapachem mięty
i perłowymi włosami dziewczyny z procol harum
a mnie mówisz że kobieta nigdy nie jest dość naga

Zaczepiam się o tę myśl utkanej z czułości i formy. Patrząc na grafiki, zastanawiam się nad liniami podziału, nad detalami, które zniewalają i stają się podporą dla farby. Ta wcierana z niezwykłą precyzją otwiera lub zamyka horyzont, wyrażając siłę artystki, jej wyobraźnię i miłość. Wierzę, że to, co rodzi się z niepokoju, ma zdolność inspirowania nas wszystkich, zmuszając do wyjścia poza utarte schematy. Sięgamy po dogmaty, a jednocześnie uśmiechamy się do słów.

To tylko bańka światła garść ziaren sezamu
i miłość teraz śpiąca jak kot pełen mleka

Niedawno oglądałam reportaż o Edycie. Jej pracownia potwierdziła to, co już wiedziałam: że determinacja artystyczna ma władze nad człowiekiem. Widać ją w oczach, gestach i w barwie głosu. Miłość do ludzi i zwierząt formuje jej emocje, a my możemy dzięki temu sięgnąć w głąb jej grafik, które są przestrzennym odbiciem życia, skalą świata wyrażoną za pomocą bodźców. Zawsze cieszy mnie, gdy sztuka wizualna harmonijnie odbija się w literaturze. Kiedy świadome budowanie obrazu za pomocą drobnych plam współgra z tworzeniem nastroju przez słowa.

Kiedy decydujesz się w końcu otworzyć oczy
i unieść podbródek nad niebieską linijkę
raz jeszcze jesteś ruchem wodnego zegara
minutą na którą patrzy ocean


Otwartość, z jaką liryka spotyka się z grafiką, daje poczucie konsekwencji i wszechstronności. To efekt, który, mimo iż powstał oddzielnie, tworzy jednolitą całość. Ale czy rzeczywiście potrzeby artystek były tak odmienne? Wartość sztuki tkwi w jej zdolności do transcendencji – nie musi być doskonale uformowana ani regularna. To nasze emocje kształtują obraz i słowo, nadając im harmonię lub nieregularność. Od nas zależy, czy dostrzeżemy w nich ruch i spójność, czy też pozwolimy sobie na zachwyt nad ich pięknem.

Wciąż czuję silną potrzebę splątania talentów, współtworzenia przez ludzi, którzy mogą stać się sobie bliscy. Ta głębsza wymiana myśli i inspiracji może prowadzić nas na nowe poziomy artystycznych rozwiązań.

Małgorzata Południak




© Edyta Purzycka
Północ
10 x 10 grafika


Niepotrzebny Broadway


O. dzisiaj pisze o światłach rampy dla literatury,
jupiterach skierowanych na książki, jakby to były łabędzie
Czajkowskiego na narodowym jeziorze,
albo wróble z literacką frazą na każdej sezamkowej ulicy TV.
M. pisze że nie ma żadnego kanału poza kanalikiem łzowym
i wrażliwością na słowo pisane, na rezonowanie naskórka
i plamkę w oku, którą ożywia tylko konieczność rozmowy.
Chciałabym doświadczyć pięknej wersji pierwszej,
a potem wrócić do własnych kaloszy,
w majerankowym zapachu książek, w cieniu twojego policzka.
I mieć w sobie tyle światła co suknie Scarlett O'Hara.
Żeby niepotrzebny był nam Broadway.  

