piątek, 26 kwietnia 2013

KOTY - ANNA OSADNIK - MALARSTWO









- Moje koty w większości przypadków są małe, ale jest też kilka większych, jednak zwykle nie przekraczają 1,5 metra. Wszystkie namalowałam w tzw. "międzyczasie". Najstarszy ma około 15 lat - mówi Anna Osadnik (Osa). - Są chimerycznie zmienne. Są wolne. Są moimi odstresowywaczami. Droczę się z nimi, a czasami nawet wręcz nad nimi znęcam. Lubię koty. Mogłabym je malować bez końca ponieważ wiem, że się nimi nigdy nie nasycę bo ten temat jest po prostu niewyczerpywalny.

Wykonałam je głównie w technice olejnej na płótnie, desce lub kartonie, czasami zastosowałam werniksy. Jeśli chodzi o miejsce malowania, wymienię tylko kilka najważniejszych; są to: LCC, Wrocław, Edmonton, Toruń, Łódź, Tarnowskie Góry.


Anna Osadnik, Osa, to artystka, która wypowiada się artystycznie w różnych technikach plastycznych: w grafice artystycznej, malarstwie, ceramice, sztuce recyclingowej i instalacjach.


Studia rozpoczęła na Wydziale Wychowania Artystycznego UŚ w Cieszynie, skąd po roku przeniosła się na Wydział Malarstwa, Grafiki i Rzeźby ASP we Wrocławiu, który ukończyła z wyróżnieniem w 1995r. Autorka 30 wystaw indywidualnych i niezliczonych wystaw zbiorowych w kraju i za granicą. Po latach wędrówek po Polsce (Łódź, Wrocław) i Kanadzie (Edmonton) osiadła okrakiem na Tarnowskich Górach i Lubszy, gdzie posiada raczej letnią pracownię. Osa łączy twórczość własną z pracą pedagogiczną w Liceum Plastycznym w Tarnowskich Górach. Jej twórczość cechuje rozmach i różnorodność. Wystawia mezzotinty o wymiarach 15x15 mm, jak również usiłuje pokazać linoryty składające się z 640 modułów 100x70 cm. Przekracza to możliwości techniczne wszystkich polskich galerii i tylko dlatego praca ta nigdy nie została pokazana w całości. Tarnogórzanie mają to szczęście, że są pierwszymi recenzentami prac Anny Osadnik. Zanim wyrusza ze swoimi wystawami w świat, testuje je na tutejszej publiczności. Aktualnie w Instytucie Tarnogórskim można oglądać jej ceramiki pt. "Główki i półgłówki". Twórczość Osy dopełniają pięknie inne pasje: grzybiarstwo, zielarstwo, przetwórstwo /niezapomniane jabłka w occie!/ oraz automobilizm. Jeden z zakrętów na trasie Tarnowskie Góry-Piasek nosi nazwę "Zakręt Osy".

Krzysztof Mazik

Anna Osadnik, Osa...

…maluje Koty. Namalowała ich ponad 150. Rozbiegły się po całym świecie i teraz albo melancholijnie spoglądają gdzieś obok, wprost przed siebie, albo też rozpastwione szczerzą zęby w chagallowskim, karmazynowo-lazurowym locie. Czy zadumane, czy też rozbawione wywołują we mnie wciąż na nowo pytanie: Do jakiego stopnia jestem kotem ;)?

Paweł Graja



..koty - emoty? one są takie właśnie emocjonalno - charakterologiczne, 
na przykład złośliwie wkomponowują się w kwiatek albo przeginają...
Zbigniew Markowski


...nadała kotom ludzką twarz, a nam świadomość, że nie ma dość brzydkiego kota aby nie móc go pokochać... a poza tym to kawał dobrego malarstwa i chyba w tym wszystkim to jest najważniejsze!

Małgorzata ET BER Warlikowska



Tak patrzę i patrzę i się energetyzuję… Zaraz nastroszy się moje futro!
Można się od nich uzależnić!
Ewa Brożyna
  


chcialem ci zawsze powjedzec, ze sie bardzo ciesze z twojego obrazka z kotem.
obrazek zawsze jest ze mnom, byle gdzie mieszkam.
teraz w coloni on tesz wisi na scianie, i jusz duzo ludzi ucieszyl.
bardzo go lubje !

                                                                                      calunki  CYBER HORST



Obrazy Anny Osadnik  szepczą a czasem krzyczą o KOCIEJ TAJEMNICY.

