Prolog:
(...) Bawiłem raz przejazdem w pewnym ludnym mieście, gdziem odciskał w mózgu na przyszły użytek kontury miejscowych widowisk, architektury, obyczajów, tradycji, A jednak dziś z całego tego miasta pamiętam tylko spotkaną tam przygodnie kobietę, która z miłości do mnie zatrzymywała mnie, Byliśmy ze sobą dzień w dzień, noc w noc - wszystko inne zdążyłem dawno zapomnieć, Pamiętam – mówię - jedynie tę kobietę - lgnącą do mnie żarliwie, Znów błąkamy się, łączymy w miłości i rozstajemy znowu, Znów trzyma mnie za rękę, nie wolno mi odejść, Widzę ją tuż przy sobie, z milczącymi wargami, w których jest tylko smutek i drżenie (...)
Walt Whitman "Once I pass' d through a populous city"
Są rzeczy, które się lubi i są rzeczy, które się kocha. Aby przemienić lubienie w miłość potrzebna jest pewna doza irracjonalności, wyrzeczenie się części zdrowego rozsądku, zaniedbanie rzetelności w ocenach. Potrzebna jest namiętność, jakieś objawy psychosomatyczne – walenie serca, łzy w oczach, drżenie głosu. Tak się kocha drugiego człowieka, tak się też kocha książki, filmy, czy nawet całe miasta…
Tej wystawy nie dedykowałbym nikomu. Chcąc być politycznie poprawnym, powinienem był dedykować ją miastu i tylko jako takiemu właśnie. I byłbym to już uczynił, gdyby nie poczucie pewnej nieprzyzwoitości opatrywania osobistą dedykacją ekspozycji, w której usiłowałem Barlinek - ukazywać zawsze w kontekście, sprowadzić 'aż' czy 'też' i jedynie do tła, do sceny gdzie rozgrywają się rzeczy ważne. Sfotografować, dla lepszego zrozumienia, początki tej długiej choroby serca. Jak mówi motto wystawy: Fotografia nie jest tu najważniejsza, jest tylko pretekstem. Więc każda najdłuższa dedykacja byłaby niepełną i tak jedynie banalną formą: (tutaj niepotrzebne skreślić !) / zaznaczenia / uchwycenia / wyrażenia / zapisania / podkreślenia / wyróżnienia czy zapamiętania miłości tak rzadkiej próby. Co istotne, co ważne, to samo, po latach z miasta B. Czy też może inaczej, uczciwiej: po latach z miasta R. Gdy obejmuję myślą, cały ten czas barlinecki, który od czternastu lat jest moim udziałem, odpowiadam sobie, że taki przywilej, nie mógłby przypaść tylko mnie jednemu, że w dziejach tego czy innego miasta i miejsca, w takim czy innym fotograficznym eseju tak samo musiał, choćby ukryty gdzieś w cieniu, być jednak ktoś, kto nie przepuści źle skadrowanego, niefortunnie czy błędnie naświetlonego zdjęcia, które znużeni jesteśmy pominąć; kto, jeśli zajdzie potrzeba, po dwadzieścia razy będzie przeglądał wątpliwe zdjęcia; kto je oprawi za nas w passe-partout i powiesi na ścianie; ktoś, kto nas pamięta, czasem z nami walczy; kto z niemal równym naszemu uniesieniem dzieli z nami radość, jakie dają sztuka i życie, i dzieli trud jakich one wymagają, nigdy nie nudne, nigdy nie lekkie i nigdy nie nijakie; kto nie jest ani naszym cieniem, ani naszym odbiciem, ani nawet naszym uzupełnieniem, tylko sobą samym; kto pozostawia nam swobodę tworzenia, a jednak zmusza nas, abyśmy w pełni byli tym, czym jesteśmy. Oraz kim dzisiaj jesteśmy w Barlinku. Lubię miasta - właśnie takie... I takie, które kryją w sobie coś więcej, niż tylko mogmę dużych i małych budynków, coś więcej, niż setki goniących za czymś ludzi. Lubię miasta, gdzie istnieją enklawy zwolnionego rytmu życia - miejsca gdzie można zatrzymać się, przystanąć. Na ławce, kamieniu, murku i trawie, piasku i kamieniu, moście czy schodach… pomiędzy... czymkolwiek… gdziekolwiek... i usiąść spokojnie i spróbować podsumować swoje wrażenia. Barlinek - jest takim miejscem - jest uroczy - ma swój wielki wymiar i urok kameralny. Zapraszam do oglądania poniższych fotogramów. Marcin Nowak – autor
