Nosorożce żyją na świecie od pięćdziesięciu milionów lat. Niestety, z powodu zabobonów grozi im wyginięcie. Ludzie mordują te zwierzęta, wierząc w chińskie legendy o magicznych właściwościach rogów, które mają przedłużać życie. Mimo wielu kampanii społecznych na temat roli nosorożców w środowisku ludzie nadal kłusują i zabijają. Podążając za przemyśleniami wielu ekologów, animatorzy sztuki pragną również uczestniczyć w ochronie wielu zagrożonych gatunków. Filmowcy, architekci, pisarze, malarze i inni artyści tworzą z myślą o życiu, o przedłużeniu pamięci, uświadamiając społeczeństwu, że sproszkowany róg nie jest afrodyzjakiem ani lekiem na liczne dolegliwości duszy. Może nim być sztuka. Zamiast niszczyć, twórzmy, wypełniajmy symbolicznymi znakami przestrzeń, byle przetrwały w naszej pamięci i przypominały o pięknie.
Rytm i spokój
Dubluję siebie, nazywam przeszkodami proste rzeczy.
To, co napisałam w przeszłości, przychodzi akurat,
gdy jestem w sypialni, a przecież chcę być sama.
Jak w młodości. Zbyt wcześnie, aby zrozumieć,
że każdy krok naprzód jest chwytaniem równowagi.
Zwijanie się w kłębek przy gardłowanym śpiewie nocy.
Patrzę na moich ulubieńców, jak wymierają. Mordowani
czym popadnie, w pośpiechu. Przemija ich wdzięk, pora
walki pięściami o złoty róg. Wyrywanie słów z liści,
więzienie ich, by nikt nie zrozumiał intencji. Rozmyślam ogólnie
o czymś, co się działo w niedokończonej powieści o nosorożcu.
Oddalona od ludzi. Ich gawędzenia, zapachu whisky.
Nie potrafię wycofać przyrzeczeń, słuchać donośnego pukania.
Zmieniać brzydkiego w piękne. Poczuć się dobrze, kiedy wszystko
wyraźnie pamiętam. Pochmurne niebo, opuchnięte oczy,
zaciągnięty dymem horyzont. Chwile z kotem.
Zwija się na podobieństwo. Nie robi tego dla zabawy.
Zlizuje z nadgarstków plamy. Wiem, że czekają na mnie
inne choroby.
Małgorzata Południak
Hugo Giza. Ukończył Wydział Malarstwa gdańskiej ASP. Maluje odrealnione, surowe w swojej prostocie pejzaże i kompozycje abstrakcyjne. Zajmuje się także witrażownictwem. Do stycznia 2015 roku związany był z kabaretem Limo. Jego obrazy znajdują się w wielu prywatnych zbiorach w kraju i za granicą (m.in. w Kanadzie, Francji, Austrii i w Irlandii).
(...) Lubię malarstwo Hugo Gizy. Zadziwiają mnie w nim akcenty, technika i nieskomplikowany rytm. Dzięki niemu malarstwo konsekwentnie pobudza moją wyobraźnię. Powtarza bowiem i przypomina, że niepokój można pokonać, dlatego przechowuję w podświadomości przestrzeń oceanu. Jest dla mnie źródłem ukojenia i odgrywa kluczową rolę, wysyła poza granicę widzenia. Dotyka czegoś, co napełnia mnie spokojem, ciszą. Mogę patrzeć na ten błękit bez końca. Zapada się we mnie, żeby zrozumieć i ostatecznie wsłuchać się we własne doświadczenia.(...) *
|
© Hugo Giza
1 |
Barbara Trzybulska. W latach 1990-95 studiowała na Wydziale Ceramiki i Szkła w pracowni prof. Krystyny Cybińskiej, na ASP we Wrocławiu. Liczne wystawy w Polsce i za granicą.