                                                                   © Roma Jegor






© Edyta Purzycka
Podróż poza czasem
21 x 20, grafika, akwaforta




Chemia słońca


Upał obiera nas do kości ze słów dotyków
i myśli jak bieżąca woda
wysychają języki pocałunki chęć przytulania
spania na łyżeczkę na twoim albo moim boku
chodzimy nadzy i wszystkie zamiary świecą w nas
jakbyśmy odkryli rad polon albo jesień
próbujesz się ukryć za zapachem mięty
i perłowymi włosami dziewczyny z procol harum
a mnie mówisz że kobieta nigdy nie jest dość naga
nigdy nie jestem
jaśniejszy ślad nad prawą piersią białe nitki rozstępów
i ciemna koronka tęczówki
skutecznie zawładną całą chemią słońca

                                                                     © Roma Jegor







© Edyta Purzycka
Ryba, kosmos i bąbelki
28 x 17 grafika




Chwila oddechu


To tylko chwila oddechu moment kiedy
zegary odkładają wskazówki
myśli jak białe wielbłądy przestają kopać piach
dachy schną z pożądania i paruje krew wieczoru
Zasłony owijają nas niespiesznie
dojrzewają księżyce w stanikach
i zaczynają łowić śmiechy łuszczyć słowa
mrowić palce odciśnięte w snach dachówek
To tylko moment zatrzymanie ziemi
mikroświat spokoju mikroszept gałęzi
zanim zacznie galopować nasze wołanie
i nim się łódka zmysłów zamieni w przepaście
To tylko bańka światła garść ziaren sezamu
i miłość teraz śpiąca jak kot pełen mleka

                                                                         © Roma Jegor







© Edyta Purzycka
Odpoczywamy
14 x 16,3 grafika




Cień malwy



Kiedyś wreszcie przestaniesz płakać
a wtedy wszystkie lisy, jeżyki i drzewa w tobie umrą.
Tego się boję, więc słodkie mleko na spodeczku
wynoszę dla boga deszczu,
pacierze zanoszę do świętego Judy,
zbieram oślepłe szklane kule, zdrapuję z murów
i parkowych ławek miłość obcych ludzi.
Kiedy przestaniesz płakać,
staniesz się pustynią w skorpionach
i Morganą co truje podróżnych.
Więc niech spadnie deszcz, umyje cię z tej rozpaczy,
jak szklaną figurkę, napełni kolorem, zapachem szałwii,
złotą łuską, co nieszczęścia spowiada, rozgrzesza
i spławia.
Każe znów rosnąć, otwierać oczy, porty, zaciśnięte palce,
być jak cień malwy w upał.
Na kogo padnie na tego miłość.

                                                                    © Roma Jegor








© Edyta Purzycka
Kraina plusk 
20 x 20, grafika, wklęsłodruk




Decyzja

Najpierw wschodzi słońce i wszystko staje się niebieskie
horyzont prostuje brwi ocean odzyskuje mowę
Przedzierasz się do tych błękitów przez bibułkę snu
powoli opuszczasz wydmy
Patrzysz przez różową błonę powiek
i nie masz pewności czy tamta jasność
urodzi sobie ciebie raz jeszcze
Jest tyle piasku do oświetlenia tyle nocnych śladów
jeszcze bezpańskich dopóki
nie wyciągnie ich na wierzch światłocień
Kiedy decydujesz się w końcu otworzyć oczy
i unieść podbródek nad niebieską linijkę
raz jeszcze jesteś ruchem wodnego zegara
minutą na którą patrzy ocean

                                                                    © Roma Jegor








© Edyta Purzycka
W kaczeńcach
22 x 27,5 grafika




Kolor ogrodów


Przez moje grzechy świat nas ściga
buduje czarne mosty białe tunele
i już całkiem nie da się oddychać
Teraz nie uciekniemy
w upuszczanie krwi co podobno
wzmaga apetyt na życie
Od lat nie jadłam z osobnego talerza
nie piłam z własnej szklanki
nie myślałam swoimi ściegami
W końcu rozpakuję wszystkie garby
rozsupłam bawełniane kolce
którym żywią się mgły
i mole w milczących swetrach
Byłeś moim szalonym przylądkiem
smakowałam słony puch kwaśne deszcze
owoce morza jak egipskie sarkofagi
Teraz będzie sierpień odpuszczenie grzechów
rozpuszczenie tragedii greckiej
w kwasie chlebowym
w oglądaniu nieba własnymi zmysłami
Wiem że gdzieś jesteś ale oślepłam już na ciebie
i moje oczy odzyskały kolor ogrodów

