Przemysław Cerebież - Tarabicki
Urodzony w 1954 roku w Szczecinie
W latach 1975 - 79 studiował na Wydziale Architektury Politechniki Szczecińskiej i Gdańskiej.
W latach 1979 - 83 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku.
Dyplom z malarstwa otrzymał w pracowni prof. K. Ostrowskiego.
Ponad czterdzieści wystaw indywidualnych i zbiorowych
Cezary Sikorski
Urodzony w 1957. Studia filozoficzne na Uniwersytecie Wrocławskim (1980). Doktorat z nauk humanistycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza (1987). Wydał książki poetyckie: Droga z Daulis do Delf (2009) i Monadologia stosowana (2011) oraz razem z Przemkiem Cerebież-Tarabickim, malarzem ze Szczecina, album obrazów, szkiców i wierszy: Szkice z życia materii martwej. Wyimki z Elegii duinejskich R.M. Rilkego (2011). Pięćdziesiąt cztery sonety (2012).
Jest wydawcą. W prowadzonym przez niego Zaułku Wydawniczym
Pomyłka ukazały się książki Aleksandry Słowik, Izabeli Fietkiewicz-Paszek, wiersze Teresy Rudowicz, Barbary Dudek i innych. Zaułek Wydawniczy
Pomyłka ściśle współpracuje ze Stowarzyszeniem Promocji Sztuki
Łyżka Mleka, którego jest członkiem-założycielem.
http://www.zaulekpomylka.pl
"Tajemnica to sedno malarstwa Przemysława Cerebież-Tarabickiego. Zamykał ją długo w wieżach i piramidach, podkreślał swoje odgrodzenie, stawiając sześciany na rudej pustyni. Czasem trochę nieba i cienkich białych chmur w osobnym świecie czystości i błękitu. Przekroje przez inność – jakby rozpięte na desce malarskiej ptaki i ludzkie pałuby, niepewne, czy warto wyodrębnić się z kosmosu materii. Jej faktura – gęsta, nierówna, zakrzepła, a jednak zmagająca się w ruchu – jest ostatecznie wartością najbardziej uderzającą w sztuce Tarabickiego." (Aleksandra Słowik, Malarstwo w świecie nietoperzy. O Szkicach z życia materii martwej Przemka Cerebież-Tarabickiego).
"Wyimki z Elegii duinejskich, autorstwa Cezarego Sikorskiego, to nie tylko parafraza, czyli swobodne omówienie utworu Rilkego. Zamiana prozy poetyckiej oryginału na klasycyzującą formę sonetową, mającą z góry narzucony porządek, czyniący z otwartego zapisu pierwowzoru bardziej zdyscyplinowaną postać poetycką, zdaje się sugerować, że autor Wyimków robi wypisy z sensów poszczególnych elegii, ale jednocześnie prowadzi z tymi sensami polemikę. Czyni to jak człowiek, który roztrząsa znaczenia po to, by samemu znaleźć w nich swoje miejsce, idąc niby po śladach, a jednak obok i tocząc spór sam ze sobą." (Jacek Sojan, Śladami poety Nieznanego).
|
01
56x31 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii pierwszej - o przerażeniu
Nie mógł usłyszeć mnie żaden anioł.
Gdyby mnie dotknął, musiałbym umrzeć
w jego porządku. Bo przerażenie
jest bliskie pięknu i każdy anioł
jest straszny. Którzy odeszli, znają
cząstki wieczności, lecz zapomnieli
o nas. Lub od spraw ziemskich odwykli
zbyt szybko, gdy my musimy bez nich
żyć nadal. Tylko zwierzęta są wciąż
na tropie i tylko one wiedzą,
że świat nie jest naszym domem. Że gdzieś
na stoku zostanie jakieś drzewo,
wczorajsza droga, przyzwyczajenie
krnąbrne, że to, co jest, się nie zmienia.
© Cezary Sikorski
|
02
31x56 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii drugiej - o kochankach
Nie przypadamy do smaku świata,
który nas wchłania. Z niedopatrzenia
czasem obecni w rysach aniołów,
niczym niepokój na twarzach kobiet
w ciąży, z każdym oddechem - po cichu -
się ulatniamy. Jak szczapy w ogniu
woń wydajemy słabszą. Gdy nagle
ktoś nam powiada: wejdź w moją krew,
wypełnij sobą pokój i zimę.
Spraw, aby trwało miejsce, gdzie dotyk
jest zawsze błogi, silny jak ramię
bogów. Tam, między rzeką i skałą,
jest skrawek żyznej ziemi, gdzie serce
przewyższa ból. I śmierć. I nas samych.
© Cezary Sikorski
|
03
68x47 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki
|
|
Z elegii trzeciej - o miłości
Może to matka była pierwsza? Smukłą postacią
rozplotła skręcony nocą chaos, gdy cień jego
losu - w długim płaszczu - wchodził za szafę i trwoga
się poruszała w fałdach zasłony. A może ty
zatrwożyłaś go, by wydobyć z ciemnego kręgu
i nagiąć wargi do żyznej mowy? Ani jedna,
ani druga. Zawsze kochał przestrzeń wewnątrz i las
przedczłowieczy. Kochając przemierzył tylko głębiej
tę knieję, poruszył w swych żyłach prastare soki.
Bo nie kochamy jak jednoroczne kwiaty; nie to
dziecko, lecz tłumy narodzin. Wszystkich ojców, którzy
w nas spoczywają jak gruz górskich złomów. Łożyska
potoków wszystkich matek. I cały niemy pejzaż
pod zasłoną losu. To cię ubiegło, dziewczyno.
© Cezary Sikorski
|
04
76x31 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii czwartej - o odrębności
Śnimy bez przerwy o tożsamości.