Przedmioty od
Baśki Trzybulskiej towarzyszą mi każdego dnia. Jej naczynia, pudełka, ryby, obrazy i nosorożce dopasowały się do mnie w sposób naturalny. Są jakby integralnym elementem procesu, który się rozgrywa, kieruje przemijaniem, rządzi wyobraźnią. Każdy etap rozwoju stanowi przeskok w myśleniu, jest dotknięciem wrażliwości, przenika do głębi. Trudno programować siebie i narzucać sens ogólnie przyjętym normom. Można jedynie kształtować, rodzić się na oczach innych, wyróżniać się w otoczeniu, przełamywać i trafiać do przypadkowych ludzi. Czasami właśnie ci ludzie wpisują się w codzienne czynności. Potrafią dostrzec najbardziej intymne lęki i znieruchomieć, dotknąć mistycznej tajemnicy, ubogacić się, rozpoznać symbolikę, gesty, dodać własną wartość.
*
|
© Barbara Trzybulska
2 |
|
Kolaż
© Barbara Trzybulska
3 |
|
Domek ceramiczny
© Barbara Trzybulska
4 |
|
© Barbara Trzybulska
5 |
|
© Barbara Trzybulska
6 |
|
© Barbara Trzybulska
7 |
Marta Kołodziejska. Studia w Wyższej Szkole Sztuki Użytkowej w Szczecinie. Dyplom z wyróżnieniem w 2006 roku w pracowni wklęsłodruku prof. Marii Radomskiej-Tomczuk oraz wypukłodruku prof. Andrzeja Załęckiego.
|
© Marta Kołodziejska
8 |
Katarzyna Tchórz (1986). Malarka, samouk, redaktorka działu plastycznego w sZAFie
(...) W tym przypadku widzieć oczami, to za mało. Czas bezrefleksyjności przed obrazami Katarzyny Tchórz nie istnieje. Nasza bliskość jest narkotyczna i nieskończona, bez żadnego zamysłu wczuwamy się w świat. Śmiejemy przez łzy, opowiadamy o twórczości Nowosielskiego, Różewicza, Karpowicza i Wirpszy. Zapełniamy marginesy symbolami. Dzięki Kasi rozumiem innych ludzi, ich emocje i to, jak rozległy może być ból.*
|
© Katarzyna Tchórz
9 |
|
© Katarzyna Tchórz 10 |
|
© Katarzyna Tchórz 11 |
|
© Katarzyna Tchórz 12 |
|
© Katarzyna Tchórz
13 |
Mirek Antoniewicz (1954). Malarz. Mieszka, studiował i pracuje we Wrocławiu. Miał ponad 50 wystaw indywidualnych w Polsce, Włoszech, Niemczech, Szwecji, Danii. Brał udział w wielu wystawach zbiorowych i konkursach. Laureat nagród artystycznych w kraju i za granicą. W Polsce reprezentowany jest przez Galerię M Odwach we Wrocławiu.
http://galeriam.com/
Ocala w sobie naiwną wiarę, że każda minuta może być inna. Nie musi się powtarzać, nie musi zmienić się w nienawiść. Jak wiele zależy od nas? Kiedy szepczemy między sobą i głosy nakładają się, wzbiera niepokój, szum, od którego boli głowa. Wtedy trudniej wyjść z zapatrzenia. Trudniej podnieść wzrok, przeprosić za coś, co niezdarnie zniszczyliśmy. *
|
14 |
|
15 |
|
16 |
|
© Mirek Antoniewicz
17 |
|
© Mirek Antoniewicz
18 |
Aleksander Marek Korman (1953). Z wykształcenia architekt, mieszka we Wrocławiu. Ma na koncie liczne wystawy indywidualne i zbiorowe w kraju i zagranicą. Od wielu lat specjalizuje się w rysunku pastelami.
|
© Aleksander Korman
19 |
Marzena Ablewska-Lech. Artystka w połowie samouk, nomada. Mieszka i tworzy w Tarnowskich Górach. Twórczość Marzeny Ablewskiej-Lech jest starciem siły i zmysłowości. Odkrywa zagadki i intymne fantazje skrywane gdzieś na marginesach wyobraźni. Przez moment byłyśmy bardzo blisko, kiedy tworzyła dla mnie ten ekslibris. To było mocno sensualne, prawie czułam zapach tuszu i farb. Nasze rozmowy o nosorożcach, o zagrożonych gatunkach zwierząt, o emigracji łączą i fascynują. Takie zetknięcie sprzyja otwieraniu się, uwalnia, jest czynnikiem niesamowicie zbliżającym.