                                                                            © Roma Jegor






© Edyta Purzycka
Maramba i zaginiony list
24,5 x 20 grafika, wklęsłodruk



***


Posłańcy zawsze giną pierwsi
jak liście przynoszące wiadomość o zimie
o odchodzeniu ptaków
kapitulacji nieba co się kładzie
szarą sierścią do ziemi
i ma brzuch otwarty
Posłańcy giną pierwsi
jak czerwony kapturek i reszta bajek w nas
kiedy świat ostrzy bruki i plecie powrozy
Odważni giną pierwsi
więc kiedy wyciągam rękę w las twoich włosów
nie mam pewności czy nie zapodzieje się w tym grudniu
jak tamte szeptane nocą rzeczy najczulsze
które giną w zaspie dnia
bezpowrotnie

                                                                    © Roma Jegor






© Edyta Purzycka
Kier, karo, pik
29 x 12, grafika, 



Powroty


Te powroty są jak wychodzenie z lasu na styczniowe pole.
Za sobą mamy milczenie drzew, lumbago gałęzi,
rozkopane przez quady mrowiska i wszystkie
najgłębsze sny mrówek wydobyte na powierzchnię,
jak białe larwy.
Prześladuje nas każdy złamany ząb szyszki
i trzy pomarszczone kamyki czarnego bzu,
pozostawione na krzaku przez roztargnienie jesieni.
Trzyma nas to jeszcze w szachu, w strachu, ale w końcu
wychodzimy z lasu na styczniowe pole,
jak oślepione przestrzenią zające.
I nie szkodzi, że mgła jest bezśnieżna, kiedy
skiby pola układają się pod wiatr,
niczym szare grzbiety śpiących kotów.
Najlepsze na odporność są: czarny bez
i biała magia.

                                                                © Roma Jegor








© Edyta Purzycka
Pod morzem
22,5 x 22,5 grafika




Rodowody

Pod prysznicem tego nie widać
tych wszystkich omułków
nibynóżek przytwierdzonych do ścięgien i kości
tych pąkli łąk koników morskich
zielonych włosów glonów i obojczyka rafy
Nic nie widać a przecież uważam
żeby śladów nie spienić nie rozłupać pereł
nie zdmuchnąć piasku i dźwięków humbaków
w których może krewniaków moich pieśni słychać
Michał mówił że dziadek tak śpiewał
kiedy pastował buty na niedzielę
całej siódemce

                                                                    © Roma Jegor








© Edyta Purzycka
Spojrzenie Nieobecnego
34,7 x 34,5 grafika




Wiek nieskończoności


Siedzisz w tym schronie pełnym książek
i próbujesz wydychać ciemność zrobić małą próżnię
wyssać w ranki wydłubać harpunki
Mówisz że powinni cię uśpić na rok jak chorego psa
albo zamrozić na czas eksperymentów z bronią chemiczną
śniłbyś bajki Disneya o złotych rybkach i Sindbadach
białe łuski i niewybuchy opadałyby na dno szybów
szyby drżałyby w rytm przedsionków
którym darowano by winy
obudziłabym cię po wszystkim złotym słowem „berek”
i mielibyśmy znowu nasze dzieciństwo
w elementarnych cząstkach świtów
bylibyśmy jak dwa wybuchy okrążające ziemię
na niebiesko w erze papierówek bożych krówek
i wieku nieskończoności