Patrz KOt !
„On myśli, myśli, myśli, myśli o (…) swym Imieniu,
O swym zmyślnym, wymyślnym, przemyślnym, Niedomyślnym,
Utajonym, niedosięgłym, najbardziej własnym Imieniu".
1

Znasz

Kota w Butach, kota Filemona czy kota Garfielda (?).



Poznaj

KOtkę / KOcicę / KOciaczka / KOciarę Annę Osadnik w jej ekspresyjnym, 

zapadającym w pamięci malarstwie pełnym drapieżności i niedopowiedzeń.

 

Zobacz

To  domowe  zwierzę pod  pędzlem artystki wyzwala się z rygorów naturalizmu,

deformacje idą w parze z personifikacją , to KOt –KObieta

na granicy demonicznych, narkotycznych  wizji á la Witkacy. 



KOty

Anny Osadnik to malarski odpowiednik musicalu „Koty” A.L.Webbera,

to oblicza kobiety, która kryje wiele twarzy.

KOTY to Alter Ego Artystki,

to metamorfozy ANNY OSADNIK. 



©kck / Klaudia Czyżewska-Knap/


1 The Naming of Cats, T.S.Eliot, tłum. A. Nowicki .Cytowany fragment pochodzi ze zbioru „Old Possum's Book of Practical Cats”, żartobliwych wierszy Eliota o kociej psychologii , które stały się podstawą do stworzenia musicalu A.L.Webbera pt. „Cats”.





1.
© Anna Osadnik




2.
© Anna Osadnik




3.
© Anna Osadnik




4.
© Anna Osadnik




5.
© Anna Osadnik




6.
© Anna Osadnik




7.
© Anna Osadnik




8.
© Anna Osadnik




9.
© Anna Osadnik




10.
© Anna Osadnik




11.
© Anna Osadnik




12.
© Anna Osadnik




13.
© Anna Osadnik




14.
© Anna Osadnik




15.
© Anna Osadnik




16.
© Anna Osadnik




17.
© Anna Osadnik





piątek, 12 kwietnia 2013

Odbicia - Urszula Król, Izabela Fietkiewicz-Paszek





Ułamek sekundy

Jeśli przez styl w fotografii rozumieć będziemy charakterystyczny, swoisty sposób postrzegania rzeczywistości, taki rodzaj filtru nałożonego na oko fotografa, to bez wątpienia mogę powiedzieć, że Ula Król ma swój styl. Nie tylko wybór motywów na jej zdjęciach jest charakterystyczny. Tematy roślinne czy też detale przyrody nieożywionej artystka pokazuje kierując się niezwykłą wrażliwością. Swój świat Ula opisuje bardzo subtelnie i łagodnie, tak jakby opuszkami palców delikatnie dotykała fotografowanej formy. Czasem jej obrazy ocierają się o abstrakcje, czemu sprzyja wysmakowane kadrowanie i pozbycie się kontekstu, który tutaj staje się zupełnie nieistotny. Bardzo mała głębia ostrości, rozmycie tła, łagodny kontrast i niezbyt mocne nasycenie kolorem sprawiają, że forma zdjęć świetnie koresponduje z ich treścią. Prace Uli oglądam zawsze z wielką przyjemnością, pomimo a może właśnie dlatego, że nie mają wiele wspólnego ze współczesną modą wizualną na zdecydowane, ostre, mocne, nasycone kadry pełne różnych znaczeń i Photoshopa. 

„Ulowe foty” to podróż do krainy, w której nie wszystko musi być oczywiste, jasne i zrozumiałe. To dotyk czegoś ulotnego, to smak kropli rosy czy muśnięcie promykiem słońca. Patrzymy na jej zdjęcia i mamy wrażenie, że czas rzeczywiście stanął w miejscu a ten ułamek sekundy, drobna chwila wzruszeń, która została nam dana na kontemplację już się nie powtórzy… 

           Paweł W. Rogaliński 


Intymny świat Uli Król

(…) znów deszcz ze śniegiem ciemny wiatr
bezkresnych równin suchych ostów
napełnia świat powiększa świat
ten wiatr od gwiazd i od lodowców
Zbigniew Herbert, „Piosenka”


