piątek, 30 września 2011

Teresa Radziewicz, Grzegorz Radziewicz - Wyobraźnia zaludniona


Teresa Radziewicz mieszka na Podlasiu. Publikowała min. w Studium, Tyglu Kultury, Arteriach, Migotaniach, przejaśnieniach, Pro Arte, Notatniku Satyrycznym, Frazie, Toposie oraz w antologiach pokonkursowych. Laureatka wielu konkursów poetyckich. Za debiutancki tom wierszy Lewa strona otrzymała Literacką Nagrodę Prezydenta Miasta Białegostoku im. W. Kazaneckiego za najlepszą książkę 2009 r. twórcy związanego z Podlasiem. Na początku 2011 roku ukazał się drugi tom poezji Sonia zmienia imię. W listopadzie 2011 r zostanie wydana trzecia książka poetycka - nagroda w VI Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. K. Ratonia w Olkuszu. Strona autorska: www.reteskowo.blogspot.com


Grzegorz Radziewicz urodził się w 1976 r. w Białymstoku. Ukończył Liceum Plastyczne w Supraślu. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu pod kierunkiem Haliny Pawlikowskiej (grafika), Pawła Jarodzkiego (malarstwo) i Eugeniusza Get-Stankiewicza (rysunek). Dyplom ASP we Wrocławiu uzyskał w 2002 r. Uprawia malarstwo, grafikę, zajmuje się fotografią i od niedawna malarstwem cyfrowym. Prezentował swoje prace na wystawach, min. w Edynburgu, Warszawie, Wrocławiu, Kielcach, Strzegomiu i Białymstoku. Mieszka na Podlasiu. Strona autorska: www.radziewicz.art.pl


E1 machina
100cm x 70cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

*** [Świat się wyostrzył]

Świat się wyostrzył – żadnych miękkich miejsc, żadnych płaszczyzn
gotowych do przyjęcia. Ważniejsze są detale, ostre kreski

i błękit. Wymaż to, zmyj, zetrzyj – mówisz: za późno,
stało się. Śruby, piasty, zębatki – tarcie i zgrzytanie

albo jeszcze inaczej – drgania i tąpnięcia. Świat
coraz ostrzejszy, coraz szybciej się kręci,

i tylko w pamięci, w tle zostaje
dawne, ciepłe dotknięcie.

© Teresa Radziewicz




Machina historii
100cm x 70cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Skąd te pęknięcia, przez które płyniemy do siebie?

Spotykamy się pomiędzy czasami,
w części wspólnej zakresów,
której nikt jeszcze nie zaznaczył.

Esencja wypełnia wrzątek jak cień rzekę
i nie wiadomo, czy to płynie rzeka,

czy nasza krew od siebie do siebie
w naczynia połączone. W całość.

© Teresa Radziewicz




K2 machina
100cm x 70cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Schodzę pod powierzchnię

Rana trzyma się nieźle. Krwawi regularnie,
przestoje prawie niewidoczne; świetne rozwiązania,

choć zmarli chcieliby już zacząć pisać zażalenia;
zabrakło jednak ksiąg. Dawno zapomnieli o dźwięku,
przecież tam życie rozwija się w wacie. Zwolnione tempo,

przygniecione odgłosy. Krótkie słowa, pełne
wyraźnych komunikatów: to tak, to nie. Śnią im się
drogi i objawia bezsenność. Tłumaczę:

wiatr przerabia szczeliny na ustniki. Ćwiczy,
musi być gotowy na czas.

© Teresa Radziewicz




Escape
92cm x 65cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Przyszłość

Śmigła są jak kurki: odkręcasz i wypływa cicha rzeka
czasu. Władca siada na tronie, czyni gest, bo słowo
nie ma wcale sensu. Lepiej jest zatrzymać wielką, tłustą larwę
i kokon, w który ciągle chce okręcać zmianę. Świat rozwija się
w górze, tam kipi od ruchu. Ziemia - dno oceanu, nieruchawa,
obła - morski potwór nieznacznie dążący do celu.