                                                                    © Roma Jegor







© Edyta Purzycka
Przeprawa przez Wielki Ocean
7,5 x 25  grafika, wklęsłodruk




Woda dla ryb


Do wczoraj życie składało się z naszych psów kotów
śmiechu dotyku i słodkiego zapachu pomidorów
z filmów z Bogartem Śniadania na trawie i niedzielnych obiadów
i z tych dni kiedy świeciły porzeczki
Od dzisiaj życie składa się nam ze strachu
więc uczymy się zabijać
śmiechem dotykiem wonią wysuszonego sadu
udomowionym śladem zębów na kostkach
Skupiamy się na szkle zapominamy o ogrodach trochę chodzimy
jak kukułki popędzane małą wskazówką
Rysujemy ryby na piaskach kopiemy im studnie
piachem zasypujemy skaleczenia
ale już nie sadzimy krzewów nie przygarniamy psów i gwiazdozbiorów
Miałyby za złe że oswajamy a potem opuszczamy
planety zabierając swój miód mleko i słoną wodę dla ryb

                                                                                              © Roma Jegor







© Edyta Purzycka
Dla siebie
16,5 x 10,5 grafika, kolaż, wklęsłodruk




Wtorek


Znowu dzwonię zapytać o pogodę twojego ciała
a ty się wściekasz na jakieś auta i bloki sześciopiętrowe
jęczysz że zżerają słońce i krwinki ci bieleją
jak Pieniny wiosną
Mówisz: mierz mi w głowę, tam mieszkają kłopoty.
Miałam ci pokazać Atlantydy Andromedy i Czerwone Wierchy
ale jak mam to zrobić skoro wszystkie masz w sobie
z każdą ich pułapką zapadnią i kolcem płaszczki
Nad nami nowe wieżowce zaciskają szczęki miasta
więc tylko dzwonię raz jeszcze zanim w słuchawkach
zestarzeje nam się wosk i umrze całe złoto pszczół
z pyłkiem naszych rozmów
O pogodę pytam jakby to był jakiś stary wtorek
Odpowiadasz: mierz mi w głowę
w niej wszystkie szerszenie ustawiają się w orszak


                                                                                    © Roma Jegor








© Edyta Purzycka
Myśliciel
16 x 18, grafika, akwaforta




Wyroki luster


Jest zakaz patrzenia w lustra
zakaz rozbierania pokazywania ud ramion
przepaści miedzy piersiami
zakaz spoglądania na atomy wojny w kolanach i biodrach
na zbombardowaną dolinę brzucha
zakaz śmiałego patrzenia w lustra w oczy
w obiektywy
W cienkich liściach powiek drżące niebieskie żyłki -
jakby wróciły starożytne Chiny
prześwitująca porcelana w jadeitowe węże
i mały pędzelek wprawiający się na skórze
w kaligrafii słów najsmutniejszych
takich jak wojna
i pokój we mnie mocno wyziębiony

                                                               © Roma Jegor







© Edyta Purzycka
Przenikanie uczuć
21 x 25 grafika, wklęsłodruk




Nic się nie dzieje


Znowu jesteśmy podróżą
i nawet nie to jest trudne że bywa niełatwo
albo że ciągle w górę i ciągle o zmierzchu
tylko że skończyły nam się transfuzje i fotosyntezy
i teraz jesteśmy pyłem ze skrzyżowań
Już nie rozkleisz ziaren i kamyków
nie porzucisz żuków jaszczurek
i tej kałuży co się na samym środku rozsiadła
małą kalderą dla chmur wielogarbnych
Nie zrobisz tego naszym psom
co roznoszą w pysku cukrową watę drogi
Nic już nie zrobisz
Jesteśmy jak Biełka i Striełka porzucone w niebie
zapomniani przez wszystkie nowe godziny
odznaczeni orderem za wierność
co mydli oczy wierzchołkom piersi
Na końcach języków pragnienie
na końcach myśli zmierzch słów
i tak bardzo nic się nie dzieje
Zamieńmy się na grabki i łopatki
podróż powinna nas zmieniać
na dobre