Ula Król to niezwykle kreatywna i czuła artystka, koncentrująca swoją uwagę na detalach, małych przyjemnościach świata. Najnowsza wystawa roztacza przed widzem niezwykły świat, delikatny i piękny, niczym utkana pajęczyna. Podobnie jak wytwór pająka – tkacza, obrazy te są kruche, niestałe - mimo to bije z nich niezwykła siła i pewność. Głównym tworzywem prac Król jest przyroda, liście, trzciny i wodne refleksy, które, oświetlone rozedrganym teatrem świateł, przypominają elementy z onirycznego, nieziemskiego świata. Wrażenie to potęgują wiersze Izabeli Fietkiewicz–Paszek, towarzyszące każdej z prac: są jakby modlitwą, mantrą, subtelnie wyciągają dłoń w stronę widza i zachęcają go do poznania przedstawionego przez artystki świata snów. Twórczość Król i Fietkiewicz–Paszek napełnia, powiększa świat, czyniąc go bogatszym, lepszym; prezentowane na wystawie dzieła przypominają utkane z refleksji cenne klejnoty, błyszczące na tle codzienności świata.

Maja Wolniewska 




Metafora w liryce jest funkcją poznawczą. Banał? Teoretyczny owszem, w praktyce, w konkrecie umożliwia spotkanie z osobą. Jej osobisty elementarz, klucze do sfery osobistej. Jeżeli autorka je udostępnia, funduje podług swoich możliwości, mogę się z nią spotkać. Teraz raz pierwszy, zaszczycony. Camera obscura staje się tutaj narzędziem leniwego malarza. Wielokrotnie medium fotograficzne wydawało mi się wyczerpane, sprawozdawcze, pod presją błahostek codzienności. W images Uli Król sprawozdania z rzeczywistości samej w sobie już raczej nie istnieją. O ile w ogóle są możliwe. Niektóre z tych obrazów można powiększyć do monumentalnych rozmiarów, jak color field painting,emocje mają swoją „masę” i „kolor”. Są tutaj sny platońskie, spotkania po drugiej stronie w metaforycznych odbiciach. To co było tańcem za dionizyjskiego dnia, tutaj jest śnione. Cienie postaci. Funduje się styl, osobisty, niepowtarzalny. Być może narzędzia fotograficzne autorki w przyszłości okażą się niewystarczające, ale to już są mniemania. Czas pokaże.

          Noil Branc




Opowiadać o fotografiach Uli Król nie mogę inaczej niż zatapiając się w nich po brzegi, sięgając w głąb subtelnych faktur, mrużąc oczy w zaskoczeniu znanym-nieznanym. Podążając ich tropem, oczarowana bogactwem opowieści, towarzyszę Uli w tych „obiektywnych” łowach już od dłuższego czasu, zafascynowana siłą jej wrażliwości i wnikliwością spojrzenia. Ujmują mnie tkliwe i subtelne tonacje samotności, które odnajduję w wielu obrazach – nazywam je obrazami świadomie, ponieważ Ula kadruje i komponuje prace z wielkim wyczuciem, zagęszcza faktury, prowadzi grę ze światłem i kolorem, syntetyzuje formy wyciągając ze zwykłych zjawisk i przedmiotów niepokoje, zgrzyty, szelesty, westchnienia. Tworzy.
Czasem fotografie Uli mamią dwuznacznością, kiedy indziej zaskakują lub zdumiewają nieoczekiwaną urodą, to znowu przynoszą melancholię i dławią smutkiem, by za chwilę oślepić nadzieją i jaskrawą radością. Jeśli ktoś w prostym oszczędnym kadrze potrafi zawrzeć kwintesencję ludzkiego losu, pragnienie bliskości i wielowymiarowy świat emocji, na jaki tylko stać człowieka, to jest niewątpliwie artystą i tak postrzegam całą drogę rozwoju Uli, jej ciągłe doskonalenie warsztatu. To, co najistotniejsze – wrażliwość i zdolność jej wyrażania – stanowią jeden z najważniejszych atutów w fotografiach Uli Król, bez wahania nazwałabym tę twórczość Królewską Symfonią Życia i Samotności.

      Marzena Naliwajko





Duchamp pokazał, że ranga przedmiotu zmienia się w zależności od kontekstu. Z fotografią Uli Król jest tak samo. Kadr, kompozycja jest ową przestrzenią ‘nowej lokacji’ – nowej formy. Jedni zobaczą tutaj stan ciągłej, impresjonistycznej metamorfozy, inni coś bardziej stałego, coś bliższego abstrakcji, pozbawionej – jak u Hundertwassera – linii prostych. Nie szkodzi, jeśli zobaczymy tu jedno i drugie. 