Podbij wszystko barwą, w wyobraźni zaludnij rzeczy,
niech każda ma mieszkańców, a każdy mieszkaniec
niesie swoje ciało, najcenniejszą zdobycz;
nie myśli o wydaniu utracie
na żer.

© Teresa Radziewicz




Intolerable lightness of life
100cm x 70cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

O wszystkim, co się teraz dzieje, milczy

O wszystkim, co się teraz dzieje, milczy; jakaś mgła,
dym chwyta za gardło, kiedy rodzą się słowa. Sowa ciszy
świdruje błyskającym okiem, język gaśnie, zduszony,
zanim zacznie mówić. O wszystkim, co się teraz dzieje,

milczy. O bliskich, których los łapie w swoje tłuste pułapki,
o miłości, której nazywać nie można, bo zużyła już wszystkie
głoski i litery. I nawet milczeć lepiej o niej ostrożnie,
kiedy raz kolejny kwiaty jarzębiny zwijają się za szybko

w niedojrzały owoc. Milczy o czasie, który patrzy uważnie,
jakby chciał jakiś sekret przekazać, ostrzec przed dniami,
które przyśpieszają, przed tym, co naraża na dystans.
Także i o tym milczy, czego nie ma, bo po co tracić język

na pustkę i zamiar.

© Teresa Radziewicz




Storm
100cm x 70cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

wirus

to się rozprzestrzenia jak grypa
kiedy skręci nam karki i ogoli głowy
będziemy gotowi na cuda
bo przecież bez nich nie można
żyć zasypiać czy umierać

więc zanim znów poczujemy
ciepłą rękę niespodziewanego
i znów będziemy mieli dreszcze
tłumacząc że to tylko
podwyższony stan uczuciowy

zaaplikujmy antidotum
na największe nieszczęścia
określane słowami tak prostymi
że nie wypada ich wymawiać
za często

© Teresa Radziewicz




Zdobywcy
100cm x 70cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Głupcy

ze snów niewysłuchanych garncarz
ulepi pole wypełnione srebrem.

tam zostaniemy

                          Paweł Podlipniak

Tego wieczoru deszcz przyniósł ze sobą
woń ryb, jakby do brzegu dopłynął kuter
wypełniony połowem. Niemożliwe
stało się możliwe, setki kilometrów
przestały istnieć - Bałtyk tuż obok

otwierał już paszczę. Piasek chrzęścił
w zębach, a przypływ uderzał w okna
natarczywie żądając światła, światła!
Tego wieczoru, zanim jeszcze władzę
objęły sny niewysłuchane, drżał wiatr,

zgrzytały szczęki drzew wyświstując
ściśnięte słowa. Świst, zgrzyt, jęki.
Tylko świst zgrzyt i jęki. Po połowie
perlił się, srebrzył rano
szron na polu.

© Teresa Radziewicz




Woman
65cm x 54cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Makra – pieśń czwarta

Oglądam roztocza: mają szczękoczułki
i nogogłaszczki. Widziałam film, gnieździły się
nawet w skórze brody, czoła i policzków. Wnętrza

są pełne pasożytów. Żerują na myślach, mowie
i uczynkach. Kiedy próbujemy się buntować,
łagodnie głaszczą, żeby wyciszyć, szepczą: szaa,

szaaa, już dobrze, dobrze. Daję się oszukać,
nadstawiam czasowi ciało: bierz i jedz;
pod oczyma, na dłoniach, udach i piersiach

ściga się obce. Drżę – wiem,
kiedyś dotrze do serca i mózgu.