*
|
© Marzena Ablewska-Lech
20 |
Beata Bieniak. Urodziła się w Poddębicach, gdzie do dziś mieszka i pracuje. Z wykształcenia fizjoterapeuta, z zawodu handlowiec, z zamiłowania fotograf i fotomontażysta. Samouk i amator. Swoje pokłady kreatywności dzieli po połowie między tradycyjną fotografię analogową a cyfrowy fotomontaż. Kocha czerń i biel.
|
© Beata Bieniak
21 |
|
© Beata Bieniak
22 |
|
© Beata Bieniak
23 |
Jak nosorożce
Czasem to jest najlepsze - niespiesznie spakować
Pudełeczka agrafki i okien gorączkę
Nawet w deszcz parasolem ochronić szczecinę
Odjechać gdzie ciągną białe nosorożce
Porzucić sznury miasta absurdy autostrad
Szkielety małych ssaków zamknąć w próchnie drzewa
Odejść gdzie róg księżyca w skórze nosorożca
Pozwoli myślom rosnąć i nocom dojrzewać
|
© Beata Bieniak
24 |
Na co dzień pracuje jako instruktor ceramiki w Gminnym Ośrodku Kultury w Kluczach. Jako artystka zajmuje się również malarstwem i te dwie techniki uzupełniają się w jej twórczości. Bajkowa kolorystyka, niezwykły estetyzm postaci, które tworzy Anna, uwodzą i cieszą oczy. Przestrzenne interwały barw, abstrakcyjne i figuratywne kształty… Kiedy patrzymy na te prace, zaczynamy rozumieć, co artystka miała na myśli...
|
© Anna Płachecka-Śniadach
|
|
© Anna Płachecka-Śniadach
25 |
|
© Anna Płachecka-Śniadach
26 |
Monika Putschka. Pochodzi z Bielska-Białej. Wyemigrowała do Niemiec, tam mieszka i tworzy. W jej pracach nie ma miejsca na nerwowe szepty. Za to są chwile spokoju, ciszy, jest nowe, które przynosi odmianę. To doświadczanie daje poczucie odrębności i niczego nie komplikuje. Obrazy, które tu oglądacie, Monika namalowała specjalnie dla mnie. Artystka w niezwykły sposób i celnie oznaczyła kolory, torf, ocean, muszle i ich mieszkańców, sea pinki, nosorożca.
*
|
© Monika Putschka
27 |
|
© Monika Putschka
28 |
Azymut
Wiersze strawi ogień, nie raz jeszcze radość
albo smutek, zależy co stracisz. Oddech, rękę.
Najchętniej nosiłam zegarek z doczepionym nosorożcem.
Poruszony, odróżniał lata, upuszczoną krew,
adres, który zmieniono. Pomyślałam, że coś nadchodzi,
wywraca na drugą stronę kopertę, prostuje, zanim zamilkniesz.
Słuchamy czegoś, co nie robi różnicy, nie kłuje, nie płynie
jak rzeka. Rozchodzi się i we mgle zamiera.
Skreśliłam wiele snów. Chciałabym do nich wrócić. Oddalić się
na dłużej, żeby uwolnić nas od ufności. Ryby z głowami przyjaciół, beczki soli
rozsypywane na rany, chleb, słowa, przy których czuję się pewniej.
Mogę urwać się, jak pies ze smyczy, tam gdzie chcę. Po szalonej nocy
lizać łapy. Oznaczyć kąt pomiędzy płaszczyzną lokalnego południka,
a płaszczyzną przechodzącą przez gwiazdę. Zenit i przeciwległy mu nadir
przygotować do podróży. Punkt na sferze niebieskiej ukryłam pod książkami.
Czekam, aż przestaniesz mi dokuczać.
opisy
* -
Małgorzata Południak