POSTCRIPTUM: Pełna, choć robocza i wciąż rozwojowa wersja ekspozycji barlineckiej pn. ‘Barlinek.KrokPierwszy.KrokOstatni 1997-2011’ znajduje się na oficjalnej stronie projektu: www.mybarlinek.pl
'Azyl' Z cyklu Miastoczulosc I © Marcin Nowak |
'FascynationStreet no1' © Marcin Nowak |
'Czekajac' © Marcin Nowak |
'Spotkaj mnie w uliczce przy kolejowej stacji' © Marcin Nowak |
'Ostatni Pociag' © Marcin Nowak |
'Morningrise L'pier © Marcin Nowak |
'newYearsDay MCMXCVIII ad' © Marcin Nowak |
'Upadek' © Marcin Nowak |
'Pracownia Ceramiki Unikatowej' © Marcin Nowak |
CaleumSculptore ad Ackerman BerlinchenI9I2 © Marcin Nowak |
'Wysoko jest Niebo' © Marcin Nowak |
'Adaptacja' © Marcin Nowak |
'Przejscie' © Marcin Nowak |
'bez tytulu' © Marcin Nowak |
'Horyzont zdarzen' © Marcin Nowak |
'Apostazja' II © Marcin Nowak |
'Daje Ci wszystkie moje sny' © Marcin Nowak |
'zejscie' © Marcin Nowak |
'Przejazdem II' © Marcin Nowak |
'Praga barlinecka' © Marcin Nowak |
'Zejscie' ( Szpital barlinecki ) © Marcin Nowak |
Witam na wernisażu wystawy fotografii Marcina Nowaka
OdpowiedzUsuńAutor już także Obecny
OdpowiedzUsuńWitam Marcin :) .... właśnie przeglądam te zdjęcie i bardzo podoba mi się Twój pomysł uwieczniania miasta.
OdpowiedzUsuńPełno w nich zadumy i spokoju ... czy tak własnie wygląda klimat Barlinka?
OdpowiedzUsuńMimo iż od lat w nim już nie mieszkam... za sprawą fotografii - wspomnienia powracają... tęsknota za miejscem również.
OdpowiedzUsuńWięc to jest taki powrót do szczęśliwych czasów?
OdpowiedzUsuńWciąż mam tak dużo miejsc w pamięci, tylko z nazwy i takich w których już bywałem gdzie kiedyś, bardzo chciałbym wrócić – pojechać ponownie. Które to miejsca na planie miasta gdziekolwiek…. Uspokoiły by i ukoiły by moją duszę – wywarły wpływ (i nie musi być one nawet akurat dodatni...)
OdpowiedzUsuńwitam wszystkich
OdpowiedzUsuńWitaj Krzysiek :)
OdpowiedzUsuńMarcin... Kiedy ostatni raz byłeś w Barlinku?
dla mnie te zdjęcia to obraz tęsknoty pozostawionej samej sobie
OdpowiedzUsuńCześć Jacku:)
OdpowiedzUsuńEkspozycja barlinecka nie jest ani kompetentnym przewodnikiem po miejscu, ani tym bardziej po Barlinku – jako takim. Na pewno nie jest … w najmniejszym stopniu obiektywna – a bardziej raczej jak najbardziej subiektywną i osobistą impresją na tematy przeszłe – stąd też tytuł. Bywa także efektownym rozliczeniem. Spłatą długu zaciągniętą niegdyś w okolicach ulicy Przemysłowej 10/15* – tytułowy: krok pierwszy .– Poza tą ulicą, miasto zdaje się dzisiaj ciche i spokojne (nawet w nocach z soboty na niedzielę)
OdpowiedzUsuńKrzysiek ... dokładnie tak .... patrzy się na nie wręcz jak na historyczne przedwojenne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńUchwycone fotografie to dla mnie zawsze o wiele dłuższa historia niż dla moich odbiorców – spacerowy symbol, miękki cień, czasem ilustracja - z dokładnym adresem, czasem bez: wyrwane z kontekstu kawałki miejsc i ludzi których przyszło spotykać; 9 pełnych lat spędzonych w i z miastem...