      Radek Kobierski




Urszula Król 

wyjątkowo wrażliwa i kreatywna fotografka. Z zapatrzenia na niepozorny, wydawałoby się błahy detal kreuje nowe, urzekające subtelnym pięknem światy. Jej zdjęcia zachwycają lirycznym stosunkiem do uchwyconego obiektu. Z wykształcenia pedagog od kilku lat całkowicie poświęca się fotografii. Współpracuje z Galerią Luna.








Listy do św. Pawła


© Urszula Król 


Re: Mam włożyć zbroję

Piszesz mi, że mam włożyć zbroję, być
w pełnej gotowości, w każdej sytuacji
osłaniać się tarczą wiary. A przecież

Szawle, Szawle, pamiętasz Szczepana?
Ty wiesz, najpierw trzeba znaleźć drogę
do Damaszku.
16/17. 10.2008
                 
   © Izabela Fietkiewicz-Paszek




© Urszula Król


Re: Wytrwałość daje początek
dla A.

Piszesz, że to wytrwałość daje początek
stałości. Patrzę na dłonie starych kobiet:
linie papilarne wytarte przez lata,

przez okrągłe dziesiątki. Powiedz, też się bałeś
stracić czucie? Czy mamy coś wspólnego
do przemilczenia?

17.10.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król

Re: Szczęśliwy, kto nie ma wątpliwości
.
Doprawdy szczęśliwy, kto nie ma wątpliwości
w swoich postanowieniach? Mógł przecież
wiele razy zwątpić, mógł darować Ryfce

blond włosy, nowe imię i siostry. Dorosłaby
do historii kobiety. A tak? Została śmiertelna
powaga nad stosem butów. Niewątpliwa.

23.10.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król


Re: Postępować zgodnie z duchem

Mam postępować zgodnie z duchem
i nie schlebiać pragnieniom ciała
?
Pomówmy o Virginii. Ciężko mi

z kamieniami w jej kieszeniach,
z myślą, że i ta wolność zdążyła
zaboleć.

6/7.11.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król

Re: Co mam czynić

Co mam czynić w tym straszliwym boju?
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie.
Pokazała mi dzisiaj drzewo przełamane

światłem. Ramiona w górze znów pewnie
składały się w Jedno. Trudna droga
dla dwojga, mówiła. Nie. Nie dla dwojga.

9. 11.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 


Re: Mamy czynić dobrze
pamięci K.

Pisałeś, że mamy czynić dobrze wszystkim,
dopóki jest czas. Po K. zostały odciski palców
na krawędziach łóżka, zakładka w połowie

książki, niewykorzystane minuty. I ja zostałam. Z żalem,
pytaniami, ze swoim czasem. Która z nas szybciej
straci ostrość?

12/13.11.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 


Re: Miłość nie unosi się
dla T.

Kolejny raz pozwolę mu się zamknąć
w ramionach. Udam, że nie ma trzeciego
cienia. Miłość nie unosi się gniewem,

nie pamięta złego. Ale jeśli pytasz,
czy potrafię – powiem: przeszłość
coraz trudniej mi przechodzi.

29.11./ 15.12. 2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 


Re: Których świat nie był wart
pamięci H.

Siostra mojej babki, Helena, urodzi w 44’
syna, który kilkadziesiąt lat będzie zapijał
wschodni akcent i los panieńskiego dziecka

(weźmiemy ślub po wojnie, najdroższa).
To przy tym grobie mam zrozumieć: tych,
których świat nie był wart, zamęczono.

19/20.12.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król


Re: Wszelka władza pochodzi od Boga

Pawle, gdybyś mógł dziś spojrzeć w oczy
tego psa spod szóstki, młodziutkiej wdowy
po kapralu Janickim albo naszego bezdomnego

(wynoszę mu chleb wieczorami). Gdybyś choć raz
spojrzał w wystraszone oczy dziecka. Na pewno
wszelka władza pochodzi od Boga?

21/22.12.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 


Re: Miłość nigdy nie ustaje
dla

Wszystko już przeżyte. Wszystko
rozpisane, ułożone - kto bierze szafę,
kto syna. Nie wiemy tylko, jak dzielić

czas na nasz i resztę. Boję się, 
że dawne szczęście nam dopisze
Twoją puentę: Miłość nigdy nie ustaje.

21.12.2008

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 


Re: Wszystko wolno, ale
dla P.