© Teresa Radziewicz




10.04.2010
92cm x 65cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Lobotomia

Konieczność zawsze jest wyższa, ważniejsza,
ma lepsze alibi. Jak poniedziałkowy ranek,
który musi się zacząć. Uciąć. To, co wcześniej
nie jest potrzebne ani pożyteczne. Nie jest nawet
prawdziwe. Sokrates rzekłby: przyjacielu,

uciąć. Będziesz widzieć się lepiej i na nowo.
Po co pamiętać zapach trzymany pod poduszką
do zupełnej utraty, łapanie kółek i krótki sen
o przystawaniu okręgów. Skołtunione włókna
trzeba rozciąć. Skutków ubocznych nie będzie,

a jeżeli nawet, dadzą się wytłumaczyć.

© Teresa Radziewicz




Sen
92cm x 65cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

ja mam ptaki ty masz sny

wybieraliśmy
koło kręciło się i rozpadło
wróble cicho obsiadły jabłonie
trzymały się gałęzi jak ostatniej deski ratunku

jabłko zaczęło ważyć
podniesione z posiwiałej trawy
miało smak sopli

wybraliśmy podzieliliśmy
żadnych połówek żadnych cięć
nie mamy więc nic

to co nam przypadło w udziale
efemeryczne jest
jak róża

 © Teresa Radziewicz




Islandia
92cm x 65cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

kolejne

i wychodziliśmy z próby ognia
                       A. Wolny-Hamkało


wszystkie nieszczęścia gromadzą się
w jednym miejscu – przebiegam ulice
a jakbym trwała w niezmiennym
ginie torebka klucze telefon
nie mogę znaleźć niczego

czy znasz to uczucie kiedy powietrze
ma konsystencję gliny

drugi sen jest o wodzie
stąpam – nie idę – stąpam
dotykam powierzchni czubkami palców
jakbym całe życie nosiła baleriny

fale rozchodzą się
po każdym kroku

© Teresa Radziewicz




Street 36
100cm x 50cm, akryl ,olej

© Grzegorz Radziewicz

Wiatr

                                            W.

Zdarzał się i wszystko nagle chciało
oderwać się od ziemi – jakby świat
zapragnął odlecieć. Hanna także

wychodziła na wzgórze i pozwalała włosom
oszaleć. Dać się porwać, unosić jak w snach,
dotykać wierzchołków okolicznych drzew,
przysiadać na dachach, lawirować

pomiędzy słupami wysokiego napięcia.
Dać się porwać w obłęd, w opętanie, na jedną noc
pofrunąć ptakiem, dziką kaczką, skrzyżować się
bez tragicznego finału, płonąć i zostać
ocaloną. Czym prędzej

Hanna zbiegała do domu. Niepokój
wybudzał ją o świcie, otwierała okna
i wpuszczała do sypialni ostre powietrze;

ziemia, zamieciona wichurą,
zdawała się gotowa na nowe.

© Teresa Radziewicz

czwartek, 22 września 2011

Izabela Wolska - Malarstwo


Izabela Wolska
- urodzona 25 lutego 1982 roku w Szczecinie. Studia w Wyższej Szkole Sztuki Użytkowej w Szczecinie. Dyplom z grafiki w 2005 roku w pracowni prof. Andrzeja Załeckiego. Temat dyplomu: „Bajki Świętaka”, ilustracje do własnej prozy poetyckiej.
Zajmuje się malarstwem (akryl, olej), grafiką i rysunkiem.

Wystawy indywidualne:
- „Łąki Żytopienne”, Cafe Galerya w Szczecinie,
- wystawa malarstwa w klubie "Delta" w Szczecinie,
- wystawa malarstwa w Galerii Centrum w Kamiennej Górze  - cykl "Introwersje",
- Galeria "In Blanco" w Łodzi, w Bałuckim Ośrodku Kultury.

Udział w wystawach zbiorowych: Szczecinek, Golczewo, Kościół w Marianowie, wystawa na Deptaku Bogusława, Klub XIII Muz, wystawy studentów Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej, klub Patelnia36 w Sosnowcu, klub Delta w Szczecinie, Ogród Różanka w Szczecinie; oraz udział w wielu aukcjach charytatywnych.