OdpowiedzUsuń'horyzont zdarzeń" jest niesamowity
OdpowiedzUsuńMarcin .... Jest cicho nawet z soboty na niedzielę? ... toż to świetne miejsce dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMarcin .... to chyba tak zwykle jest, że fotografujący o wiele więcej widzi w takich zdjeciach niż widz .......
OdpowiedzUsuńGdy oglądam Twoje fotografie,nawet będąc tutaj-w Barlinku-tęsknię...
OdpowiedzUsuń'Horyzont zdarzen' miał w zamyśle objąć TEN właśnie horyzont...
OdpowiedzUsuńWięcej: W moim zamyśle sam materiał ‘barlinecki’ jest swego rodzaju zaprzeczeniem zwracania uwagi na sprzęt, którym fotograf wykonuje swą sztukę – zaprzeczeniem żywym, szczerym i czasem bardzo potrzebnym. Zwłaszcza dzisiaj.
OdpowiedzUsuńFotografie dobieram pod wspólnym mianownikiem. W którym punkt wyjścia, będącym jednocześnie także kontrapunktem jest swego rodzaju koniunkcją fotograficznego obrazu z osobistą pamięcią zawsze tak bliskich sobie, że w trajektoriach przed-fotograficznych znaczeń aż stycznych, prawie tożsamych, zsumowanych z pamięci w jeden i w miarę spójny horyzont zdarzeń.
OdpowiedzUsuńI Podkreślam! Zdjęcia tutaj nie są jedynie ‘wrzucone’. Są wyborem wspólnym - przemyślanym i paradoksalnie bardzo spójnym - choć najpewniej tajemnicą dla wielu będzie taki a nie inny dobór ulic i kolejność przedstawionych miejsc. (Taki to przywilej autora – może zawsze układać opowieść jak mu się podoba!)
OdpowiedzUsuńOd razu rzuca się w oczy że opowiadasz bardzo osobistą historię.Cicha fotografia a zdarzeń w niej szum.
OdpowiedzUsuńCzy robiąc te zdjęcia myslałeś, że kiedyś stworzysz właśnie taki cykl impresji z Barlinka?
OdpowiedzUsuńo matkoboska jakie fotografie!!!
OdpowiedzUsuńwitam wszytskich :)
Dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńAleż po mojemu patrzysz na miasto.Bardzo dziękuję za piękne impresje.Uwielbiam takie właśnie - bo w nich kawał duszy autor zostawił.
Piękna wystawa - GRATULUJĘ :)
Zawsze chyba mówiłem - że kiedyś wszystkie te zdjęcia złożą się w niezły obraz....
OdpowiedzUsuńWitajcie dziewczęta :) ..... Rzeczywiście te zdjęcia są w Waszym klimacie:)
OdpowiedzUsuńAnalogowe ostatki – fotograficzne - jakby 'Dark Side of the Moon' w cztery i pół roku. 21 zdjęć na jedno uderzenie serca, pomnożone przez oddech i przelamane przez barlinecki osobo-kilometr* W którym ogrom możliwości zamraża działanie, cyfrowe obrazy, wypierają te na papierze a ich wykonanie poza obrazem wyświetlonym na monitorze w SRGB jest w zasadzie nie potrzebne.
OdpowiedzUsuńNo tak .... cyfrowy sprzęt wprowadził nową epokę do fotografii ... zresztą nie tylko do niej
OdpowiedzUsuńPrzez bardzo długi czas Nie potrafiłem zbudować świata widzianego i oglądanego tylko przez jednego człowieka …
OdpowiedzUsuńMarzyła mi się wystawa o moim ukochanym miejscu i ulubionym mieście bez napinania się, powoli, leniwie, i w pełni samodzielnie, abym nie musiał obiektywizować, syntetyzować i wygładzać. Marzyła mi się wystawa bez nacisków, bez sponsorów. Marzyła się wystawa jako taka - i Tylko i Aż tyle - Ta jedna, niepowtarzalna korzyść ze wszystkiego, co robimy dla samych siebie, bez myśli o pożytku.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza dzisiaj.