Po raz setny cedzę przez zęby
prywatną mantrę: wszystko wolno,
ale nie wszystko jest pożyteczne,

niczemu nie poddam się w niewolę.
Migdałowa gorycz zaczyna okupację
języka. Boli każda z dwunastu spacji.

13/14.01. 2009

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król


Re: Stawiać innych wyżej

Każesz w pokorze stawiać innych wyżej
od siebie. Okres wymówienia: miesiąc,
powód: redukcja. Albo inny. Mam wybrać

trzech z dwunastu. Sprawnie rozsunąć
grunt między stopami, przyciąć przy korzeniu.
Summa necessitas. Kłaniam się. Cut.

16/17.01.2009

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 

Re: Wyzyskiwać chwilę sposobną

Piszesz, że mam wyzyskiwać chwilę sposobną,
bo dni są złe. U mnie od rana zmrok, w lustrze
mgła, w kieszeniach lexapro. Nawet jeśli próbuję

przylgnąć do życia, ustalić jakieś warunki, coś
zrobić z tym bałaganem w szafie, życiorysie,
w notatkach – wciąż jestem za bardzo u siebie.

17/18.01.2009

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król


Re: Moc w słabości

Wieczór na zakrystii. Proboszcz, dobrotliwy
grubas, naznacza kwaśnym oddechem karki
chłopców. Ich wiara będzie odtąd światłem

odbitym od ust fastrygowanych kłamstwem.
Wiem, moc w słabości się doskonali, a jednak
płonę ich wstydem, wątpię ich wątpieniem.

19.01.2009

© Izabela Fietkiewicz-Paszek





© Urszula Król 


Re: Skoro Bóg jest z nami

Powieki skaleczone światłem. Szelest pościeli
rozprawia się w mojej głowie z resztką wczorajszej
wielkości. Żwir zalega w gardle. Duchy wyglądają

zza podartej tapety, jedynie A Love Supreme
zapowiada odwilż. Cóż, skoro Bóg jest z nami,
kto przeciwko nam?

20/21.01.2009

© Izabela Fietkiewicz-Paszek






GŁOSY O LISTACH DO ŚW. PAWŁA



Podmiotowość Listów do świętego Pawła staje w (bolesnym?) szpagacie pomiędzy ustanawianiem idiomu a jego zacieraniem. Nie chodzi jednak tylko Derridiańskie rozumienie aktu zapisywania własnej mowy, w którym autorka zyskuje tożsamość, jednocześnie ją tracąc poprzez odcięcie się od swojego doświadczenia, odtąd oddziałującego już niezależnie od jej obecności. Ta poezja postawiła przed sobą zadanie maksymalne – rewizję biblijnych dyrektyw moralnych, próbę odpowiedzi na pytania o zagadkę egzystencji i Absolut – i wypełniła je w jedyny możliwy sposób, za pośrednictwem przeżyć, zamykających się w hic et nunc, w jedynej dostępnej rzeczywistości.

W formie listu jak w soczewce odbijają się najważniejsze cechy tych wierszy. Nieobecność adresata, główny wyróżnik listu, jest tu tym bardziej dotkliwa, że aranżowane przez podmiotowość personalne zdarzenie jest projektem niemożliwym: Paweł od wieków nie żyje, usilne starania nadawczyni, by uczynić z niego coś więcej niż kulturowy monument, muszą zostać skazane na, przynajmniej częściową, porażkę. Zdaje się, że podmiotowość ma tego świadomość, fingowany w pierwszych utworach cyklu czas teraźniejszy (powracające formuły: „piszesz mi”, „piszesz”) w jednym z późniejszych wierszy zmienia się w zdystansowane „pisałeś”. Wyrażona eksplicytnie „eks-komunikacyjność” listów jest jednak nieustannie kwestionowana. Powtarzający się w tytułach skrót „re:”, odnoszący się do korespondencji mailowej, wskazuje na bezpośredniość, a nawet potencjalną symultaniczność wysyłanych komunikatów. Rozbieżność pomiędzy rzeczywistością nadawczyni i adresata obecna jest jednak już na poziomie języka – zdaje się, że w koncepcji Pawła świat jest czymś obliczalnym i pewnym, co daje zamknąć się w aforystycznych formułach, a pismo anihiluje prywatne doświadczenie. Podmiotowość pozornie przyjmuje słowa świętego na zasadzie alegacji, jako a priori słuszne i wartościowe, by później podważyć ich zasadność przez konfrontację z prywatnymi, konkretnymi doświadczeniami. Empiryzacja autorskiego głosu przyjmuje tu nawet formę najbardziej dotkliwą, formę argumenti ad hominem, w gorzkim pytaniu: „Szawle, Szawle, pamiętasz Szczepana?”.