Jak lwy, co kroczą w chwale i nic nie
wiedzą o swoim upadku, tak my
- nigdy jak ptaki i nigdy razem.
Nawet, gdy chcemy być niczym Jedno,
wrogość jest nadal tym, co najbliższe,
a kochankowie, ślubując przestwór,
w sobie nawzajem sięgają kresu.
Bo nic tu nie jest sobą, mijamy
się, a to, co trwa, tworzy tylko
pozór całości. I nikt nie ulepi
dziecinnej śmierci z czerstwego chleba;
nikt nie powie o śmierci łagodnie:
O, drzewo życia, kiedyż zimujące?
© Cezary Sikorski
|
05
68x47cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii piątej - o linoskoczkach
Madame Lamort zwija i rozwija ziemskie
drogi, wstążki bez końca, falbany, kwiaty.
Wciąż na nowo ustawia postacie w cyrku.
Oto starzec zmarszczony jak grzybnia. Chciałby
trzymać rytm, lecz tkwi w zbyt luźnej skórze, która
kiedyś mieściła dwóch mężczyzn. Zmarł już pierwszy,
gdy gorszy przeżył i mieszka w ciele wdowim,
pomylony i głuchy. Obok młodzieniec,
cały z muskułów i prostych skojarzeń - syn
karku i mniszki. Stoi, lecz przecież może
skoczyć. A my? Róża widzów w kapeluszach
losu: tanich, pełnych wstęg, kokard i sztucznych
owoców. Fałszywych i pięknych lub pięknych
i złudnych - w stałej ofercie Madame Lamort.
© Cezary Sikorski
|
06
56x56 cmakryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii szóstej - o spełnieniu
Nie ze snu, jeszcze śpiący,
a już spełnieni, lecz wciąż
wzbierając, zbyt późno się
zamykamy w owocu.
Dla nas chwałą jest kwitnąć
albo umierać młodo,
by stanąć przy herosach,
których nie trapi trwanie.
Nie wybiegamy naprzód,
jesteśmy nie wychodząc,
więc trudno nam zapytać:
połykać czy smakować?
Zmieniać się czy być sobą?
Czy spieszyć się? Czy zwlekać?
© Cezary Sikorski
|
07
52x67 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii siódmej - o świecie wewnątrz
Być tutaj jest wspaniale. Nawet ty o tym wiesz
dziewczyno, gdy owrzodziała i pozbawiona
wszystkiego błąkasz się niczym śmieć po najgorszych
zaułkach miasta. Każdy miał kiedyś tę chwilę.
Nawet nie całą, lecz między dwiema chwilami
drobny ułamek miary czasu, gdy dana jest
przytomność bytu i gdy dostrzec można wewnątrz,
jak wraz z krwią płynie przez żyły własna obecność.
Także twoje istnienie wciąż kieruje się w głąb
i - bogatsze o inność - za nic ma to, co wśród
rzeczy się zdarza, bo nawet szczęście przemienić
trzeba w sobie, by je zobaczyć. Tak nam życie
całe upływa na tych przemianach i chyba
nie ma świata innego niż wewnątrz, dziewczyno.
© Cezary Sikorski
|
08
76x56 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii ósmej - o odwróceniu
Zwierzę widzi przestrzeń wszystkimi oczami.
Wchłania przestwór, gdzie zieleń wraca bez końca.
Wszystko wie nieskończenie, choć już nie pragnie
niczego. Jest wolne od śmierci, bo zgon ma
za sobą i kroczy przez wieczność jak idą
źródła. O tym, co jest poza nami, wiemy
z twarzy zwierzęcia albo w pobliżu śmierci.
I jak przechodnie bez wyjścia musimy wciąż
porządkować i scalać, co się rozpada.
Również, gdy sami się rozpadamy. Chyba
ktoś nas odwrócił tak, że wszystko czynimy
niczym odchodzący, który zdobył górę,
lecz tęskni za doliną; zwleka, przystaje,
bo jest, gdzie był; i żyje wciąż się żegnając.
© Cezary Sikorski
|
09
31x56 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież - Tarabicki |
Z elegii dziewiątej - o słowach i rzeczach
Za każdym razem, raz tylko jeden.
My także tylko raz i nie więcej
- raz tylko istnieć nieodwołalnie
i bezpowrotnie na Ziemi istnieć.
Lecz może szczęściem szybka utrata
tej znikomości, co nas dotyczy
i którą chcemy pomieścić w dłoniach?
Wędrowiec znosi z góry w dolinę
nie to, o czym nie można powiedzieć,
lecz słowo. Może jesteśmy tutaj
tylko po to, by mówić: dom, drzewo,
most, studnia, okno. Lub wyżej: wieża,
kolumna… Lecz mówić tak, jak samym
rzeczom nigdy by się nie marzyło.
© Cezary Sikorski
|
10
35x105 cm akryl, olej, płótno
© Przemysław Cerebież-Tarabicki
|
Z elegii dziesiątej - o tym, co zostaje
Nic nie zostaje. Najprostsze słowa
giną jak rzeczy: szybko. Powłoki
znaczeń kurzą się tylko na strychu.
Gdy obok ‑ w mieście, którego nie ma ‑
nadal mieszka cierpienie i skargi
się przechadzają w zaułkach żalu.
Są tam pomniki pustki odlane
z wrzawy i cisza fałszywa. Milczą
przy drogach zamki władców żałoby.
W podziemiach trenów, gdzie można znaleźć
gniew skamieniały - ciosy prabólu.
O wielkim trwaniu wspomina tylko
ciemny barwinek, który bez przerwy
płoży się po nas jak sens zieleni.
© Cezary Sikorski