Tak... to bardzo fajna idea ... lubie własnie takie podejście czysto idealistyczne, dlatego zrobiłem Artpub Galerię .....
OdpowiedzUsuńJakby ktoś pokazywał nam własny indeks, wynik badania krwi, najdyskretniejsza stykówkę czy najistotniejsze świadectwo pracy w karierze, wszystko co istotne, co ważne, to samo, po latach z miasta B. (czy też może inaczej, uczciwiej: po latach z miasta R.) Wizualne świadectwo – do oprawienia w passparteout, do powieszenia na ścianie i oglądania z bliska (tak jak książki nie da się czytać z daleka)
OdpowiedzUsuń'Azyl' Z cyklu Miastoczulosc I ..... co rusz zawieszam się przy tym zdjęciu ... przypomina mi pewne miejsce
OdpowiedzUsuńnapisałeś cyt."Uchwycone fotografie to dla mnie zawsze o wiele dłuższa historia niż dla moich odbiorców" i własnie to jest piekne. Patrzysz i już masz gotowe wspomnienia a nawet zapachy , odczucia. Uwialebiam te doznania
OdpowiedzUsuńJedna z moich ukochanych prac...
OdpowiedzUsuńWizualne świadectwo przywiązania do miejsca które pod dzisiejszym blichtrem, podszewką coraz bardziej znanego jeziora, coraz lepszych i droższych hoteli dla mnie zawsze ukrywa melancholie, poczucie bezradności, i fatalizm. Nazwijmy to najbardziej niepoprawnie, banalnie i sentymentalnie:
OdpowiedzUsuńmiłością jest miejsce
miłością jest Barlinek – ten od strony ul.Przemysłowej 10 - fotograficznie zagarniający coraz większe i większe obszary miasta, które dzisiaj przechodzę najczęściej samotnie.
Miastoczułosc jest magiczna, to prawda:)
OdpowiedzUsuńTa ekspozycja miała być właśnie intymnym osobistym reportażem pełnym czułości dla wszystkiego co zapomniane, połamane, niechciane, systematycznie wymieniane, usuwane, rozkradane na złom (tory kolejowe, kino, ) przebudowywane i remontowane (pałacyk cebulowy, panorama, molo, ) lub puszczane z dymem w niewyjaśnionych okolicznościach (patrz stara cegielnia, hala sportowa czy) i wypierane na margines miasta
OdpowiedzUsuńJedyny cytat który przychodzi do głowy... to... (…) zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności (…)
OdpowiedzUsuńKto tak pisał? Chyba Agnieszka Osiecka.
Rzaba ...... masz pod ręką warkę :)
OdpowiedzUsuńTrzeba eksperymentować ze światłem i ekspozycją. Trzeba szukać ujęć trudnych i nie banalnych.
OdpowiedzUsuńJa ma czteropak Heinekena...
OdpowiedzUsuń:) ... No to twoje zdrowie Marcin i za Barlinek .... ja mam warkę ....... :)
OdpowiedzUsuńprawdziwe wyzwanie dla ambitnego fotografa: w atrakcyjny sposób i możliwie jak najlepiej skomponować kadr z najbardziej nie-foto-genicznego i nieciekawego miejsca w mieście –
OdpowiedzUsuńjednocześnie nie-do-pominięcia ze względów osobistych i emocjonalnych.
Uciekamy – drodzy barlineccy i po’barlineccy widzowie - od tego, co oczywiste! Uciekamy jak najdalej w poszukiwaniu głębi! I nie chcemy zbyt długo oswajać wzroku, zbyt długo rozpoznawać miejsc i ich nazywać, aby nie stracić tego, co najważniejsze. Gdyż jak mówi trzecie i ostatnie motto wystawy: Fotografia nie jest najważniejsza i jest tu tylko pretekstem.
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałem bawić się w fotografowanie ..... ale zbyt duzo rzeczy trzeba brać pod uwagę .... wolę spokojne podejście przy rysowaniu .... aparat używam jako szkicownik
OdpowiedzUsuńDla mnie ostatnie jest piękne, choć tytuł niepotrzebnie łopatologiczny według mnie.