Rozpięcie pomiędzy referencyjnością a retorycznością wypowiedzi jest konstytutywną cechą listu. Niebezpośredniość kontaktu skazuje nadawczynię na ujmowanie swoich przeżyć w zeschematyzowane ramy pisma. Listy do świętego Pawła same demaskują swoją konwencjonalność. Parerga w postaci dat i dedykacji zdają się być kolejnym poziomem gry autorki z kategoriami prawdy i fałszu, autentyku i przekłamania. Inicjały w dedykacjach są bowiem nie tylko znakami jednostkowości, ale też artefaktami, odsłaniającymi poetycką funkcję języka, zaś daty, jak ująłby to Derrida, z jednej strony wskazują na idiomatyczność wypowiedzi, z drugiej  ̶  przez odniesienie do dostępnego dla wszystkich kalendarza  ̶  wpisują ów idiom w horyzont czytelności. Czytelniczka dopuszczona w ten sposób do korespondencji rozdzielonych życiem i śmiercią może dopisać swoje postscriptum: od początku wiem, że to niemożliwy list.

           Cecylia Szmidt  28/29 marca 2013





Szaweł był najpierw faryzeuszem, potem chrześcijaninem. Ja jestem ateistą. Po lekturze tych Listów najpierw zastanawiałem się nad cytatami z oryginału Pawłowego, a zaraz potem umieszczałem je w reakcjach i „didaskaliach” Autorki. Pomyślałem sobie: jakiż „pierwiastek boski” musi tkwić w słowie! W tych wierszach słowa sprzed wieków lub lat uniwersalizują się w sytuacjach nas dzisiejszych, naszej historii, naszych rozterek i pytań. Sacrum nie dezerteruje przed realem ani żadnym innym wczorajszym czy dzisiejszym dylematem. W zderzeniu różnych języków wiekami może przetrwać ten sam sens. Ta sama nauka. Mój ateizm na chwilę został nadszarpnięty. No, jestem uparty i trzymam się swego, ale znowu mniej ortodoksyjnie.A te wiersze? One trzymają się konkretu. Ale stawiają go wobec przesłań uniwersalnych i w takiej przestrzeni aksjologicznej, która daje poezji jej moc mitologizującą to, co warte wpisania w indeks Losu i w „księgę mądrości”, jaką każde pokolenie powinno pisać dla siebie i dodawać do tego, co otrzymało od poprzedników. Izo, to bardzo mądre, piękne, wzruszające i myślące wiersze!

        Leszek Żuliński



Listy  św. Pawła, podobnie jak inne listy starożytne, powstawały w określonych sytuacjach, ale problemy w nich zawarte wykraczają daleko poza konkretne sytuacje. Zawierają nie tylko istotne elementy nauki apostoła, ale również wskazówki życia społecznego oraz normy etyczne. Paweł, jak każdy neofita, stał się gorliwym głosicielem Słowa, znanym z radykalizmu i konserwatywnych poglądów, a tacy zwykle prowokują do dyskusji, polemiki, dialogu. Nie dziwi więc fakt, że właśnie św. Paweł stał się adresatem listów Izabeli Fietkiewicz- Paszek, choć słowo listy nie jest tu do końca właściwe. Iza jest typem myśliciela, nie lubi i nie przyjmuje gotowych rozwiązań. Myśli, więc wątpi, wątpi, więc pyta. Z tych pytań, ważnych, ogólnoludzkich, powstaje niezwykły cykl. Poetka rozmawia ze św. Pawłem, rozmawia tak, jak rozmawia się dzisiaj – mailowo. W krótkich re, podejmuje dialog z apostołem, a w nim tragedie narodów i jednostkowe dramaty, szeroka warstwa kulturowa (bo czego tu nie ma – Mikołaj Sęp Szarzyński, Virginia Woolf, Ryfka, która nie zdążyła dorosnąć do historii kobiety), historie rodzinne i zasłyszane, bogactwo warstwy uniwersalnej zamknięte w słownej miniaturze.
Każdy wiersz jest swoistym traktatem. Filozoficznym? Moralnym? Unde malum, Pawle? - zdaje się pytać poetka, by zaraz dodać kolejne pytanie – Cóż, skoro Bóg jest z nami , kto przeciwko nam?
           