Osobno
90 x 90, akryl na płycie, 2011
© Izabela Wolska

Obraz V
 90 x 90, akryl na płycie, 2008
© Izabela Wolska

Państwo Dwojga
akryl na płycie, 90 x 90 2008
© Izabela Wolska

Between
akryl na płycie, 70 x70, 2008
© Izabela Wolska

Hibiskus
 olej na płycie, 70 x 70, 2011

© Izabela Wolska

Rysunek
akryl na płycie, 2010
© Izabela Wolska

Laleczka
akryl na płycie, 90 x 90, 2011

© Izabela Wolska

Portret kota
akryl na płycie, 50 x 50, 2011

© Izabela Wolska

Mewa
akryl na płycie, 90 x 90, 2011
© Izabela Wolska

RedD
akryl na płycie, 70 x 70, 2008

© Izabela Wolska

Ptakolita
akryl na płycie, 90 x 90, 2010

© Izabela Wolska

Fall
akryl na płycie, 2008

© Izabela Wolska

Akt błękitny
akryl na płycie, 50 x 50, 2010 (Dla Ryszarda Ociepy)

© Izabela Wolska

Blue Thoughts
akryl na płycie, 90 x 90, 2011

© Izabela Wolska

Pasja
akryl na płycie, 90 x 90, 2011
© Izabela Wolska

Ostateczny krach (systemu korporacji)
akryl na płycie, 90 x 90, 2011

© Izabela Wolska

Puenta
akryl na płycie, 70 x 140, 2011

© Izabela Wolska

czwartek, 15 września 2011

Krzysztof Schodowski, Karol Samsel - Altissimum



KRZYSZTOF SCHODOWSKI - urodził się w 18.09.1983 roku w Olsztynku. Ukończył Policealne Studium Plastyczne Rzemiosł Artystycznych w Rzepczynie. W młodości grał w zespole pop - rockowym. Obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. W wolnym czasie zajmuje się rysunkiem. Przelewa na papier emocje i wszystko to, czego na co dzień nie ujawnia człowiek. Ponadto jest współtwórcą grupy artystycznej "Art pub". Strona www: http://schodowski.eu 


Ważniejsze wystawy:

III 2010 - Ogólnopolska wystawa Malarstwa, Rysunku i Grafiki "Artpub" w Klubie XIX w Łodzi.
II 2010 - Wystawa w galerii "Autograf" w Warszawie wraz z Dominiką Dobrowolską i Andrzejem Olczykiem.
XII 2009 - Ogólnopolska wystawa Malarstwa, Rysunku i Grafiki "Artpub" - Alternatywa Cafe Warszawa.
XI 2008 - Ogólnopolska wystawa Malarstwa, Rysunku i Grafiki "Artpub" - Galeria ZPAP w Olsztynie.
X 2008 - Wystawa "Spojrzenia" wraz z Dominiką Dobrowolską i Pawłem Łyjakiem - Alternatywa Cafe Warszawa.
VIII 2008 - Ogólnopolska wystawa Malarstwa, Rysunku i Grafiki "Artpub Preludium" - Alternatywa Cafe Warszawa.



KAROL SAMSEL (ur. 3.08.1986) – mieszka w Ostrołęce. Doktorant Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończył studia licencjackie z filozofii w Instytucie Filozofii i Socjologii UW. W ramach pracy doktorskiej bada twórczość Cypriana Norwida i Josepha Conrada w ujęciu komparatystycznym. Krytyk literacki, studia poetyckie publikował m. in. w Tekstualiach, Literacjach, Wakacie, Wyspie i na stronach Biura Literackiego. Poeta, autor pięciu tomów poetyckich, w tym najnowszych: Manetekefar (2009), Kamienie – Pieśni na pożegnanie (2010) i Dormitoria (2011). Jego wiersze przełożono na bułgarski i serbski. Laureat nagrody im. Władysława Broniewskiego. Pisze blog Państwo labiryntów: http://www.karol-samsel.blogspot.com/.