OdpowiedzUsuńMoże w pewnym miejscu i momencie (no i pewnym wieku) mamy po prostu nieco więcej przeszłości niż przyszłości - Może ogarnęła mnie typowa dekadencja moich + / - trzydziestu kilku lat.
OdpowiedzUsuńMoże to ta perspektywa, zmienia istotnie nasze - nie tylko fotograficzne - priorytety, ale także istotnie wpływa postrzeganie tego miejsca w ogóle.
Maja .... ostatnie rzeczywiście świetne ..... a taki tytuł jest tu chyba w związku z pewną chronologią przedstawianej historii .... bo te zdjęcia należy raczej rozpatrywać w trybie całościowym
OdpowiedzUsuńJacku- a jakże by inaczej
OdpowiedzUsuńwraka obecna :)
Mracin- pieknie piszesz o fotografii. Chciałabym tak umieć. Dokładnie rozumiem co masz na mysli, Naucze sie tego na pamięc i będę cytowała gdzie popadnie :))
"prawdziwe wyzwanie dla ambitnego fotografa: w atrakcyjny sposób i możliwie jak najlepiej skomponować kadr z najbardziej nie-foto-genicznego i nieciekawego miejsca w mieście –
jednocześnie nie-do-pominięcia ze względów osobistych i emocjonalnych."
Tak - ja wiem - Grzebanie w przeszłości jest niebezpieczne, a robienie tego bez butelki wina to już samobójstwo. Po co to wszystko? Nie łatwiej zapomnieć?... Znaleźć inny 'punkt zaczepienia'?... Chwycić się ostatniego możliwego sposobu, by osiągnąć spokój... (?)
OdpowiedzUsuńChciałbym po prostu utrzymać równowagę. (Czy to tak wiele?!)
Miałem napisać parę zdań na temat moich zdjęć.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że napisałem tyle o mojej fotografii i ogólnie fotografii jako takiej, że każdy nowy temat staje się powieleniem tego, co już skomentowaliście, co już wiecie i o czym już czytaliście na moich innych stronach i blogach. I świadomie chciałbym się oprzeć pokusie pisaniu , jak to chodzę wokół nich jak pies, wącham, jak badam światło, jak rozstawiam statywy, i jak długo, długo kadruje... ble...ble... ble… ble… Miałem napisać parę zdań na temat moich zdjęć… Zawsze jednak, gdy zaczynam o nich mówić, czuję, że z każdym słowem schodzę gdzieś w bok, dorabiam ideologie - której... nie ma.
muszę jeszcze cofnąć się na chwilę: pełna, choś wciąż rozwojowa i robocza versja ekspozycji barlineckiej - dostepna jest tutaj: www.mybarlinek.pl
OdpowiedzUsuń:) ... no tak ... ja często dopiero po narysowaniu obrazka widzę w nim pewne rzeczy, które nabierają głębszego znaczenia ... rysując nie planuję tego .... pewnie w fotografii jest podobnie .... po prostu tworzy się instynktami a ideologie wychodzą potem :)
OdpowiedzUsuńNie kokietuj swoją trzydziestką, ja mam 56 lat i jeszcze się nie oglądam wstecz tylko patrzę do przodu.Pięknie i prawdziwie gadasz o fotografowaniu.Trochę może zbyt górnolotnie jak dla mnie ,ale widocznie taki masz styl.Ja też uważam, że nie sztuka jest zrobić ładne zdjęcie w pięknym miejscu lub ładny portret pięknej osobie. Ja wolę inaczej.Szukam piękna tam gdzie nikt nie spodziewa się go znaleźć. Lekceważę stronę techniczną , łapię NASTROJE i DUSZE.
OdpowiedzUsuńpewnie tak wlaśnie... jest
OdpowiedzUsuń:) .... Maja .. Twoje zdrowie :)
OdpowiedzUsuńKurczę, przepraszam, że marudzę i się czepiam słówek - dlaczego tak uporczywie powtarzasz słowo "ekspozycja" - obce i zimne jest.Są polskie odpowiedniki tego słowa przecież.