       Teresa Rudowicz


Piętnaście „Listów do św. Pawła”. Do tego, który zwalczał Chrystusa, Jego wyznawców by stać się Apostołem Narodów. A więc znajomość pism przez Autorkę. Bo jakże inaczej mogłaby pokusić się o recenzowanie Pawłowych słów, zdań, twierdzeń; przenoszenie ich znaczenia na wczoraj, dzisiaj, jutro… na siebie, znajomych. Tych, którzy daleko i którzy blisko. Na osobiste doświadczenie tego, co niesie życie, jego meandry.Listy zwięzłe, autorytatywne, poddające w wątpliwość, wartościujące, znakujące wrażliwe wątpienie Autorki. Zwięzłe, ale pełne treści – za każdym wersem można opowieść całą sobie wyimaginować.Bo chociażby – iluż z nas czytających chociażby list pt. „re: Miłość nigdy nie ustaje" przypomina sobie ślub i lektora czytającego Pierwszy list do Koryntian (I Kor 13.8) i... może  to, co później – jak w liście Izy.Jedno jest pewne do „Listów” Izy Fietkiewicz-Paszek trzeba nie „szkiełka i oka"

            Z. Marek Piechocki



„(...) Gdybyś choć raz / spojrzał w wystraszone oczy dziecka. Na pewno/ wszelka władza pochodzi od Boga?" Święty Paweł miał niezwykłą umiejętność emocjonalnego działania na odbiorcę, pod wpływem jego pism ludzie zmieniali stary porządek świata na nowy. Wiersze Izabeli Fietkiewicz-Paszek zwracają na siebie uwagę, zatrzymują w drodze i stawiają znaki zapytania odrębne dla jej rozmowy z Apostołem, odrębne dla każdego z nas. To bardzo ważne i mądre teksty; są więcej warte niż odklepywanie bezmyślne pacierzy, choć poetka wcale się nie modli. Jej wątpliwości kierowane do jednego z najpoważniejszych teoretyków chrześcijaństwa mogą „(...) Sprawnie rozsunąć grunt między stopami (...)". Szaweł-Paweł, najbardziej kontrowersyjny wśród apostołów, a jednocześnie na każdej swej drodze najbardziej ortodoksyjny. „Szawle, Szawle, pamiętasz Szczepana", to właśnie on jest odpowiedzialny za całkowite rozdzielenie Synagogi Ojca i Kościoła Syna – w jednej wszakże osobie „Czy mamy coś wspólnego / do przemilczenia?". To właśnie jego słowa „Żydzi zabili Pana Jezusa" są źródłem antysemityzmu, choć każdy z przyzwoitą wiedzą historyczną wie, że nie jest to wcale takie jednoznaczne, a Rzymianie byli jakby obecni w tej właśnie historii; jednak siła słów Pawła z Tarsu jest porażająca do dzisiaj. Fietkiewicz-Paszek wybrała Pawła do rozmów o największych grzechach tego świata, choć ten właśnie apostoł zabraniał kobietom wypowiadać się publicznie „(...) A tak? Została śmiertelna / powaga nad stosem butów. Niewątpliwa". Pawła, którego nieprzejednane i sztywne bardzo poglądy mają się jakże nijak do jego rozwoju duchowego i ugruntowania wiary, gdyż on po prostu został wybrany w drodze do Damaszku i wszystko stało się bez jego zgody i woli. Trudno jest zachować wiarę posiłkując się życiorysem Pawła, ochrzczonego Żyda, który doświadczył cudu tu na ziemi, gdzie „Wszystko już przeżyte. Wszystko rozpisane, ułożone – kto bierze szafę, kto syna".
Poetka ma odwagę to zauważyć, stanąć obok kościoła i nawoływać do Pawła z nadzieją na jego ludzkość, nie zaś na cud „Powiedz, też się bałeś / stracić czucie?", pewnie tak, bo Paweł znaczy po łacinie „mały"... Człowieczeństwo jest tu najbardziej święte, zwykłość taka sakralna. „Wiem, moc w słabości się doskonali, a jednak płonę ich wstydem (...)".