            „Cykl ALTISSIMUM powstał po ukończeniu prac nad nowym zbiorem wierszy. Miałem nadzieję, że ekfrazy* do rysunków Krzysztofa Schodowskiego, inspirowane poezją Czesława Miłosza, Tadeusza Śliwiaka i Romana Brandstaettera, doprowadzą moją poetykę do punktu zwrotu. Dziś po napisaniu 15. części ALTISSIMUM jestem pewny, że wspólna praca z Krzysztofem wiele we mnie zmieniła. Pozwoliła ujawnić się nowym rodzajom tekstu: monologom, wyznaniom, replikom, których obecności wcześniej nie odczuwałem, a które uznawałem wręcz za niezgodne z moim literackim temperamentem. Za te rozpoznania ogromnie Krzysztofowi dziękuję. Ruch pytań i odpowiedzi, który zapoczątkował cykl ALTISSIMUM, trwa w nas dalej. Mówimy do siebie w tym samym języku”.

Ostrołęka, 6 września 2011
Karol Samsel


Ja już nie czekam
© Krzysztof Schodowski
1


myślę, że mogłeś mnie pozostawić.
nie zdarzyło się nic, co uprzytomniłoby,
że nie będzie mnie przy tobie.
miałeś do tego prawo.


usprawiedliwiam cię każdego dnia
i sławię twoją niepamięć. nad ranem
opowiadam wszystkim o miłości bez żalu.
wieczorami o żalu bez miłości. na krótko


dokonuje się wielka przemiana postanowień
i wierzę, że patrzysz na mnie ze zdziwieniem
jak na odbicie w świetliwie.


niewymowne i mętne.

© ekfraza Karol Samsel





Melancholia
© Krzysztof Schodowski
2


jeszcze mnie nie przeniknąłeś.
zaledwie - wybrałeś najdłuższe echo.
kim jesteś, aby mówić swobodnie
o moich synach i córkach?


pisać o moim ciele, nie znając
żadnego z jego odłamków?
staję naprzeciw ciebie i mówię:
jestem zranioną mozaiką. jestem


godnym współczucia i zrozumienia
zmartwieniem. wdową myjącą się
w miednicy z oliwą. co począć


ze mną, nie mając akwafort,
całunu ani resztek świec?

© ekfraza Karol Samsel




Droga
© Krzysztof Schodowski
3


posunęliśmy się za daleko.
starożytni nazwaliby nas
wędrującymi w nocy
astralnej. nie zauważyliby


mieczyka do kopert
wbitego w moją koszulę
ani osadów krwi pod
twoim przedramieniem.


powiedzieliby: blaknienie.
nie miałoby znaczenia,
że podążaliśmy drogą
wskazaną przez stroboskop.


nie cofniesz naszych kroków,
o, dojmujący. nie
zasłonisz obrazu.

© ekfraza Karol Samsel



Sen
© Krzysztof Schodowski
4


nie wie, co po niej nastąpi.
jest igrzyskiem. myślę,
że mogłaby uśmiercić
małe miasto. potem


opłakiwać je latami.
tak. byłaby zdolna
zabić. potrafiłaby
wychować dziecko.


nikt nie mówi: powrót.
koło o pękniętej osi
musi zostać skrzywione
pod ciężarem dorożki.


kiedyś wołali:
theotokos, przyjdź.
przenikała ściany.
szeptali: zakryj.
niosła chustę z piór.