OdpowiedzUsuńTakiPrzykładNaPrzykład... Szukając , układając wczoraj zagubionego zdjęcia do rodzącego się właśnie niewielkiego albumu zanurzyłem się w archiwum. Im głębiej i dalej sięgałem tym szerzej otwierały mi się oczy. Potwierdziła się prawda, że zdjęcia jak wino - dojrzewają powoli. To co jeszcze wczoraj niewiele dla mnie znaczyło, dziś mnie urzeka.
OdpowiedzUsuńależ nie upieram się...przy slowie 'eks-pozycja - faktycznie jest zimne ... i offficjalne
OdpowiedzUsuńI Twoje Jacku - ja jak zwykle herbatą czarną z cytryną ze skórką i bez cukru :):)
OdpowiedzUsuńBo mnie… Marzyła się eks.... praepraszam: wystawa bez instrukcji obsługi obrazu. Bez dołączanej instrukcja obsługi widza. Przez długi czas wyobrażałem sobie te zdjęcia jako nieprzerwany ciąg obrazów, w których odzywałyby się niemal wszystkie głosy barlineckiego czasu. Cokolwiek jednak sfotografowałem, na plan pierwszy wybijały się szczegóły: poszczególne części naruszały równowagę całości, a głos ‘Mojego Barlinka’ gubił się pośród po’fotograficznych tików i fotograficznych wrzasków.
OdpowiedzUsuńNie ja pierwszy i nie ostatni posłużyłem się skrawkami miejsca w charakterze materii twórczej. Przede mną zrobiła to Tori Amos w ‘Scarlet’sWalk’, zrobił to Piotr Czerwiński w ‘Pokalaniu’ czy ‘PrzebiegumŻyciae’ zrobił to Rogers Waters w ‘Amused to Death’ i Fish w ‘Kayleigh’ czy ‘Incubus’ ) Zrobiła to cała masa naprawdę zdolnych ludzi – a po nich zrobią to także i inni – taką mam nadzieję…
OdpowiedzUsuńMaja .... :)
OdpowiedzUsuńWiele zdjęć zostało zniszczonych i zasługiwało na to! Z pewnością wiele jeszcze zniszczonych zostanie, a inne trafią na długi, długi czas do poczekalni – zanim zdecyduję ukazać je światu. te które ocalały weszły, odświeżone, do wersji ostatecznej. Obecnej – Ale nie martwcie się i to przeminie…
OdpowiedzUsuńMarcin ... bo to dobra idea jest, takie impresje miejsc :)
OdpowiedzUsuń'Daje Ci wszystkie moje sny'.... piekne światło ma to zdjęcie
OdpowiedzUsuńAbym mógł spożytkować te wspomnienia - najstarsze zdjęcia - musiały stać się dla mnie niemalże równie odległe jak tamten pierwszy barlinecki rok – 1997 ; krok pierwszy…
OdpowiedzUsuńWszystko jedno: widać potrzebne było to postanowienie zachowania ciągłości, aby zmusić mnie do próby zniwelowania nie tylko odległości dzielącej mnie od Barlinka, ale przede wszystkim tej odległości, jaka dzieliła mnie ode mnie samego, dzisiejszego – 2011 ; krok ostatni…
tytuł wyjaśniony ?
OdpowiedzUsuńMarcin ... a gdzie teraz mieszkasz?
OdpowiedzUsuń'Daje Ci wszystkie moje sny' przedstawia zachodnią część ulicy Gorzowskiej w Barlinku...
OdpowiedzUsuńOd lat w Stargardzie Sczecinskim... pomieszkuję... mam nadzieję że tylko tymczasowo
OdpowiedzUsuńStargard chyba nie jest daleko od Barlinka .... zrób sobie wycieczkę w weekend .... Ja lubie własnie tak na jeden dzień wyskoczyć do miejsc, które lubię
OdpowiedzUsuńtoteż właśnie tak robię... ale to nie wystarcza.
OdpowiedzUsuńWitajcie :) Gratuluję! Piękna wystawa. Zdjęcia zaczarowane :) Bardzo nastrojowe, nieco nostalgiczne, piękne kompozycyjnie. Poetyckie.