            Ewa Klajman-Gomolińska



fot. Paweł Madaj
Izabela Fietkiewicz-Paszek

Poetka, autorka tekstów piosenek, recenzji, felietonów. Ukończyła filologię germańską i podyplomowo filologię polską, studiowała też filozofię. Mieszka w Kaliszu. Poezję i recenzje publikuje w czasopismach literackich. Redaktorka magazynu sZAFA i Gazety Literackiej Migotania, związana także z nowym magazynem literackim EleWator. Należy do Stowarzyszenia Salon Literacki, pełni funkcję sekretarza w Stowarzyszeniu Promocji Sztuki Łyżka Mleka. Jurorka konkursów poetyckich. Wydała 2 książki poetyckie: Portret niesymetryczny [2010] (II Nagroda za Najlepszy Poetycki Debiut Książkowy Złoty Środek Poezji) i zbiór sonetów pt. Próby wyjścia [2011]; jej wiersze ukazały się w dwujęzycznej antologii Free over blood [2011], były także wydane we Francji - Voix d'encre [2008] i Czarnogórze - Quest [2011], a artykuły krytyczne w pracach zbiorowych - Dlaczego Suchanek? Spojrzenia i interpretacje [2011] oraz W kręgu literatury i języka. Analizy i interpretacje. Tom 2 [2011]Ostatnia publikacja - Rozmowy z piórami [2012] - wywiad udzielony Beacie Patrycji Klary. Strona autorska.


Karol Samsel
o prezentowanej wystawie:

      Miłość nie zazdrości ani nie szuka poklasku. Już trzy lata minęły od momentu, w którym po raz pierwszy wziąłem do ręki Portret niesymetryczny Izabeli Fietkiewicz-Paszek (2010), wtedy jeszcze w pliku Wordowskim i odkryłem jej odpowiedź daną św. Pawłowi z Tarsu. Pisałem wówczas, zaskoczony ambiwalencją przedstawienia adresata: „jest w Portrecie wrogiem i nauczycielem, prorokiem i idealnym miłośnikiem”. Do niego Izabela „przesyłała poufny mailing”. Siła anty-erotyków z Portretu pozostała do dziś żywa, nie naruszył jej czas. Któregoś dnia postanowiłem im odpowiedzieć, pisząc Jaśnik: „Dokąd w takich chwilach chcesz zmierzać, miłości – upiór z Tarsu zjada swoją szatę i wymiotuje łzami? Ręka odsuwa się od ekranu, obrośnięta mięsem?”
     Miłość nie zazdrości ani nie szuka poklasku. Cieszę się, że Izabela Fietkiewicz-Paszek i Urszula Król mogą wspólnie przedstawić swoje prace w Artpub Galerii i że dzieje się to właśnie w tych okolicznościach: prezentacji cyklu listów poetki do św. Pawła. Fotografia Uli Król wymyka się opisowi, komentarzom, a nawet interpretacji. Daje się w pełni odczuć dopiero w odbiorze naturalnym i intuicyjnym – niejako poza możliwościami wszelkiej egzegezy. To specyficzne odczucie: oglądając te zdjęcia, mam wrażenie pozostawania ich autorki w stałej gotowości widzenia. Zdjęcia Król nie poprzedza ani kalkulacja, ani spontaniczność, ani nawet eksperyment formalny. Miłość, w tym także miłość widzenia, nie zazdrości ani nie szuka poklasku. Pokora fotografa wobec omnipotentnych sił obrazu i sposobów obrazowania. Dyskrecja, ubóstwo, niewidzialne wyprawy wgłąb siebie, poszukiwania i odnalezienia – zgodnie z tytułem jednego z najpiękniejszych w moim przekonaniu zdjęć tej wystawy: Moc w słabości.
     Na koniec zapytajmy: jaki jest ich temat? Jaki jest temat zdjęć Urszuli Król? Co okazało się ostateczną dominantą? Z pewnością są to zdjęcia kontemplacyjne, gdzie jednak sytuować przedmiot namysłu? Zauważmy: nie jest nim człowiek ani nie są ludzie, niezwykle rzadko świat przedmiotów, co najwyżej ich emanacje: światła lub plamy barwne. Ponad nimi i najczęściej – natura: w stanie górowania lub schyłku oraz czas w naturze: ruch, zmiana, progresy i regresy, w równym stopniu materialne iluzje i deziluzje. Jeśli rozkwit, to na podobieństwo niewielu rozkwitów w poezji Baudelaire’a: „dyskretnie, jak gdyby milcząco ukazując utraconą obecność, wciąż jednak pozostając niepodważalnym znakiem, wyznaniem istnienia” (J. P. Richard).