© ekfraza Karol Samsel



Oczekiwanie
© Krzysztof Schodowski
5


żegnaj. poszukiwałem cię
każdego dnia, który mi pozostał.
chroniłem rzeczy pozostawione
przez ciebie od zniszczenia.


i któż mógłby mnie zrozumieć?
tego losu nie wolno było spisać
ani wyrazić. urodziłem się
na wilgotnej ziemi milczących,


na polach ciszy. chwiejny
i zbyt mało dociekliwy – czym
byłoby ciało, które zrozumiało?
tylko repliką. jasnością i perłą.


© ekfraza Karol Samsel






Ostatnia wiadomość
© Krzysztof Schodowski
6


dotknij mnie wybawco.
pójdź za mną. potrzebuję
obojętności. czystej,
boskiej obojętności,


która nie osądzi mnie
miarami przeciwieństwa.
połączyć odchodzącego
z jego odejściem. tak


powinienem rozpocząć
list o łudzącym obrazie
życia i śmierci. wszystko
odstąpiło od martwych.


każda prośba zbliża ich
ku nieprawdzie. każde
przejście ku niełasce. 

© ekfraza Karol Samsel






Autoportret mentalny
© Krzysztof Schodowski
7

pieśń o żądzy. tak określę
milczenie o sile nadziei
i potędze fali na wodzie.
pieśń wokół preludium.


pieśń serdeczną. powiedz,
proszę: czy żyję nieobjęty
przez siebie? nietrudno
domyślić się, że wszyscy


zostaniemy rozdzieleni,
a ja zostanę na miejscu.
jeśli zacznę pochłaniać
skazy, ty zmusisz mnie


do wyznania: skąd istota
o tak zmiennym obliczu?
skąd ciało tak nasycone
widokiem?

© ekfraza Karol Samsel






Trzecia piętnaście
© Krzysztof Schodowski
8


nie zbliżaj się do mnie. nie możesz
rozpamiętywać tego w swoich
opowieściach. nikt nie wysłucha
dźwięku rany. nikt nie pojmie,


czemu umiera to, co rodziło się
w środku dnia i rodzi się to, co
umarło w nocy. doprawdy, nie
chciałem cię zasmucać. brak mi


domu dla moich oczu. domu,
który nazwałbym tkaniną.
do którego powracałbym
w czasie pory deszczowej.

delectatio morosa –
mówili moi bogowie.
wreszcie i oni zamilkli.
 

© ekfraza Karol Samsel






Nadwrażliwość
© Krzysztof Schodowski
9


zachowam cię dla siebie.
długo o nic się nie upominałam.
tamtej ciszy nie należało łączyć
z pożądaniem, ale odróżnić


w niej to, co odgadnione
od tego, co owładnięte.
to prawda. najważniejsze
to rozpoznać pasaż,


w którym dym wyznaczał
będzie linię gniewu, eon
epokę przerażenia. elegia
i obojętność, wściekłość


i kantyczka. oto zaśpiew,
oddzielający osobę od
pamiątki. siła siekiery
odjętej od drzewa


równa jest sile ust
przyłożonych
do miecza.

© ekfraza Karol Samsel



Bez tytułu
© Krzysztof Schodowski
10


nadchodzą zimne dni. kobiety,
wiedząc, że wówczas rodzi się
przeciwsiła, mówią jedno: czas
butwienia ogrodów serca,


i nie wychodzą z mieszkań. są
zdecydowane obumrzeć, jeśli
tylko usłyszą klamor. podobnie
jak one, nie wierzę, że świat


osadza się na spirali ludzkiej
twarzy. są dwa rodzaje
ciemności: spojrzenie niszczone
przez deszcz i niszczone przez


iskrę. do tego pięć odmian
ciała, których nie wolno
rozpostrzeć w słońcu
ani na żyznej ziemi.


bóg mi świadkiem:
usiłuję kogoś odnaleźć,
a zamiast jego głosu
słyszę osypisko.