OdpowiedzUsuńWitaj Laura :) ...... też na mnie tak działają te zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCóż może być ciekawego w zdjęciach jakiejś zwyczajnej ulicy? Kogo to może interesować? I żeby jeszcze o tym robić film!
OdpowiedzUsuń(a)Pamiętacie 'DYM' Wayne'a Wanga według scenariusza Paula Austera? Bohater filmu Auggie (grany przez Harveya Keitla) prowadzi mały sklep tytoniowy na Brooklynie; ot, taki sobie zwyczajny sprzedawca cygar. Ale czy na pewno zwyczajny? Pasją Auggiego jest opowieść, której na imię: Życie... wysłuchuje jej na okrągło od swoich klientów, stałych i przypadkowych. I tworzy ją równocześnie... fotografując. A ponieważ w swoim sklepie przebywa od rana do wieczora, to tematem jego fotograficznej opowieści jest to, co można zamknąć w kadrze aparatu ustawionego przed sklepem. Zawsze w tym samym miejscu, o tej samej porze, precyzyjnie, na statywie... Przez lata ta sama ulica.
No właśnie.
Przez lata to samo miasto...
OdpowiedzUsuń…Nie’codziennik barlinecki - Łańcuszek ludzi, zdarzeń; jedno powodowane przez drugie. Barlinek z dnia na dzień witający mnie coraz większym tłumem znajomych w czerwcowej, sierpniowej, czy grudniowej scenografii dnia. Tak jak zawsze, bardzo ciepło i jak zwykle w taki sposób jak gdyby specjalnie cały bardzo się postarał, i cały przygotował - specjalnie na TEN mój przyjazd: Nie pamiętam w całym moim życiu dni bardziej płomiennych ani nocy bardziej rozświetlonych od wewnątrz*.
OdpowiedzUsuńTo bardzo fajny film jest .... i tak jak pokazuje można robić świetne prace nie ruszając się z miejsca ....
OdpowiedzUsuń'Adaptacja' ... super jest ..... czy ten księżyc tam był, czy domontowałeś go?
OdpowiedzUsuń'Adaptacja' nie jest montażem.
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej świetne ... rzeczywiście klimat tych miejsc może zauroczyć
OdpowiedzUsuńa zobacz więcej zdjęć na stronie...
OdpowiedzUsuńWłaściwie jest to miejsce stworzone na plenery... zarowno malarskie jak i fotograficzna.
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę ..... zaciekawiłeś mnie tym miejscem
OdpowiedzUsuńMoi drodzy, niestety muszę znikać ..... Dziekuję za miły wieczór ...... Marcin dziekuję za piekną sentymentalna przechadzkę po Barlinku :)
OdpowiedzUsuń'...Z większą nadzieją świat patrzy niż słucha...' Kto tak pisał? Chyba Szymborska. Nieważne. Sztuka opowiadania obrazem (i słowem) fascynowała mnie od kiedy sięgam pamięcią. Była protestem przeciwko szarości, taką pozostaje do dziś, I ja ten protest wciąż noszę w sercu... Mam nadzieje że tych fotografii nie konsumuje się w pierwszym spojrzeniu. (bo) Nie wiem jak 'widzi'...'słyszy'...'czuje'...inny człowiek. Zresztą: Każdy w sumie jest sam.
OdpowiedzUsuńWszędzie... mam ochotę, wstawiać wykrzykniki [!] by rzeczy nie były fotografią lecz głosem moim [!]. Ach… Wkładać maksimum starania [!]. Wracać i fotografować od nowa. [!] Retuszować niepostrzeżenie i to, co już poprawione. *Od wewnątrz dokonać tego, co dziewiętnastowieczni fotografowie dokonali od zewnątrz.