                                                                © Roma Jegor






© Edyta Purzycka
Ulewa
22,4 x 21,2 grafika



Żółta plamka


Nie podchodź - smutek jest dżumą
i żaden błękit odtrutką nie będzie
Nie dotykaj - ciemnieją oczy godzinom
I co z tego że wiosna w forsycjach
skoro jest jak żółta febra żółta plamka
żółte listy sprzed wszystkich wojen
Pompeje jeszcze się śmieją i słychać szczęk broni
ale to tylko igrzyska
Możemy być twardzi jeść szpinak
nosić zbroję połykać zachwyty poranków
ale już pachniemy popiołem
Smutek jest dżumą Wezuwiuszem lawą
węzły są bardzo chłonne
i wszystkie w kolorze kobaltowych bratków
Na skórze wiosny marznie kwieciste szaleństwo
jakbyś ametysty wrzucał w malutkie przeręble

                                                                                © Roma Jegor





© Edyta Purzycka
Latające dywany
27,6 x 20 grafika

***

Trzeba to lato które w nas kiełkuje
pochwycić w fazie liści miłorzębu
w fazie Ming w fazie dwudziestometrowej czułości
i w wieku drzew co mają lat cztery tysiące
Nasze serce to wytrzyma -
będzie siódmym kocim żywotem
albo króliczą łapką na szczęście jesieni
będzie pleniło miłość jak wilgotne trawy
i ciepłe koce na słodkich majówkach
Trzeba to lato w nas przechować
dla owoców i ogaceń zimowych wieczorów
Kiedy odetną nam prąd
po twojej sierści będę szła do pestki świata
choć w ptakach puste kości i piszczałki wiatru

                                                                           © Roma Jegor






© Edyta Purzycka
Przeprawa przez Morze Szmaragdowe
7,5 x 25 grafika



***

Nasza klasa nie umarła - tylko sparciała
to przez tę wilgoć kiedy zalewały nas lata
i przez suszę – ten ciągły brak słów na wynos
Pokruszyły się wątki starych herbatników
rozłupały polony i rady
namnożyło się Amundsenów i biegunów
ale zimy coraz łagodniejsze
i trzeba było nam studiować chemię
żeby zatrzymać lodowce
Przeciekamy tworzymy przesmyki
życie z nas ucieka jak zielsko byle dalej w pole
a tu klepisko i zimy trwają i trwają przez wszystkie lipce
więc szukamy kwiecistych wątków cerujemy naszą klasę
sklejamy lusterka z Lolo Brygidą
I kiedy płyty ziemi uderzają nas w pośladki
ryjemy na liściach listy do wnuków
malujemy naskalne obrazki
patyczkami palców usiłujemy krzesać poranki

                                                                             © Roma Jegor







© Edyta Purzycka
Rozmowa




Rybitwy


Sting: „That's not the shape of my heart”


Znajomi oglądają foldery kupują bilety
czują już smak lata na języku drogi
Też mieliśmy ten plan: jakaś plaża wino w szklankach
Robinson z Robinsonką w pozycjach plemiennych
Jak można było nam nigdy nie dotrzeć do takich drobiazgów
Teraz zaułek zamułek dojście do ściany
i tylko książki szafki pełne przypraw
z bibułką uczuć i życiem jak zegar wypatroszony z kukułek
Chodzi teraz po ścianach i boli
wije się nitką rtęci w wąskiej szklanej rurce
Twój jęk okrąża już ziemię szósty raz
wyrywa włosy kruszy dusze
kamieniom każe spadać na wszystkie nasze jeziora
Gdzie indziej białe żagle złote ryby niebieskie migdały wody
Tam śpiewają ogniska BB Kingi Stingi
Tu rybitwy przylatują płakać
na nikomu nieznaną melodię.