© ekfraza Karol Samsel



Nieobecny
© Krzysztof Schodowski
11


minęło stulecie, a ty wciąż wierzysz,
że przeszłość jest pieszczotą. głupcze.
nie czas cię dotknął, ale jego larwa –
minuta. teraz kłębi się w tobie,


pożera przedpokoje, a ty w jamie
swojego wspomnienia okrywasz
jej białe oczy przepaską. mówisz:
spójrz na tę klechdę i odmień


mnie. mamroczesz o legendzie,
która nie została jeszcze spełniona.
nie wszystkich nas się potępi.
po co gorliwością litery


przecinać ciepły pled pisma?
rozdarte nigdy nas nie rozumiało.
dławiło się w rzece czasu.
my braliśmy to za hymn.


siadaliśmy na łąkach,
słuchając pochwały
człowieka.

© ekfraza Karol Samsel
 


Bez tytułu
© Krzysztof Schodowski
12


oczekuję. wierzę, że istnieje coś
zniewalającego, co nie pozwoli
mi odejść. gruz ołtarza, cedr
rosnący pod podłogą domu,


rozbita kołyska – cokolwiek,
co sprawi, że pozostanę
pod oknem przebitym
palcem elipsy, mówiąc:


boże, oto przedmiot
który zatrzymuje osoby.
sławmy go w ciągu dnia
i okrywajmy w nocy


kolorową zasłoną:
znaleźliśmy obraz,
który żyje w martwym.

© ekfraza Karol Samsel




Noc
© Krzysztof Schodowski
13


zdaje się, że dnieje. rozwiązują się
języki, które oddano głosom
na pokarm. wybacz mi, proszę.
zastrzelili mnie jak wściekłe


zwierzę. jak okulawioną klacz.
nie rozumiem: nie usłyszeć
rozebranej, krztuszącej się
kobiety, zwiniętej z bólu


jak sakiewka gnijąca pod
śniegiem? bezbolesne,
zaprawdę, są rozmowy
prowadzone tutaj nocą.


bezwiedna jest groza,
która ocala mówiących
do siebie. nie powrócę,
wybacz. nie urodzę się


w cieniu. usłyszysz płacz
położnej nad spłowiałą


siecią.

© ekfraza Karol Samsel



Bez tytułu
© Krzysztof Schodowski
14


nie potrafię się odnaleźć.
niepostrzeżenie dotarli tu
ludzie, którzy zapragnęli
postawić dom na kwitnącej


ziemi. są niezwykle pojętni:
rozumieją, że na mokrą
trawę oścień upada inaczej
niż ceza lub wereżka.


liczą pory odpływów. jeśli
ulewa porywa ich bliskich,
mówią: serenissima, i grzebią
w ziemi pusty gołębnik.


ta dziwna miękkość, która
towarzyszy rozbijaniu urn,
jest teraz we mnie.


trudno uwierzyć, że się
spóźniłem. wymawiać
mi zwłokę. sznur drogi


wciąż napięty.
aż do starej jabłoni
ścieżka jak apsyda.

© ekfraza Karol Samsel



Ze szkicownika
© Krzysztof Schodowski


15


mnie jednego nie obezwładniłeś.
teraz, kiedy nadszedł czas, mogę
mówić swobodnie o nagości pól
rozcinanych we śnie.


śpiewać głosem pariasa, którego
nie wyrzucono z matecznika.
jestem wolny. to znaczy:
nie płoszy mnie dźwięk pogoni


ani stupor zatrzymujący
moich bliskich na ośnieżonej
drodze. w ręku niosę aurorę,
w ustach spalony liść.


wołam do złoczyńcy:
wróć, poławiaczu pereł.
a jeśli go nie usłyszę,
ginie w gęstwie lasu.

© ekfraza Karol Samsel






* Ekfraza - utwór poetycki związany bezpośrednio z dziełem sztuki. W tym wypadku Karol Samsel wychodzi poza zwykłą interpretację i łączy słowa poetyckie z grafikami Krzysztofa Schodowskiego.