OdpowiedzUsuń... zatem... skoro robi się późno...; nasza Barlinecka opowieść tutaj, powinna toczyć się odtąd w charakterystycznym rytmie: nieostre, senne i czarno-białe zdjęcia pozwalają miękko oderwać się od rzeczywistości codziennego dzisiejszego Barlinka i ruszyć na spacer po ulicach niegdyś wolnego czasu i być czymś / stać się czymś w rodzaju ostatniego spojrzenia - pożegnania rzuconego w stronę konkretnego miejsca, w stronę opustoszałej przestrzeni - w której brakuje Kogoś - poza kadrem. (Pamiętajmy iż to wystawa dedykowana)
OdpowiedzUsuńSkoro warto mówić i pisać, to warto też fotografować... Jest jeszcze trochę wolnego miejsca... nawet jest jeszcze trochę czasu na to... Światła Wystarczy... dla wszystkich... i powietrza... i aparatów... i klisz... i bitów... i specyficznego spojrzenia... i krytyki widzów... i innych bzdetów też wystarczy. Na razie wystarczy...
OdpowiedzUsuńWitam wszystkich, witam Autora. Piękne, specyficzne widzenie świata, podziwiam.
OdpowiedzUsuńech...
OdpowiedzUsuńBardzo przypadło mi do gustu Wysoko jest Niebo i Horyzont zdarzen- takie kadry uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTak... Lekki ruch głową, i wszystko się zmienia - i obraz jest inny i często że z zachwytu, nie można już nic... Mogę - jak w kalejdoskopie - zmieniać kąty widzenia, zbliżać, oddalać perspektywę... aż wreszcie - jeśli zechcę - skoncentrować uwagę na wybranym fragmencie i wreszcie do końca nacisnąć spust migawki.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, ze nie wszystkie prace mi podpasowały, tym bardziej z chęcią zajrzę na stronę w poszukiwaniu jeszcze innych.
OdpowiedzUsuń_______
Prace często wyglądają jak zdjęcia kilku różnych osób, są bardzo różne stylowo. Czy Ty ciągle jesteś "w drodze"..?Poszukujesz, czy już znalazłes?
Przy danym obiekcie obmyślasz długo kadr, ogladasz swiat przez aparat, czy tez naciskasz intuicyjnie?
Barlinek robi wrażenie wymarłego miasta....Parę razy przejeżdżałem przez Barlinek i muszę przyznać, że na tych zdjęciach jest ciekawszy niż zza szyby ciężarówki...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie wszystkich, na ostatnią chwilę, ale coś mi się ubzdurało, że to jutro. Przepraszam
OdpowiedzUsuńBardzo czułe fotografie!!!!Pięknie dziękuję....choć znów jako spóźniona zatrzymałam się na dłużej z wielką przyjemnością , Gratuluje wystawy POZDRAWIAM AUTORA
OdpowiedzUsuńPojęcie ‘Projekt’ jakby z założenia, łączy w sobie pewną określoną koncepcję: ‘Początek’ lub choćby bledszy szkic jakiegoś początku, istotę i rozwinięcie tego projektu oraz zakończenie ewentualnymi wnioskami. Tutaj tego wszystkiego możemy, i powinniśmy nawet tylko się domyślać. Specyfika owego ‘projektu barlineckiego’ polega na umiejętnym łączeniu intymnego zapisu z uniwersalną fotograficzną perspektywą miejsca. Jest także ukłonem w stronę ludzi i osób nieco głębiej, ciszej i nie od święta podzielających tę miłość do miasta.
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze, cofnąć się na chwilę:
OdpowiedzUsuń… gdzieś między rokiem 2004 /2005 zarzucam swoje plany. Wracam do nich jedynie myślą, ale ze zniechęceniem, niemal z obojętnością, jak do czegoś niemożliwego. Jakby ze wstydem, że odważyłem się kiedyś porwać na coś podobnego.
Fotografie jakich tysiące- nic specjalnego, dużo słów- dużo o nich gadania. Najsłabsza jak dotąd wystawa w tak znakomitej galerii.
OdpowiedzUsuńNiniejszym bardzo prosimy o linki do popularnych stron i galerii (jakich tysiące) gdzie będziemy mogli odnaleźć owe tysiące reportaży z danego wybranego miejsca lub miasta.
OdpowiedzUsuń"Gadanina" jest dla mnie integralną częścią pięknej całości. Dziękuję Ci Marcin za chwilę wzruszeń. Artur Słowik
OdpowiedzUsuń"Ostatni pociąg" bardzo mi się spodobał. Ciekawa wystawa.
OdpowiedzUsuń