                                                                             © Roma Jegor







Roma Jegor. Mieszka i pracuje w Mikołowie. Z wykształcenia programista komputerowy, z wyboru – poetka. Członek ZLP – Oddz. w Krakowie, oraz Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego w Katowicach. Laureatka konkursów poetyckich i autorka czterech tomików wierszy: Wieczór w kocim futrze, Bieleją księżyce paznokci, Salamandra i Tatuaż na jabłku. Wiersze przedstawiane były w Arkadii, Akancie, Śląsku, Migotaniach Przejaśnieniach, Znaj, Lamelli, Hybrydzie, Literacie Krakowskim i SosnArcie, a także w antologiach pokonkursowych, oraz na internetowych stronach Polska Canada, PKPzin, Polis2008, Fragment, Parnas.pl, Modowo.pl, Poeci Po Godzinach, sZAFa, zlp-kraków-pl, w Śląskiej Strefie Gender, i in. Również w audycjach poetyckich Macieja Szczawińskiego, na antenie Radia Katowice i na profilu facebookowym autorki.

Edyta Purzycka. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Dyplom w 1996 roku z grafiki artystycznej pod kierunkiem profesor Haliny Pawlikowskiej, aneks z malarstwa i fotografii. W latach 1995 - 96 była stypendystką Ministra Kultury i Sztuki. Od 1997 roku należy do ZPAP. W swoich pracach wykorzystuje kilka technik wklęsłodrukowych (akwafortę, akwatintę, miękki werniks, odprysk atramentowy) Pozwala to na eksperymenty fakturalne oraz na uzyskiwanie efektów malarskich. Tworzyła szatę graficzną miesięcznika studenckiego „Maska”, a następnie kwartalnika artystycznego „Format”. Współpracowała z czasopismem literacko – artystycznym „Rita Baum” oraz Wydawnictwem Szkolnym PWN. W styczniu 2000 roku opracowała scenografię do spektaklu pt. „Obrazek wigilijny”. Przedstawienie powstało w ramach działalności Wrocławskiego Centrum Twórczości Dziecka. W 2001 roku Wydawnictwo „TIKKUN” wydało tomik poezji niemieckiego poety - Petera Gehrischa z grafikami Edyty Purzyckiej.


piątek, 1 kwietnia 2016

Zakłócenia - Vincent Tate





Vincent Tate. Urodzony 1973 r. Outsider i człowiek zagadka. Żyje, czuje, tworzy. Fotografię traktuje, jak terapię. 



Emocjonalna opowieść 

Ludzie piszą o sztuce, chcą zrozumieć, co widzą, przeżyć po swojemu. Chyba najlepszym rozwiązaniem w tego typu prezentacjach jest usiąść i patrzeć. Wejść w złożone powiązania i rozwikłać je według własnych emocji. Vincent Tate jest artystą wyobraźni. W niej zawarł wszystko. W duchowej przestrzeni, którą się karmi. Z pasji biorą się obrazy-fotografie. Z nagromadzonych stanów odosobnienia, ale również towarzyszenia, wzajemności. Przyzwyczajamy oczy do ciemności i naprawiamy wzrok, oczyszczamy się patrząc na związek ludzi. Na niuanse, jakie im towarzyszą, smutki, radość, najróżniejsze napięcia drążące ich wnętrza. Vincent nie zamyka się w granicach namiętności, tworzy sztukę, pantomimę rozgrywających się scen. Ironizuje i afirmuje, wystawia na widok publiczny hermetyczność związków, człowieka. Posługując się fotografią jako językiem pierwotnym, pokonuje bariery, przekracza siebie.

Małgorzata Południak



© Vincent Tate
1


 

© Vincent Tate
2




© Vincent Tate
3




© Vincent Tate
4




© Vincent Tate
5




© Vincent Tate
6




© Vincent Tate
7





© Vincent Tate
8




© Vincent Tate
9




© Vincent Tate
10




© Vincent Tate
11




© Vincent Tate
12




© Vincent Tate
13




© Vincent Tate
14




© Vincent Tate
15




© Vincent Tate
16




© Vincent Tate
17




© Vincent Tate
18




© Vincent Tate
19